Od samego początku drugiej sesji testowej w Malezji mówi się o dużych, jeśli nie ogromnych, problemach Yamahy z nowymi oponami, jakie firma Bridgestone przygotowała na nadchodzący sezon. Podczas pierwszych prób na Sepang zawodnicy jeżdżący na M1-kach korzystali jeszcze z gum w specyfikacji 2013, jednak tym razem dostępne są tylko te tegoroczne i okazało się, że Yamaha znalazła się w tarapatach… niczym Honda w 2012.
Sztywniejsza konstrukcja opon, a jednocześnie twardsza, została stworzona na nadchodzący sezon niejako w odpowiedzi na ubiegłoroczne kłopoty zawodników ze zbyt szybkim zużywaniem się ogumienia. Jednocześnie natomiast dostarcza ona mniej przyczepności na krawędzi – dotychczas ten właśnie aspekt był mocnym punktem M1-ek.
Największe problemy z tym ma Jorge Lorenzo, dopiero dziewiąty podczas drugiego dnia testów i mający aż sekundową stratę do pierwszego Daniego Pedrosy. Dwukrotny Mistrz Świata był tak wściekły, że odmówił dziś nawet rozmowy z dziennikarzami! Rzecznik prasowy Yamahy potwierdził, że względem środy „Por Fuera” nie ma nic nowego do dodania. W oficjalnej relacji prasowej z drugiego dnia testów wypowiedź (jeśli można to tak w ogóle nazwać) #99 jest mocno okrojona i sprowadza się do krótkiego: „Jestem bardzo zawiedziony, zwłaszcza jeśli chodzi o opony. Nic się nie zmieniło od wczoraj. Nadal nie mam pewności siebie takiej, jakiej bym chciał. Jutro jest kolejny dzień, mamy osiem godzin na znalezienie rozwiązania, więc będziemy ciężko pracować i mamy nadzieję, że na koniec dnia znajdziemy jakieś wyjście z sytuacji.”
O co tyle krzyku? Wszak już podczas pierwszych prób na Sepang zawodnicy dostali do dyspozycji nowe opony i było jasne, że tylko one będą dostępne w sezonie 2014. Jak jednak przyznał menadżer zespołu, Wilco Zeelenberg, zawodnicy Yamahy mają kłopoty zarówno z twardą, jak i miękką mieszanką. „Obie są takie same, wolne.” Zazwyczaj po założeniu miękkiej mieszanki zawodnicy poprawiają swoje wyniki, jednak w przypadku Lorenzo i Rossiego wyniki pozostają takie same.
Mniejsze problemy, choć też wyraźne, ma również Valentino Rossi. Włoch jednak nie jeździ w tak dużym złożeniu jak jego zespołowy kolega, ale również skarży się na brak przyczepności na krawędzi. Dziś był on czwarty i stracił pół sekundy do Pedrosy, a jego nastrój – względem pierwszych testów – jest zupełnie inny. Tak czy inaczej #46 udało się poprawić swój słaby punkt z zeszłego sezonu – wejścia w zakręty, w czym po części pomogło wprowadzenie przez Yamahę zmian w skrzyni biegów, która teraz umożliwia redukcję biegów bez użycia sprzęgła.
„The Doctor” idealnie skomentował całą sytuację wczoraj, stwierdzając wprost: „Nie jest dobrze, kiedy zostajesz wydymany bez wcześniejszego ostrzeżenia… to niemiła niespodzianka!” Prawda jest jednak taka, że już kolejny raz Bridgestone wprowadza nowe mieszanki w zasadzie w ostatnim momencie, kiedy producenci nie mają większych możliwości – z powodu presji czasu – na wprowadzenie poważnych zmian w motocyklach. Dwa lata temu sytuacja taka dopadła Hondę, gdy wprowadzono bardziej miękkie, przednie mieszanki. Wtedy pasowały one Yamasze. Teraz sytuacja jest zupełnie odwrotna – M1-ki nie radzą sobie ze sztywniejszą tylną mieszanką, zaś w przypadku RC213V wydaje się, że nie ma większego problemu.
Yamasze nie pozostaje nic innego, jak spróbować każdej możliwości rozwiązania problemu. Na każdym torze sytuacja jest inna i może się zdarzyć, że na niektórych M1-ki nie będą miały problemów z oponami. Tam jednak, gdzie jest niska przyczepność – jak chociażby w Katarze – kłopoty są w zasadzie pewne. Do tego dochodzi również zmniejszenie limitu paliwa na wyścig z 21 do 20 litrów, z czym także zmagają się reprezentanci Yamahy.
A jeśli w obecnej sytuacji nic się nie zmieni, gdy M1-ki nadal będą traciły do Hond, wyraźnie wściekły Lorenzo z pewnością poważniej zastanowi się nad przejściem do konkurencji, która kusiła go już w przeszłości.
jeszcze taki sie nie urodził co dogodzi wszystkim :)
hehe Rossi pocisnął:D Trochę szkoda bo liczyłem na zażarte pojedynki M1 i RCV a jak tak dalej będzie to będziemy ogladać nudną dominacje hondy