Nie od dzisiaj wiadomo, że pięciokrotny już mistrz świata Formuły 1 Lewis Hamilton jest wielkim fanem motocykli. Brytyjczyk często pojawia się na padoku MotoGP, a należąca do koncernu Mercedesa MV Agusta wypuściła nawet na rynek limitowaną wersję Brutale RR, oznaczoną symbolem LH44, bo z takim numerem jeździ w F1 Hamilton.
33-letni kierowca bardzo chciałby odbyć test z którymś z zespołów królewskiej klasy, póki co jednak do tego nie doszło. W piątek miał jednak tego namiastkę, i to w naprawdę niezłym wydaniu. Pojeździł bowiem maszyną Yamahy z World Superbike, na której w tym roku wygrywali Michael van der Mark i Alex Lowes. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem.
Testy, zorganizowane nie przez Yamahę, a firmę zajmującą się takimi wydarzeniami – No Limits – odbyły się na torze w Jerez de la Frontera. Pomógł je doprowadzić do skutku Monster – sponsor tak Mercedesa w F1, jak i Yamahy w WSBK. Jak to często ma miejsce w takich sytuacjach, motocykl nie miał żadnych emblematów. Jak informuje Gazetta dello Sport, Hamilton wkrótce po wyjeździe na tor zaliczył upadek w zakręcie #5. Nic się jednak na szczęście nie stało i Brytyjczyk wrócił na maszynę i kontynuował testy.
F1 world champion @LewisHamilton has been riding at Jerez this week. He’s had a couple of R1s provided by @crescentmoto and had been riding with the @PataYamahaWSBK guys. Spotted these while there for the test! pic.twitter.com/l2Tn9sRNAm
— Simon Patterson (@denkmit) 2 grudnia 2018
Na testach obecni byli etatowi zawodnicy Yamahy z WSBK – van der Mark i Lowes, a także Cal Crutchlow z LCR Hondy, który stracił całą końcówkę sezonu i testy posezonowe MotoGP w Walencji i Jerez de la Frontera. Zwycięzca tegorocznego GP Argentyny na maszynę królewskiej klasy wróci dopiero w przyszłym roku, gdy ruszą testy przedsezonowe.
Źródło: motorsport.com
Lance Isaacs parę punktów w WSBK zdobył ;)