Mamy już półmetek sezonu, a każdy kolejny wyścig to absolutny kosmos jeśli chodzi o emocje. Nie inaczej było również w przypadku rundy na krętym Sachsenringu w którym była realna szansa na przerwanie passy Zzz_męczonego.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się nadmiernych emocji po wyścigu na Sachsenringu. Nie w sensie technicznym, bowiem jeśli chodzi o zapał i waleczność to zawsze jest walka na maksa, ale Sachsenring raczej nie sprzyja wyprzedzaniu. Tej niedzieli zawodnicy skutecznie wytrącili mnie z błędu.
Już w kwalifikacjach mieliśmy spore zaskoczenie. Może nie na pierwszym miejscu, bowiem kolejne Pole Position zdobył Konrad Łątka, ale wyjątkowo dobrze prezentował się Darek Godlewski, który nie odpuszczał zawodnikowi Suzuki na każdym kroku. Darek wywalczył dzięki temu świetne drugie miejsce, wyprzedzając równie świetnie jadącego Jarka Jakubowskiego.
Zwykle w pierwszych zakrętach toru dochodzi do grubszych kolizji. Jako że Sachsenring jest torem ciasnym, a jego pierwszy zakręt to ostra nawrotka, spodziewałem się połowy stawki na poboczu, tymczasem wszyscy zawodnicy przejechali bardzo bezpiecznie i ostrożnie. Było to jednak chwilowe, gdyż bardzo szybko wrócili do pięknego nawyku ostrej walki! Absolutnie fantastycznym startem popisali się Darek Godlewski i Jarek Jakubowski i to oni dyktowali warunki na początku wyścigu. Tuż za ich plecami trzymał tempo Konrad Łątka. Niestety Godlewski już na drugim okrążeniu zaliczył jednak upadek po kontakcie z Michałem Pilichowskim pozbawiając się szansy na walkę o pierwsze pole startowe. W tym czasie Jarek Jakubowski bronił się przed atakami Konrada Łątki, który… zaliczył bardzo dziwny upadek na piątym okrążeniu! Wydawało się że przy tak dobrym tempie dla Jarka dowiezienie zwycięstwa będzie formalnością, bo choć wiemy że Konrad potrafi gonić w takich sytuacjach to strata czasowa po tym upadku była zbyt duża.
Tutaj zaczyna się historia chyba najbardziej agresywnej jazdy w historii Konrada. Pamiętacie wyścig prawdziwego MotoGP w Argentynie? Marquez chcąc odrobić straty wyprzedzał zażarcie zawodników często w nich uderzając, a na koniec wypychając poza tor Rossiego. Mniej więcej z takim zapałem straty odrabiał Konrad. Nie patyczkował się i atakował mając choćby 5cm luki, mało tego, w miejscach w których nikt na żywo nie atakuje. Taki manewr doprowadził do upadku Michała Pilichowskiego (ten jednak nie złożył protestu). Jak to mówią – po trupach do celu. Konrad gonił cały wyścig i dojechał do trzeciego miejsca jadąc za Łukaszem Dąbrowskiem i Jarkiem Jakubowskim. Wydawało się, że to już koniec jego wojaży, bowiem nawet gdyby udało mu się wyprzedzić Łukasza to tracił grubo ponad 3 sekundy do Jarka, który trzeba przyznać pojechał najlepszy wyścig tego sezonu. Jakubowski po szybkim objęciu prowadzenia jechał po prostu perfekcyjnie, złapał rytm i zdecydowanie chciał wygrać. Pech chciał że na dwa okrążenia przed końcem popełnił błąd w pierwszym zakręcie przewracając się i dając wolną drogę Konradowi do kolejnego zwycięstwa. Ten wykorzystał to bezwzględnie. Wyprzedził Dąbrowskiego i przekroczył linię mety na pierwszej pozycji. Jakubowski zdołał jeszcze uratować drugie miejsce po upadku wyprzedzając na ostatnią chwilę Łukasza, który z kolei wywalczył kolejne podium w sezonie, minimalizując straty do Konrada w generalce.
Walki nie zabrakło także na dalszych pozycjach, ale nie sposób opisać wszystkiego dlatego odsyłamy do transmisji! Kolejny przystanek? Katar!
Poniżej znajduje się retransmisja z kwalifikacji i wyścigu, które komentował znany esportowcom Mateusz „Gucio1846” Kapusta”