W tym pechowym dla świata motoryzacji tygodniu, po śmierci Anthony’ego Delhalle, z przykrością informujemy, że dziś odszedł od nas John Surtees. Jedyny zawodnik, który zdobył tytuły mistrzowskie w Motocyklowych Mistrzostwach Świata i F1. Odszedł w wieku 83 lat.
John Surtees urodził się w 1934 roku w Tatsfield w Wielkiej Brytanii. W latach 1952-1960 startował w Motocyklowych Mistrzostwach Świata, w których zdobył siedem tytułów mistrzowskich (3 w klasie 350cc, oraz 4 w klasie 500cc). Wszystkie tytuły zdobył, jeżdżąc motocyklem MV Agusta.
John Surtees uznawany był za legendę motoryzacji w Wielkiej Brytanii. Brytyjczyk w roku 1960 postanowił zakończyć karierę motocyklisty i przeniósł się do Formuły 1, gdzie startował przez 12 lat, w barwach takich zespołów jak Lotus, Honda, czy Ferrari. To właśnie w barwach włoskiej stajni w 1964 roku, Surtees został Mistrzem Świata i został jedynym kierowcą w historii sportu motorowego, który zdobył tytuły mistrzowskie zarówno w Motocyklowych Mistrzostwach Świata, jak i Formule 1.
Po zakończeniu kariery pełnił rolę szefa własnego zespołu, który startował w F1 do roku 1978. Następnie pełnił funkcję szefa zespołu narodowego Wielkiej Brytanii w mistrzostwach A1 Grand Prix. W roku 2008 został uhonorowany Orderem Imperium Brytyjskiego. Rok później doszło do tragicznej śmierci jego syna, Henry’ego Surteesa, który zginął na torze Brands Hatch w Wielkiej Brytanii w trakcie zawodów Formuły 2, miał zaledwie 18 lat.
Po śmierci syna, John Surtees otworzył fundację sygnowaną jego imieniem, która charytatywnie pomagała ludziom z przypadkowymi urazami oraz pomagała młodym, rozwijać swoje zdolności, również w sporcie motorowym, z którym John był związany do końca swoich dni. John Surtees był właścicielem toru kartingowego Buckmore Park w Wielkiej Brytanii.
Zmarł 10 marca w szpitalu w Londynie, w którym przebywał od lutego. Surtees borykał się z problemami układu oddechowego. O Jego śmierci poinformowała fundacja imieniem Henry’ego Surteesa.
Warto dodać, że był zawodnikiem Ferrari podczas wyścigów w Le Mans i radził sobie całkiem dobrze. W 1966 r., w momencie, gdy Henry Ford III wystawiał udoskonalonego Forta GT40, miał dać włoskiej marce przynajmniej miejsce na podium dzięki nowemu samochodowi Ferrari 330P3. John jak nikt inny potrafił „gonić za zającem”, a on sam doskonale czuł się w roli wspomnianego „zająca”. Niestety nie miał możliwości wykazania się w 1966 roku, ponieważ „stary”, czyli Enzo Ferrari wyrzucił go z zespołu. Następnego dnia w gazetach wrzało, gdyż „stary” po prostu nie lubił Johna, bo nie był Włochem.
Wydaje mi się, że stary Enzo gorzko tego pożałował, ponieważ Ford z którego kpił zdobył wtedy potrójną koronę, a Porsche dopełniło dzieła. Tylko jeden samochód z jego stajni dojechał do mety i było to leciwe 275. Cóż, może z Johnem nie naraziłby się wtedy na taki blamaż?
Nazwisko Johna Surteesa już za jego życia zostało zapisane złotymi literami w historii sportów motorowych.