Mateusz Korobacz, były motocyklowy wicemistrz Polski klasy Superstock 600, mimo kontuzji rozpoczął swój drugi sezon w większej kategorii Superstock 1000 od finiszu na podium w pierwszym wyścigu pierwszej rundy WMMP w Poznaniu.
Zawodnicy Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostw Polski swoje tegoroczne zmagania rozpoczęli z opóźnieniem z powodu odwołania kwietniowych wyścigów na Słowacji. Motocykliści ruszyli do walki w miniony weekend w Poznaniu, gdzie rewelacyjnie swój drugi sezon w klasie Superstock 1000 rozpoczął Mateusz Korobacz.
21-letni zawodnik BMW już w piątkowych kwalifikacjach pokazał wyjątkową szybkość i determinację, uzyskując świetne, drugie pole startowe w swojej klasie, za zdobywcą pole position, Czechem Michalem Fillą.
Niestety, upadek pod koniec sesji zakończył się dla Korobacza kontuzją prawego barku, uszkodzonego już dwa lata temu. Mimo drętwiejącej ręki, poznaniak był w stanie ustawić się na starcie i sięgnął po swoje pierwsze podium za sterami BMW S1000RR, kończąc sobotni wyścig na trzeciej pozycji. Dzień później zawodnik BMW dojechał do mety na czwartym miejscu, z drugim podium rozmijając się o zaledwie sekundę, ale utrzymując trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
Mateusz Korobacz
„Jestem bardzo zadowolony z weekendu, ponieważ dobrze go przepracowałem i wywalczyłem swoje pierwsze podium w klasie Superstock 1000 i świetne pole startowe w kwalifikacjach. Nie mogłem więc wymarzyć sobie lepszego początku sezonu. Już podczas pierwszej kwalifikacji uzyskałem bardzo dobry czas i miałem równe tempo, ale wywrotka zakończyła się niefortunną kontuzją barku. W wyścigach nie mogłem jechać już tak szybko i musiałem rozłożyć siły na cały dystans z uwagi na drętwiejącą rękę, ale i tak byłem w stanie sięgnąć po podium. W pierwszym wyścigu tasowałem się z Pawłem Górką o drugą pozycję, ale nie byłem w stanie walczyć do końca. Byłem jednak wystarczająco szybki, aby dowieźć do mety trzecie miejsce. Chciałbym zadedykować to podium śp. Adamowi Baranowskiemu, który od zawsze kochał i wspierał wyścigi motocyklowe, nie tylko jako szef Dunlop Polska. W niedzielę także miałem szansę na podium. Tym razem walczyłem z Adrianem Paskiem. To dobry zawodnik, dlatego czekałem z decydującym atakiem do ostatniego okrążenia, ale skończyła mi się tylna opona. Zaliczyłem dwa uślizgi tylnego koła i tuż przed metą Adrian odskoczył mi trochę za daleko. Mimo kontuzji, pokazałem, że jestem szybki i mogę walczyć o wysokie pozycje. To może być dla nas bardzo udany sezon. Na szczęście do kolejnej rundy dzieli nas ponad miesiąc, więc będę miał czas, aby wyleczyć kontuzję. Tymczasem w czerwcu skupiam się na egzaminach i obronie pracy licencjackiej.”
Informacja prasowa