Stefan Bradl może być zadowolony ze swojego debiutu w klasie królewskiej, a pierwszy wyścig sezonu zakończył on walcząc do samego końca o jak najlepszą pozycję. Na start swojej przygody z MotoGP dopisał on do swojego konta osiem punktów, ale zacznijmy po kolei…
Od początku weekendu w Katarze Niemiec zaliczał postęp z każdą kolejną sesją. W FP3, względem pierwszego treningu, był o ponad dwie sekundy szybszy. W kwalifikacjach tymczasem także prezentował niezłe tempo, ostatecznie osiągając wynik 1’56.063. Co prawda #6 czas ten zanotował jadąc za plecami Jorge Lorenzo, ale nie zmieniało to faktu, że bez problemu utrzymywał się za Hiszpanem. Rezultat taki dał mu tymczasem dziewiąte miejsce, a więc do wyścigu ruszał on z końca trzeciej linii.
Już na starcie obecny Mistrz Świata Moto2 spisał się bardzo dobrze, a pierwsze okrążenie zakończył na lokacie numer siedem, wyprzedzając znajdujących się przed nim w QP – Nicky’ego Haydena i Hectora Barberę. Na drugiej cyrkulacji zawodnik ekipy LCR Honda MotoGP zyskał kolejną lokatę, pokonując dość wolno jadącego Bena Spiesa. Od tego momentu, jadąc na szóstym miejscu, Stefan co prawda tracił czas do poprzedzających go kierowców, ale też zyskiwał przewagę nad tymi jadącymi za nim.
Pod koniec jednak Bradla dogonili zarówno „Kentucky Kid” jak i #8 oraz Alvaro Bautista. Z walki o szóste miejsce odpadł jednak „Barberix”, ale Amerykanin i #19 nie zamierzali odpuszczać. Jednemu i drugiemu udało się wyprzedzić tegorocznego debiutanta, który na mecie zameldował się z ósmą lokatą i stratą pół minuty do zwycięzcy – Jorge Lorenzo.
„Jestem bardzo szczęśliwy, przez cały weekend ciężko pracowaliśmy i był on dla nas naprawdę udany. Mój start był bardzo dobry, ale na pierwszych kółkach pojechałem chyba zbyt ostrożnie. Mogłem jednak wyraźnie zobaczyć, że to zupełnie inna kategoria od Moto2, tutaj kierowcy są znacznie mądrzejsi na nowych oponach,” komplementował swoich rywali Niemiec. „Byłem w stanie trzymać się za najszybszymi zawodnikami, oczywiście nie przez cały dystans, ale byłem w stanie przejechać mój własny wyścig całkiem nieźle.”
Przez prawie cały dystans #6 jechał sam, co nieco go nie zadowalało, bo chciał śledzić rywali i czegoś się od nich nauczyć. „Na koniec obrałem zły kierunek jeśli chodziło o ustawienie dźwigni hamulca, co kosztowało mnie około pół sekundy. To właśnie dlatego Hayden, Bautista i Barbera mnie dogonili. Są oni także bardziej doświadczeni niż ja w jeździe na zużytych oponach na koniec wyścigu, ale ogólnie był to bardzo ekscytujący dla nas weekend. Szczerze mówiąc, spodziewałem się być bardziej wyczerpany po tych dwudziesty dwóch okrążeniach, ale czuję się dobrze,” dodał na koniec podopieczny Lucio Cecchinelliego.