Trzykrotny mistrz świata Troy Bayliss potwierdził po rundzie w Tajlandii, że w tym roku nie pojedzie już w żadnym wyścigu World Superbike i powróci w „stan spoczynku”, który opuścił na czas zastępstwa w zespole Ducati.
Bayliss pojechał w Australii i Tajlandii zamiast kontuzjowanego Davide Giugliano. Ukończył wszystkie cztery wyścigi, w jednym z nich plasując się w TOP10 (ósme miejsce). Weteran ścigania udowodnił sobie i innym, że nie stracił zbyt wiele ze swoich umiejętności, ale teraz chce wrócić do tego, co robił przez ostatnich kilka lat.
„Ogólnie, biorąc pod uwagę jedne z najtrudniejszych warunków jakie doświadczyłem, muszę powiedzieć, że jestem całkiem usatysfakcjonowany. Nigdy nie lubiłem upałów i tutaj mieliśmy zgodnie z oczekiwaniami bardzo wymagające i trudne ściganie. Zwłaszcza jeśli chodzi o pierwszy wyścig, kiedy nawet nie mogłem skorzystać z napoju.” – tłumaczył Bayliss.
„Uwielbiam ściganie, Ducati, i ludzi którzy ze mną w tym czasie pracowali. Świetnie było pościgać się na Panigale R. Jestem szczęściarzem, że skończyłem karierę w zdrowiu i dobrej formie. Teraz widzę też, że wciąż jestem szybki, ale czas wrócić do cieszenia się życiem z moją rodziną w Australii. Chcę podziękować wszystkim za wsparcie i zostawić to wszystko młodszym ode mnie.” – dodał.
Kolejna runda sezonu odbędzie się w Aragonii, ale nie wiadomo jeszcze, czy Giugliano powróci po skomplikowanej kontuzji kręgosłupa. Ducati na razie nie wspominało nazwiska żadnego zawodnika, który mógłby go tam zastąpić.
Miał o tyle łatwiej, że rozwijał ten motocykl, nie musiał aż tyle ogarniać pod tym względem.
Życie piękne, kasa jest, zastępstwo za Giugliano jest, można się sprawdzić z najlepszymi, żyć nie umierać.
Szkoda, że jeszcze ze 2 wyścigów nie zaliczy, zwłaszcza tam, gdzie Ducati by jechało.
Troy skorzystał z okazji i spróbował swych sił, tak jak kiedyś Schumacher. Wiek i przerwa robią swoje. Zapamiętajmy Kangura z lat świetności. :)