Patryk Kosiniak wygrał oba wyścigi ostatniej rundy motocyklowych mistrzostw Polski WMMP klasy Superstock 600. Na słowackim torze Slovakiaring 26-latek z Tarnowa dwukrotnie stanął także na podium międzynarodowej serii Alpe Adria.
„Kosa” wrócił w tym sezonie na tor po rocznej przerwie i skupia się przede wszystkim na międzynarodowej serii Yamaha R6 Dunlop Cup, w której dwa lata temu zajął piąte miejsce w tabeli, dwukrotnie stając na podium.
W ramach treningów i przygotowań Kosiniak z powodzeniem dwukrotnie startował także w rundach mistrzostw Polski, w lipcu wygrywając oba wyścigi na czeskim torze w Moście.
Drugi start Kosiniaka w WMMP miał miejsce w miniony weekend. Tarnowianin zdominował oba wyścigi na Slovakiaringu, dwukrotnie stając na szczycie podium. W efekcie, choć startował w tym roku tylko w czterech z dwunastu wyścigów, „Kosa” zakończył sezon na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej.
Na Słowacji 26-latek rywalizował także z zawodnikami międzynarodowej serii Alpe Adria, dwukrotnie stając na podium, w sobotę na jego drugim, a w niedzielę trzecim stopniu.
Za dwa tygodnie Kosiniaka czeka start w ostatniej rundzie międzynarodowego pucharu Yamaha R6 Dunlop Cup. Na znanym z Formuły 1, niemieckim torze Hockenheim, polski motocyklista chce poprawić swój najlepszy tegoroczny rezultat, czwarte miejsce wywalczone w lipcu na węgierskim Hungaroringu i zakończyć sezon w pierwszej piątce klasyfikacji generalnej.
Patryk Kosiniak
„W tym roku wystartowałem tylko w czterech wyścigach mistrzostw Polski. Traktowałem to jako trening i rozgrzewkę przed zmaganiami Yamaha R6 Dunlop Cup, ale cieszę się, że wygrałem wszystkie starty, a na Słowacji walczyłem także z czołówką serii Alpe Adria. Na Słowacji byłem szybki od samego początku weekendu i choć jechałem niemal seryjnym motocyklem, byłem w stanie walczyć z rywalami na dużo mocniejszych maszynach. Byłem trzeci w kwalifikacjach, a w pierwszym wyścigu walczyłem o zwycięstwo w Alpe Adria. Jechałem za rywalem na mocniejszej maszynie, ale nadrabiałem czas podczas hamowania, dlatego zaplanowałem atak w ostatnim zakręcie, tak, aby uniemożliwić mu kontrę. Nie mogłem uwierzyć, że na przedostatnim kółku pokazano nam szachownicę, bo organizatorzy pomylili liczbę okrążeń!”
„Byłem zły, bo zwycięstwo miałem niemal w garści, ale jeszcze bardziej zmotywowało mnie to przed niedzielą. Niestety, drugiego wyścigu nie wytrzymała tylna opona. Prowadziłem prawie od startu do mety, ale na trzech ostatnich kółkach musiałem zwolnić i spadłem na trzecie miejsce. I tak dwukrotnie stanąłem jednak na podium Alpe Adria i wygrałem oba wyścigi w klasyfikacji mistrzostw Polski, więc nie mogę narzekać, tym bardziej, że te starty traktowałem jedynie treningowo. Dzięki solidnemu weekendowi na Słowacji jestem pewny siebie przed wielkim finałem pucharu Yamahy. Chcę zakończyć sezon najlepszym wynikiem, walczyć o podium i pierwszą piątkę w klasyfikacji generalnej.”