Dokładnie dekadę temu Ducati dokonało prezentacji swojego zespołu na sezon 2007 – którego częścią został Casey Stoner – zaledwie 21-letni zawodnik, który wcześniej w barwach LCR Hondy zaliczył niezły, ale pełen incydentów debiutancki rok w MotoGP. Niedługo trwał marsz Australijczyka na szczyt.
Prezentacja Ducati odbyła się we Włoszech, w znanym kurorcie Madonna di Campiglio. Federico Minoli, który pełnił wtedy funkcję szefa marki Ducati, oceniając nowego kierowcę, przytoczył słynne słowa Wayne’a Rainey: „Łatwiej jest nauczyć szybkiego zawodnika, jak przestać upadać, niż wolnego jak jeździć szybko.” Nie sądził chyba jednak, że tak szybko zostaną one wcielone w życie.
„Nie istnieje nic, co cieszyłoby mnie bardziej niż zostanie zawodnikiem Ducati.” – mówił wtedy Stoner. „Motocykl został poprawiony i staje się coraz bardziej konkurencyjny od momentu debiutu w MotoGP. Mamy też opony Bridgestone. Myślę, że mamy wyśmienity pakiet i jestem dumny z bycia częścią rodziny Ducati.” Australijczyk został partnerem doświadczonego Lorisa Capirossiego, którego typowano na lidera. Młody Stoner miał się uczyć.
„Nie sądzę, bym mógł wymarzyć sobie lepszego partnera zespołowego. Jestem pewny, że wiele nauczę się od Lorisa. W 2006 roku popełniłem trochę błędów. Zbyt duża ilość wypadków wiązała się ze słabym wyczuciem przedniego koła – czegoś, czego nie doświadczyłem na oponach Bridgestone.” – dodał 21-latek.
Co było dalej pamiętamy – Casey Stoner sensacyjnie zwyciężył w otwierającym sezon 2007 GP Kataru. Potem wygrywał jeszcze dziewięciokrotnie i z ogromną, ponad 100-punktową przewagą został mistrzem świata, po raz pierwszy w swojej karierze, która zamknęła się 38 zwycięstwami odniesionymi w 115 wyścigach w MotoGP.
Źródło: crash.net
Czy to prawda, że Stoner zaraz po zawitaniu do boksu Ducati, poprosił Lorisa o autograf? :D
Poza tym ciekawy news, w przypadku Stonera przysłowie „Łatwiej jest nauczyć szybkiego zawodnika, jak przestać upadać” – zgadza się w 100%, bo sezon 2007 miał po prostu bezbłędny
Sezon 2006, a 2007 to jak dwie strony medalu, choć przebłyski były już na Hondzie.
Jedna z moich ulubionych historii sukcesu.
Osiągnął to dzięki pracy. Jak czyta się jego biografię (choćby skróconą) to robi ogromne wrażenie. Dla mnie wybitna postać.
Naturalny driver jakiego MotoGP nigdy nie miało i pewnie długo mieć nie będzie. Szacunek!
pomijając Legendę Rossiego (cóż nie jestem w stanie tu dużo napisać bo jestem młody i nie znam przebiegu całej kariery Rossiego) to tacy zawodnicy są obecni m.in. Marc Marquez, Vinales, Rins ( choć może w mniejszym stopniu)
Stoner nie miał choćby tak łatwej drogi, jak Hiszpanie, za którymi stoi Repsol (szczególnie Marquez), Rossi też trudnej drogi nie miał, a historia Stonera nadaje się na dobry film z happyendem :)
Co za gamoń, wymienił nawet takiego rinsa czy vnalesa – zzawodników kompletnie bez dorobku, ale już 5 mistrza Lorezno nie :D
Boże, to już 10 lat temu było… Tak, zgadam się z Wami, Stoner to kozak jakich mało – w 2006 zastanawiałem się, co to za koleś, który trzyma tak wysokie tempo… Rok później już wiedziałem ;)
“Łatwiej jest nauczyć szybkiego zawodnika, jak przestać upadać, niż wolnego jak jeździć szybko.”
Hmm, na pewno by się to przydało Lowesowi.