Zespół BMW Motorrad Motorsport, podczas pierwszego wyścigu w Assen, mógł odnieść swoje historyczne zwycięstwo w World Superbike Championship – zabrakło im do tego troszeczkę szczęścia, a dokładniej 15 minut bez deszczu. Po wzlotach i upadkach w pierwszym wyścigu, kierowcy fabrycznego zespołu – Marco Melandri i Leon Haslam, również i w drugim walczyli o podium do samej linii mety. Pomimo tego, że zabrakło ich na podium, niemiecki zespół pokazał, że jest w stanie wygrać wyścig bez względu na panujące warunki.
Pierwszy wyścig był huśtawką nastrojów dla zespołu. Startujący do wyścigu z siódmego i dziewiątego miejsca zawodnicy, bardzo szybko przedostali się do czołówki. Kiedy tor był jeszcze suchy, rozpoczęli oni walkę o pierwsze w historii zwycięstwo dla BMW w World Superbike Championship. Niestety szczęście ich opuściło. Kiedy #33 był na prowadzeniu a nad torem zaczął bardzo mocno padać deszcz, włoski zawodnik oraz kilku innych kierowców przewróciło się w jednym momencie. Dbając o bezpieczeństwo zawodników, wywieszona została czerwona flaga – informująca o przerwaniu wyścigu. Kiedy doszło do jego wznowienia, nad torem w dalszym ciągu padał deszcz. Z Pole Position ruszał Melandri a Haslam z pola nr cztery. #91 bardzo szybko objął prowadzenie i po chwili miał już kilka sekund przewagi. Niestety nie zdołał on zapanować nad maszyną w tych trudnych warunkach i zakończył jazdę na poboczu. Z kolei Marco nie mógł znaleźć absolutnie żadnej przyczepności, zarówno na prostych jak i w zakrętach. Taka sytuacja doprowadziła do tego, że zakończył swój występ na 9 pozycji.
Z kolei drugi wyścig, który został uznany jako „mokry” odbywał się już na przesychającym torze. Dobór odpowiedniego ogumienia, stał się w tych warunkach prawdziwą loterią. Haslam wraz ze swoimi mechanikami podjęli decyzję o założeniu opony przejściowej na przednie koło i opony typu slick na tylne. Natomiast Melandri, zadecydował o założeniu opon przeznaczonych do jazdy na suchej nawierzchni na obydwa koła.
Po starcie, Brytyjczyk od razu przebił się na drugą pozycję, którą zajmował przez ponad połowę dystansu wyścigu. Później jednak, jego przednia (przejściowa) opona zaczęła tracić przyczepność i tak zakończył on jazdę na piątej pozycji. Troszeczkę inaczej sytuacja wyglądała w przypadku Marco Melandriego. Stracił on na starcie kilka pozycji, ale później zaczął je odrabiać. W końcowej fazie dogonił jadącego przed nim Leona Haslama. To był początek kolejnej ekscytującej walki, zarówno Leona z Marco, jak i również z Eugenem Laverty o trzecie miejsce na podium.
„To był bardzo trudny weekend. Dziś [w niedzielę – przyp. red.] najważniejszą rzeczą było zdobycie punktów. Pierwszy wyścig był dla nas bardzo dobry kiedy było sucho. Miałem bardzo dobry start i jechałem za Tomem Sykesem. Czekałem na najlepszy moment by go wyprzedzić, kiedy miał awarię silnika. Było trochę zamieszania i po tym Leon prowadził, ale zdołałem go wyprzedzić. Widziałem, że kilka kropel deszczu spadły na kask. Moim marzeniem było, aby całkowicie przerwać wyścig, więc starałem się pozostać na czele. Nagle znalazł się zakręt, gdzie było mokro, nie widziałem wody i upadłem. Niestety, po ponownym starcie nasz wyścig został skompromitowany z powodu mokrej nawierzchni. Nie miałem żadnej przyczepności, więc trudno było czuć się pewnie.” – powiedział piąty zawodnik klasyfikacji generalnej.
„W drugim wyścigu mieliśmy dobry set-up i dobrze wybraliśmy opony, ale niestety ponownie mieliśmy trochę drgań. Od pierwszego okrążenia było bardzo trudno opanować motocykl, więc nie mogłem naciskać prawidłowo. Ostatnie okrążenie były ekscytujące. Starałem się przejść Eugene i nagle zarówno Eugene jak i Leon byli przede mną, ale wyprzedziłem ich z powrotem. To była świetna zabawa i wraz zLeonem, Eugenem okazaliśmy sobie szacunek – co było bardzo ważne. Jestem rozczarowany, ponieważ tylko trochę zabrakło mi do miejsca na podium, ale ciężko pracujemy i jesteśmy w dobrej formie .” – zakończył Włoch.
„Pierwszy wyścig był na początku suchy. Zrobiłem mały błąd, kiedy walczyłem z Carlosem Checa w połowie wyścigu i spadłem na szóste, ale wróciłem ale czołówki. Miałem trochę dylematu z doborem opon w tym wyścigu, ale i tak z powodu deszczu była czerwona flaga więc dla mnie przerwanie wyścigu nie było złe. Przy ponownym starcie padał deszcz. Wyprzedziłem Johnnego Rea dość łatwo. Jechałem bardzo płynnie i łatwo – i wtedy miałem wielki wypadek. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak pchałem do przodu. Z perspektywy czasu mógłbym może zwolnić, ale i tak nie czułem, że tak mocno cisnąłem. Po wyścigu byłem bardzo rozczarowany, ponieważ mógłbym tracić sekundę na okrążeniu i jeszcze wygrał bym wyścig. Pozytywną rzeczą jest to, że czujemy się pewni w deszczu.” – skomentował Haslam.
„W drugim wyścigu, zdecydowaliśmy się na oponę pośrednią z przodu i tylną oponę slick. Trzy minuty przed startem wiedziałem, że potrzebny jest slick również przodu, ale nie pozwolili nam zmienić opony, ponieważ kończył nam się czas. Po dwóch lub trzech okrążeniach, nie miałem żadnej prędkości w zakrętach. Byłem zaskoczony, że zawodnicy nie wyprzedzają mnie wcześniej. Jakoś udało mi się trzymać tempo Eugena i Marco, nawet z z oponą pośrednią. Myślałem, że udało mi się wyprzedzić Marco przed linią mety – było naprawdę bardzo, bardzo blisko. Z perspektywy czasu jestem zadowolony, bo prawie stanąłem na podium z założoną pośrednią oponą z przodu.” – powiedział Brytyjczyk.