Wygrać Mistrzostwo Świata Superbike nie było łatwym zadaniem dla Maxa Biaggiego, który zdobył tytuł z przewagą zaledwie 0,5 punktu. Teraz, po długim sezonie „Rzymski Cesarz” może udać się na zasłużony odpoczynek z szóstym tytułem Mistrza Śwaita i drugim zdobytym w World Superbike Championship.
Sezon nie rozpoczął się jednak dla niego zbyt dobrze. Jeszcze przed jego rozpoczęciem stracił prawie cały swój zespół, gdy jego stary szef mechaników Giovanni Sandi, postanowił przenieść się do MotoGP . Wtedy Biaggi podjął decyzję że jego miejsce powinien zająć Aligi Deganello – szef zespołu zmarłego Marco Simoncelliego .
Sezon rozpoczął się z wielkim hukiem – od zwycięstwa i drugiego miejsca na Phillip Island, ale podczas kolejnych wyścigów, to warunki pogodowe odgrywały decydującą rolę, jak i błędy popełniane przez tego doświadczonego kierowcę.. Dlatego też, powrót na podium zajęło Biaggiemu jeszcze trzy kolejne rundy. Dokonał tego w Donington Park w wyścigu nr 2 a następnie w Miller Motorsports Park. Misano było już pod jego pełną dominacją, kiedy to wygrał obydwa wyścigi. Pasmo zwycięstw kontynuował jeszcze podczas kolejnej rundy w Aragonii, ale jego szczęście nie trwało długo, bo w drugim wyścigu zajął już czwarte miejsce. Podczas kolejnych zawodów, które miały miejsce na jego ulubionym torze w czeskim Brnie, również zakończył za swoimi najgroźniejszymi rywalami do tytułu. Silverstone to katastrofa – 11 miejsce w pierwszym i nie ukończony 2 wyścig mogły zniechęcić „Rzymskiego Cesarza” do dalszej walki.
Również i podczas nowej dla wszystkich zawodników rundy w Moskwie, #3 jechał ze zmiennym szczęściem. Trzecie miejsce oraz upadek w drugim wyścigu spowodowały, że Biaggi stracił fotel lidera klasyfikacji generalnej mistrzostw na korzyść swojego rodaka Marco Melandriego.
Kolejna runda w Niemczech, spowodowała powrót kierowcy Aprilii na fotel lidera, głównie ze względu na pechową jazdę #33. Nurburgring opuścił z dorobkiem 28 punktów – za zwycięstwo i 13 pozycję w drugim wyścigu.
Portugalski tor w Portimao, również przyniósł #3 kolejna poważną zdobycz punktową , gdzie zajął 4 i 3 miejsce. Jego przewaga nad kolejnymi zawodnikami stała się teraz bardzo wyraźna i dawała mu komfort psychiczny przed przystąpieniem do ostatniej rundy. Ta odbyła się na torze Magny Cours i rozpoczęła się nie pomyśli Maxa Biaggi i całego zespołu Aprilia. Podczas pierwszego wyścigu, na mokrej nawierzchni toru #3 przewrócił się otwierając tym samym Tomowi Sykesowi oraz Marco Melandriemu cień szansy walki o tytuł.
Jednakże w drugim wyścigu – który odbywał się już na suchej nawierzchni, Max Biaggi wykonał plan minimum i dojechał do mety na 5 pozycji, która gwarantowała mu zdobycie tytułu Mistrza Świata 2012. Pomimo zwycięstwa jego najgroźniejszego rywala – którym stał się Tom Sykes, „Rzymski Cesarz” wygrał klasyfikację generalna z przewagą zaledwie 0,5pkt.
W taki oto sposób, ten 41- letni włoski zawodnik, wywalczył swój szósty tytuł Mistrza Świata a zarazem drugi tytuł w klasie World Superbike.
„Jest to czwarte Mistrzostwo Świata z sześciu, które wywalczyłem w ostatnim wyścigu” – powiedział nowy Mistrz Świata. „Myślę, że lubię takie trudne zawody! Sezon 2012 zaczął się bardzo mocno: od wygrania na Phillip Island po całkowitej modernizacji mojego zespołu, ale mieliśmy również kilka trudnych chwil. Na pewno zapracowaliśmy na tytuł i może dlatego jest to jeszcze słodsze zwycięstwo.”
„Chciałbym podziękować zespołowi Aprilia i Piaggio Group, od prezydenta Colaninno do ostatniego pracownika, ponieważ mój sukces jest tylko wierzchołkiem świetnej pracy włoskiego zespolu. Chciałbym również podziękować mojej rodzinie, mojej dziewczynie Eleonorze, mojej dwójce dzieci, jak również stale obecnemu Marino Laghi.„ – zakończył swoją wypowiedź Mistrz Świata – Max Biaggi.
Jesteś Wielki!! Chociaż w motoGp Cię nie lubiłem za nieczyste zagrywki z Rossim. BRAVO CESARZU
ja go lubiłem tylko za propagowanie kasków suomy
ogłądam go już jakieś 9 lat i zawsze cieszyłem się jak mu nieszło.. niech już odejdzie -arogancki typ
dziwne masz podejscie… nasuwa sie pytanie, po co w ogole przez niemal dekade go ogladales?
Wcale się nie dziwię Adamowi. Biaggi to kawał gdura , też mam do niego niechęć jeszcze jak startował w 250-tkach. Wygranie mistrzostwa przez podcięcie Harady w ostatnim wyścigu na pewno nie przyspożyło mu fanów.Przejście do WSKB też nie przebiegło gładko bo miał startować w Suzuki razem z Corserem który na to się nie zgodził.Spoliczkowanie Melandriego pokazało że przydomek rzymski cesarz jak najbardziej do niego pasuje. Po nieudanym wyścigu jest niemiły dla dziennikarzy.
Ten sezon pokazał że już powiniem dać sobie spokój. Gdyby w Aprilli jeździł tak szybki i regularny zawodnik jak Sykes to w połowie sezonu byśmy znali mistrza-ze stratą dla widowiska.