Valentino Rossi nie krył radości po zdobyciu podium w GP Kataru. Włoch zajął trzecie miejsce, dojeżdżając tylko za plecami Andrei Dovizioso i Marca Marqueza. Cała reszta młodszych rywali pozostała za plecami The Doctora, który niedawno o dwa lata przedłużył kontrakt z Yamahą i będzie się ścigał co najmniej do 2020 roku.
„W naszym sporcie, tak jak w każdym, ważna jest tylko jedna rzecz: wynik. Decyduje się on na torze. Nie ścigam się po to, by pokazać ludziom, że nie jestem jeszcze taki stary. Ścigam się dla siebie, by udowodnić sobie, że mogę ścigać się na czele. Myślę, że to dobra droga.” – powiedział Rossi po zakończeniu wyścigu w Katarze.
„W tym roku kłopotliwe jest to, że pierwszych dziesięciu zawodników może mieć bardzo zbliżone tempo, więc musisz czekać do końca wyścigu, aby zobaczyć, czy twoja jazda wystarczy na podium. Jestem też zadowolony z tego, że w samej końcówce byłem w stanie utrzymać się na najszybszymi zawodnikami, którymi byli Dovizioso i Marquez. To dobry początek.” – dodał Włoch.
„Starałem się jeszcze powalczyć z Dovim, ale wtedy rzuciły się na mnie wszystkie wilki, które miałem za plecami! Z (Danilo) Petruccim weszliśmy w jeden z zakrętów chyba o 20km/h za szybko, starałem się nie stracić zbyt wiele, ale wieziałem że mam dobre tempo, więc nei straciłem zbyt wiele czasu.” – skomentował Rossi. „Czy gdybym nie popełnił tego błędu, to powalczyłbym o coś więcej? Być może, ale nie wiem, czy dałbym radę wygrać.”
„Jestem zadowolony, poneiważ kiedy Dovi przebił się do przodu, wiedziałem że są oni w stanie zmienić tempo. Dla mnie kluczem do podium było wyprzedzenie Zarco i danie z siebie maksimum, by spróbować do nich dojechać. W kilku miejscach na torze byłem szybki. Podium to świetny początek sezonu.” – zakończył #46.
Źródło: crash.net
I moim zdaniem szkoda w tym wszystkim że Rossi nie poczekał z tym kolejnym kontraktem na ten albo jeszcze ze dwa kolejne wyścigi – wtedy wszystko byłoby zdrowe i naprawdę piękne. A tak – wszyscy zrobili świetny biznes, aż zacierają ręce, a sportu w tym jakby niewiele. w F1 po takich gierkach mają swój cyrk, tylko ludzi przestało to już interesować…
Wyścig typowy dla Rossiego z ostatnich lat – świetnie przepracowane treningi bez napinania się na miejsce w tabeli, zawalone kwalifikacje a potem spokojna jazda z akcentami bijatyki z otoczeniem, do tego prowadzący motocykl bardzo podobny do jego m1. Siła VR w tym wyścigu to była powtarzalność czasów – nie wiem czy nie miał najwięcej kółek poniżej 1m56 z całej czołówki (wypracowane na treningach). W takich warunkach i na tym torze M1 wyciągnięta z archiwum wygląda naprawdę mocno. Ciekawe jak będzie na innych torach i co najważniejsze na deszczu…
A moim zdaniem bardzo dobrze wyszło, że podpisał kontrakt wcześniej. Wyjechał na tor bez spinki, że musi komuś coś udowadniać a jedynie – tak jak napisał – udowadnia coś tylko sobie. Dla całego moto Gp VR to maszynka do zarabiania kasy i tego nic nie zmieni. „Hajs” się zgadza a Rossi i tak robi co chce, wszyscy wygrywają. Co do opisu wyścigu i reszty to się zgadzam w 100%. LwG
A ja zadam pytanie z innej beczki, które mnie nurtuje. Powie mi ktoś jakim cudem Abraham utrzymuje się w MotoGP dojeżdżając za każdym razem na końcu stawki ? Czy może ma to związek z tym że jego ojciec jest zarządcą toru w Brnie ? Pozdrawiam.
Tak, Abraham senior jest zarządcą toru w Brnie i od dawna wspierał karierę syna w Grand Prix. Tylko dopóki synek jechał w zespole ojca (Cardion AB) to nikomu to nie przeszkadzało, nawet gdy wziął Ducati a potem Hondę Open. Teraz wrócił do MotoGP ale w zespole Aspara.
I tak, jest pay-riderem. Takim samym jak Simeon. I tak samo ich udział w MotoGP można stawiać pod znakiem zapytania, podobnie jak Syahrina.
Ale umówmy się też w ten sposób, że gdyby tak na siłę wepchać Navarro czy Baldassariego „bo zasługują na MotoGP” to osiągaliby dokładnie takie same rezultaty jak Abraham, Simeon czy Syahrin. Ale że „są młodzi i potrzebują trochę czasu na dokładniejsze poznanie motocykla” to nikt ich nie krytykuje.
Przykład z innej serii – Sergio Perez zaczął jako pay-driver w F1, a w kolejnych latach zdobywał kilka miejsc na podium i kończył sezon w TOP10.
„Za każdym razem” to raczej się nie zdarza. W Katarze było 5 wolniejszych od niego zawodników. Na koniec sezonu 2017 też kilku zostawił za sobą, w tym dwóch zawodników fabrycznych, a niektórzy również dalej startują w MotoGP. Chyba tylko raz w San Marino był ostatni na mecie. No i sprzęt ma 2-letni, co z automatu powoduje, że konkurencyjny nie będzie.
Dodałbym jeszcze,że Dornie Czech w stawce jest po prostu na ręke.Zawsze podbije frekwencję na GP w Brnie.Podobnie promowano kiedyś Talmacsiego,gdy tematem było GP Węgier.Zresztą Nakagamiego też troszkę „wcisnęli” do MotoGp ze względu na narodowość.
O właśnie, niech wywalą tę Aragonię i dadzą węgierską rundę, w końcu Aragonia miała być tylko na zastępstwo! :D
Podobnie byli wciskani australijscy czy francuscy zawodnicy, jak Staring czy di Meglio, w przeciwieństwie do np. Nakagamiego, to niczego od nich w sumie nawet nie oczekiwaliśmy
A ja bym jednak zostawił Aragon – jakoś bardziej do mnie przemawia niż Jerez.
Poza tym jak już mamy GP Czech to Węgry niepotrzebne, zwłaszcza że i tak nie ma żadnego Węgra w Grand Prix, a Finlandia wchodzi do kalendarza.
To racja Gzehoo, ja bym zmniejszył liczbę hiszpańskich GP do dwóch, to i tak wystarczająco dużo, a w 2016 jeśli dobrze pamietam to dwa hiszpańskie GP miały najniższą frekwencję w Europie (niestety nie widziałem danych na 2017). Trzeba w końcu robić miejsce na Indonezję, gdzie zainteresowanie MotoGP jest naprawdę spore, jak w całej Azji Wschodniej (zresztą widać po ilości lajków dla Syahrina na facebookach, jak Malezyjczycy uwielbiają MotoGP).
Miało być GP Brazylii, wiadomo coś, czy oni nadal się o nie starają? Patrząc na GP Argentyny i że chyba jest to „najgłośniejsze” (pod względem trybun) GP w kalendarzu, w Brazylii również byłoby super :)
No i ten Kazachstan… to jeszcze aktualne?
No i dobre podejście ma #46, bo nie musi nikomu nic udowadniać… Nie przepadam za nim, ale trzeba przyznać, że „pan starszy” ;p ma jaja, pasję, wciąż jest w czubie i kocha to co robi, i to jest super! ;) Wolę na torze oglądać takiego Rossiego, niż np. pana z #04 ;p
Nie mogę już słuchać tego ciągłego narzekania na Doviego, bo jemu się nie należy. Piszecie że tak wspaniale że stawka jest wyrównana , ale tak naprawdę to byście chcieli żeby wygrywał Rossi i Marquez , ale w motogp nic nie jest przypisane z góry i trzeba sobie to wywalczyć. Nie rozumię waszego bólu d… o jego wygrane.
Ja tam się cieszę, że Dovi wygrywa. Bardzo długo na to czekał i ciężko na to pracował. Dlatego w odróżnieniu do wielu osób tutaj liczyłem i uważałem, że zeszły sezon nie będzie tylko jednorazowym wystrzałem. Zarzut, że jego jazda jest mało widowiskowa poniekąd rozumiem ale jego siła jest właśnie głowa (spokój na początku wyścigów gdzie nie jest po starcie w czołówce a mimo to potrafi wygrać) i regularność (1 błąd w wyścigu przez cały zeszły sezon). Gwarantuję, że gdyby na podium było 3 Rossich to w końcu też zrobiłoby się to nudne. A dzięki Doviemu mamy w walce o najwyższe cele kolejną fabrykę, której nikt od lat nie był w stanie wprowadzić na ten poziom.
Świetne komentarze karollo32 i ivar, otóż to właśnie, dzięki temu, że mamy równiejsze motocykle, liczą się juz nie tylko zawodnicy Yamahy i Hondy. Spokój to siła Doviego i w tym nie ma sobie równych :) może nie jeździ widowiskowo i efektownie, ale pamiętajmy, że jeździ on Ducati, a to maszyna znacznie inna od Hondy. Ogólnie lepiej się ogląda pojedynki na różnych maszynach, niż gdyby mieli walczyć Honda vs Honda czy Yamaha vs Yamaha, jak mieliśmy 5-10 lat temu
Karollo a co Ty się tak ekscytujesz? ;p Nie chodzi mi o wygrane Dovizioso, mam je gdzieś! Po prostu nie przepadam za gościem, bo jest nudny i nijaki na torze, poza kilkoma przebłyskami. Wolę takich zawodników jak Rossi, MM, Viniales czy nawet Ianonne i tyle. Dla mnie ci najlepsi nie muszą wygrywać cały czas, kibicuję o wygrane Calowi i Millerowi ;p
Polerst, haha taki spokój, to wiesz czasami można sobie w buty wsadzić ;p Bo akurat #04 tym spokojem w zeszłym sezonie przegrał mistrzostwo ;p
Akurat ciężko o znalezienie większego wygranego w zeszłym sezonie więc trochę to absurdalne co piszesz. Dzięki spokojowi i konsekwencji mógł własnie w ogóle z Marquezem rywalizować do końca sezonu do czego było daleko innym wskazanym przez Ciebie panom.
A tym brakiem spokoju Marquez przegrał mistrzostwo w 2015, sam twierdził w ostatnim sezonie, że Doviego pod tym względem podziwia :D
Co do Cala… to wolę „nijakiego Doviego” niż „kontrolki ostrzegawcze Cala” :D
Jazda Doviego jest nijaka dla ludzi, którzy nigdy nie jeździli w warunkach torowych. Owszem, jego motocyklem rzadko miota na lewo i prawo, ale styl hamowania, kontrola tylnego koła na wyjściach, zacieśnianie gazem z jednoczesnym zarządzaniem oponami, gdy już ktoś potrafi to dostrzec to robi ogromne wrażenie. Tam nie ma przypadku, w jeździe tego faceta widać ciągły postęp. Do tego jest inteligentny i tym asem pokonał MM w starciach ostatniego zakrętu.
@sbk16 Brawo. W końcu ktoś to napisał merytorycznie i ładnie. Gratuluję.