Bezapelacyjnie najlepszy i najbardziej utytułowany zawodnik w historii polskich wyścigów motocyklowych, Andrzej Pawelec zdjął w tym roku kombinezon i stworzył wyjątkowe przedsięwzięcie — Fiat Yamaha Cup. W specjalnym wywiadzie sześciokrotny Mistrz PoBezapelacyjnie najlepszy i najbardziej utytułowany zawodnik w historii polskich wyścigów motocyklowych, Andrzej Pawelec zdjął w tym roku kombinezon i stworzył wyjątkowe przedsięwzięcie — Fiat Yamaha Cup. W specjalnym wywiadzie sześciokrotny Mistrz Polski opowiada o spektakularnym sukcesie FYC oraz wielkim powrocie na tor w przyszłym sezonie!
W tym roku skończył dwadzieścia osiem lat. Mimo młodego wieku Pawelec osiągnął już na polskiej scenie wyścigów motocyklowych wszystko co możliwe. Po wywalczeniu sześciu tytułów Mistrza Polski, pochodzący z Nowego Tomyśla, Andrzej postanowił stanąć po drugiej stronie parku maszyn i zamiast ścigać się, umożliwić innym rozpoczęcie wyścigowej kariery.
Tak powstał Fiat Yamaha Cup, który od maja żyje własnym życiem podczas kolejnych rund na torze „Poznań”. Świadomy doskonale wykonanego zadania, Andrzej przygotowuje się do powrotu na tor i realizacji swoich najambitniejszych, wyścigowych celów.
Fiat Yamaha Cup osiągnął półmetek. Czy spodziewałeś się, że rywalizacja w obu klasach będzie aż tak zacięta, a czasy tak wyśrubowane?
Andrzej Pawelec: Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Na torze dzieje się bardzo dużo, a zacięta walka ma miejsce nie tylko na czele stawki, ale także o dalsze pozycje. Cieszy mnie, że zawodnicy przyjeżdżają na tor nie tylko z okazji kolejnej rundy Fiat Yamaha Cup, ale trenują i podnoszą formę podczas wielu różnych treningów organizowanych na torze Poznań. Z okrążenia na okrążenie coraz lepiej jeżdżą kolejni zawodnicy i z pewnością w najbliższy weekend do walki o zwycięstwa włączą się nowe nazwiska. Pikanterii rywalizacji dodaje ostatnie wykluczenie Christofa Bursiga podczas drugiej rundy FYC. Do tej pory uzyskiwał najlepsze czasy, ale teraz traci do Przemka Janika sporo punktów i będzie musiał jechać naprawdę ostro.
Czołowi zawodnicy Fiat Yamaha Cup w przyszłości z pewnością całkiem nieźle poradziliby sobie w klasach motocyklowych Mistrzostw Polski, prawda?
Na pewno. Cieszę się, że poziom rywalizacji w FYC jest tak wyrównany. Jeden zawodnik motywuje drugiego i przez to wszyscy jeżdżą coraz szybciej. To podnosi poziom. Myślę, że już dzisiaj kilku zawodników dobrze poradziłoby sobie w Mistrzostwach Polski. Może nie walczyliby o czołowe pozycje, ale z pewnością liczyliby się w pierwszej dziesiątce. Jesteśmy na półmetku rywalizacji. Z pewnością jeszcze bardziej poprawią swoje czasy i kto wie co czeka ich w przyszłym sezonie.
Z jakiego aspektu Fiat Yamaha Cup jesteś, jako organizator, najbardziej zadowolony?
Po pierwsze cieszę się, że wszystko wypaliło i ludzie mają teraz o FYC dobre zdanie. Udało się nam stworzyć świetny puchar markowy i zawodnicy, którzy przekonali się przed sezonem do udziału w nim są teraz ze swojej decyzji bardzo zadowoleni. Myślę, że w przyszłym roku wszystko uda się zorganizować z jeszcze większym rozmachem i ściągnąć na tor większą ilość VIP’ów. Wyścigi motocyklowe nie są najpopularniejszym sportem w Polsce, ale razem z naszymi partnerami robimy wszystko, aby je promować i to widać, chociażby na ulicach Warszawy.
Przyszłoroczna lista zgłoszeń do Fiat Yamaha Cup już z pewnością pęka w szwach?
Tak, od jakiegoś czasu zapisujemy już chętnych, a tych jest sporo. Czeka nas jeszcze podjęcie wielu ważnych decyzji odnośnie przyszłorocznej edycji pucharu, ale jeśli uda się nam jeszcze bardziej go powiększyć i przyjąć większą liczbę uczestników, być może klasy R6 i R1 będą startowały w osobnych wyścigach. Cały czas coś się dzieje i to jest najważniejsze.
Czy jest z kolei coś, co chciałbyś w FYC poprawić?
Ciężko powiedzieć. Osobiście, chciałbym abyśmy mogli wynajmować tor i organizować dodatkowe treningi dla naszych uczestników pomiędzy kolejnymi rundami pucharu. Wówczas moglibyśmy poświęcić jeszcze więcej czasu na indywidualne rozmowy i poprawę techniki jazdy wielu uczestników. Jednocześnie moglibyśmy zapraszać na te treningi zwykłych motocyklistów: pokazać im o co chodzi w wyścigowej jeździe, a także promować bezpieczną jazdę po drogach. Cały czas pracujemy nad „ściągnięciem” na tor kilku gwiazd naprawdę dużego formatu, ale na ten temat nie mogę jeszcze zbyt wiele powiedzieć.
Czy jesteś zadowolony z zainteresowania mediów i kibiców pucharem?
Jak już mówiłem, wyścigi motocyklowe nie są w Polsce najpopularniejszą dyscypliną sportu, ale razem z naszymi partnerami robimy co możemy. Bardzo postarała się Wólczanka, która mocno promuje Fiat Yamaha Cup w Warszawie oraz we wszystkich swoich salonach sprzedaży na terenie całego kraju. Fiat także bardzo poważnie podchodzi do promocji, a najświeższe informacje znaleźć można zawsze na oficjalnej stronie pucharu www.fiatyamahacup.pl oraz na łamach kolejnych numerów magazynu Świat Motocykli.
Zdobyłeś sześć tytułów Mistrza Polski w wyścigach motocyklowych. Jak bardzo Twój weekend na torze w Poznaniu jako organizatora Fiat Yamaha Cup różni się od tego co pamiętasz ze swoich zawodniczych czasów?
Różni się strasznie! Po pierwsze, gdy zaczynałem w 1999 roku korzystałem ze skromnego namiociku gdzieś na końcu parku maszyn. Dzisiaj Fiat Yamaha Cup dysponuje wielkim namiotem, cateringiem, profesjonalnym stanowiskiem i ekspertami od wymiany opon itd. Jako zawodnik czułem ogromną presję. Wszystko kręciło się wokół wyjazdu na tor i gdy już wsiadłem na moją Yamahę wszystkie problemy zostawały w parku maszyn a dla mnie liczyła się tylko szybka jazda. Dzisiaj jest inaczej. To zawodnicy wyjeżdżają na tor, a ja muszę zadbać o całą resztę i dopilnować, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Razem z moją „prawą ręką”, Pawłem, mamy mnóstwo pracy także pomiędzy zawodami. Uczestnicy cały czas kontaktują się z nami w sprawie nowych części i różnych porad. Dla nas tak naprawdę Fiat Yamaha Cup to nie cztery weekendy i sześć wyścigów, tylko niemal okrągły rok ciężkiej pracy. Tak czy inaczej wracając po weekendzie do domu z toru zawsze robimy sobie w poniedziałek wolne. Kiedyś musimy przecież zregenerować baterie.
Skończyłeś w tym roku 28 lat i jesteś młodszy niż część uczestników Fiat Yamaha Cup. Oglądając ich w akcji z pewnością sam chciałbyś wskoczyć w kombinezon. Czy zobaczymy jeszcze na torze najbardziej utytułowanego polskiego zawodnika?
Przed sezonem myślałem, że będę w stanie zajmować się pucharem i jednocześnie samemu się ścigać, ale gdy Fiat Yamaha Cup nabrał rozmachu musiałem wybrać, ponieważ nie dało się połączyć tych dwóch rzeczy. W przeciwnym razie zarówno FYC jak i moje ściganie odbywałyby się na „pół gwizdka”, a do tego nie chciałem dopuścić. Postawiłem na Fiat Yamaha Cup i dziś wiem, że była to dobra decyzja. Muszę się przyznać, że podczas kolejnych rund pucharu w Poznaniu mam tyle na głowie, że ściganie się jest ostatnią rzeczą o której myślę. Kiedy jednak mam okazję obejrzeć w telewizji wyścig Mistrzostw Świata MotoGP lub Superbike, zaczynam czuć „ciśnienie”. Organizacja pucharu wymagała ogromnej ilości czasu, ale jestem pewien, że w przyszłym roku nie będę musiał już tak aktywnie uczestniczyć we wszystkich przygotowaniach. Myślę, że nadszedł czas na powrót na tor, ale nie interesuje mnie ściganie w Polsce. Wywalczyłem sześć tytułów mistrza kraju i nie muszę tu już nikomu nic udowadniać. Chcę ścigać się za granicą z zawodnikami od których dostanę „baty” i od których będę mógł się wiele nauczyć. W Polsce jest wielu szybkich rywali, ale ścigałem się z nimi przez lata i ten etap mam już za sobą.
Jak oceniasz współpracę z Fiatem?
Super! Fiat podchodzi do naszej współpracy z ogromnym zaangażowaniem i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Poza wszystkimi „normalnymi” aspektami jak organizacja, promocja i reklama pucharu, Fiat wykazuje się także dużą kreatywnością i razem realizujemy różne niecodzienne pomysły. Przygotowaliśmy na przykład niedawno specjalną drogową wersję modelu YZF-R1 w barwach Fiat Yamaha Cup, która będzie promować nasze przedsięwzięcie na polskich drogach. FYC był dla Fiata dużą inwestycją, ale myślę, że są z niej równie zadowoleni jak ja.
Czy możemy się w tym roku spodziewać dodatkowych atrakcji podczas dwóch ostatnich rund Fiat Yamaha Cup?
Tak. Podczas ostatniej rundy chcemy przeprowadzić dodatkowy wyścig i wyłonić najlepszego uczestnika Fiat Yamaha Cup w… graniu na konsoli Playstation. Myślę, że będzie to bardzo ciekawe widowisko, a zawodnicy będą walczyć równie zacięcie jak podczas prawdziwego pojedynku na torze. Spodziewamy się także Krzysztofa Hołowczyca i Jacka Czachora. Cały czas aktywnie pracujemy nad różnymi dodatkowymi atrakcjami. Podczas drugiej rundy zawodnicy Fiat Yamaha Cup mieli do dyspozycji specjalne, ekskluzywne fotele do masażu, z których skorzystać mogli także wszyscy nasi goście. Może nie brzmi to oszałamiająco, ale gwarantuję, że zawodnicy bardzo docenili to po treningach i wyścigu, a także kibice z chęcią testowali te urządzenia, gdyż wielu przyjechało do Poznania z różnych miejsc w Polsce. Nie lada gratką dla wszystkich był z pewnością także bolid Formuły 1 Roberta Kubicy, który można było podziwiać w naszym miasteczku przez cały weekend.
Czy kibice i goście Fiat Yamaha Cup mają możliwość bliższego zapoznania się z torem?
Przed sezonem przygotowaliśmy dwa motocykle VIPowskie na których gościnnie w wyścigach Fiat Yamaha Cup mogły startować zaproszone przez nas osoby. Jedną z tych maszyn postanowiliśmy przerobić na specjalną, wyścigową maszynę dwuosobową, którą mógłbym przewozić po torze zaproszonych gości. Niestety nie udało się przetestować jej podczas drugiej rundy z powodu złej pogody. Ostatecznie właśnie podczas tej rundy wielu zawodników zaliczyło upadki z powodu deszczu i musieliśmy udostępnić im mnóstwo nowych części. Tak zakończył się żywot naszej pierwszej dwuosobowej maszyny, ale planujemy przygotowanie kolejnej. Mimo wszystko, podczas obu rund nasi goście będą mogli przejechać się po torze „Poznań” najnowszymi modelami samochodów grupy Fiat. W parku maszyn czeka na nich także wyjątkowe Ferrari 360 udostępnione przez firmę Wólczanka.
Czy podczas przyszłorocznej edycji pucharu, zawodnicy będą mieli okazję ścigać się na innych torach niż ten w Poznaniu?
Oczywiście w Polsce jest to niemożliwe, gdyż „tor Poznań” jest jedynym takim obiektem na terenie naszego kraju, ale najprawdopodobniej zorganizujemy po jednej rundzie na czeskich torach w Moście i Brnie. Ten drugi gości od lat zawodników Mistrzostw Świata MotoGP i World Superbike, więc uczestnicy FYC będą mogli pojeździć po trasie, po której ścigają się ich idole.
Jak myślisz, pomiędzy kim rozstrzygnie się walka o zwycięstwo w wyścigu Fiat Yamaha Cup w najbliższą niedzielę?
Wydaje mi się, że wszystko będzie zależało od pogody. Z pewnością na czele będzie Christof Bursig i Przemek Janik oraz Michał Klejnot, który znacznie poprawił tempo podczas letnich treningów. Jeśli wyścig odbędzie się na suchym torze, to z pewnością dołączy do nich kilku innych zawodników. Walka na mokrej trasie jak zawsze będzie z pewnością nieprzewidywalna więc ciężko typować w takiej sytuacji faworytów.