Rodzina tragicznie zmarłego w wypadku rowerowym Nicky’ego Haydena wystosowała przez swojego prawnika Moreno Maresiego list z żądaniem odszkodowania. Adresatem jest kierowca samochodu, który w maju we Włoszech potrącił ze skutkiem śmiertelnym amerykańskiego kierowcę Hondy w World Superbike. Hayden zmarł w szpitalu.
Jak informuje gazeta Il Resto del Carlino, śledztwo cały czas jest w toku, a na razie udało się ustalić, że obaj uczestnicy tego tragicznego zdarzenia złamali przepisy: Nicky Hayden nie ustąpił pierwszeństwa wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, natomiast kierowca samochodu jadąc drogą główną, przekroczył prędkość. Kilka dni temu rower, którym jechał Nicky Hayden trafił do prawnika Maresiego. Wcześniej, od momentu wypadku, był w rękach policji.
Źródło: gpone.com
przeciez wjechal prosto pod auto, moim zdaniem nieszczesliwy wypadek i tyle, a rodzina jeszcze siana szuka
Stała się tragedia -niewątpliwie- ja myślę że obie rodziny poniosły niewyobrażalne straty i na pewno cierpią, ale czy są pieniądze które komuś wrócą zycie? Z drugiej strony trudno mi nie zgodzić się z przedmowca( z całym szacunkiem dla rodziny Nicky’ego)- ktoś kto po części przyczynił się do tej tragedii raczej do milionerów nie należy…wydaje mi się ze konsekwencje tego wypadku będzie odczuwał do końca swojego życia jakkolwiek nie doszło do tego wypadku, ponosi za niego odpowiedzialnosc a tym samym za smierc czlowieka- czy to nie wystarczajaca „Kara”?
Czegoś tu nie rozumiem. I żeby zaraz znowu ktoś nie wymyślał głupot… Mam szacunek do zmarłego jak i sytuacji. Ale chodzi o fakty i rzetelność. To Hayden spowodował wypadek, więc skąd wręcz żenujący pomysł walki o odszkodowanie? Czy oni nie mogą sami uszanować śmierci członka rodziny i oddać mu cześć w spokoju? Co chcą udowodnić tym żądaniem lub osiągnąć? Mało mają pieniędzy? Czy szukają rozgłosu? Nawet gdyby samochód jechał przepisowo, to jeśli rowerzysta wjeżdża przed niego rozpędzony, to jakie ma szanse przeżycia? Niewielkie. I wątpię, aby udowodnili, że mógłby żyć. Za to na pewno by żył, gdyby sam się do przepisów stosował. Bardzo nie podoba mi się takie zachowanie.
Do ilu było tam ograniczenie prędkości? Po części to sporo zmienia. Bo gdyby auto jechało z mniejszą prędkością to może by skończyło się na złamaniach.
Ciężko wyciągać jakiekolwiek wnioski, bo jak sam artykuł wskazuje, śledztwo nie jest jeszcze zakończone, ale być może rodzina Haydena (i przede wszystkim ich prawnicy) będą chcieli udowodnić, że kierowca samochodu jechał tak szybko, że Nicky nie był w stanie go zauważyć albo tak jak napisał @saruto będą chcieli pójść tą drogą… to jedynie moje przypuszczenia dlaczego w ogóle rozpoczyna się proces i nie chcę się wdawać w polemikę tutaj czy tak było, czy nie albo na ile to możliwe, bo na to wszystko odpowiedzą biegli.
Niemniej to takie typowe, amerykańskie, te procesy i prawo precedensowe. Tam prawnicy próbują ciągle znaleźć dziurę w całym i kończy się to na absurdach, że wszędzie stoją tabliczki ostrzegające o wszystkich niebezpieczeństwach, co wcale według mnie świata nie polepsza, raczej go psuje, bo spycha osobistą odpowiedzialność na innych i różnorakie instytucje. Tak jednak jest i tyle.
Myślę że gdyby Nicki wstał z grobu to powiedziałby do swoich rodziców ” Dajcie spokój temu człowiekowi. To ja dałem ciała. Zawsze starałem się żyć fair więc kochani rodzice nie psujcie mi wizerunku po mojej śmierci. Wypadek to moja wina”. Czuję że Nicki tak by powiedział bo to zawsze był równy i szczery gość ( taki trochę jak CC ).
Amerykanie mają inna mentalność dla nas wystąpić o odszkodowanie wydaje się nie na miejscu ale dla nich to normalna rzecz. Nie ma się co emocjonować, gostek pewnie miał OC.