Home / MotoGP / Pęknięty wahacz przyczyną upadku Bena Spiesa

Pęknięty wahacz przyczyną upadku Bena Spiesa

Bez wątpienia najbardziej pechowym kierowcą obecnego sezonu jest Ben Spies. Amerykanin, choć wczoraj miał szansę na czwarte miejsce przed swoimi domowymi kibicami na torze Laguna Seca, upadł po dwóch trzecich dystansu, ponownie zaliczając fatalny wynik.

Od samego początku weekendu w Kalifornii były Mistrz serii World Superbike spisywał się naprawdę przyzwoicie. Dwie pierwsze sesje treningowe kończył na czwartym miejscu, tracąc około pół sekundy do lidera. W sobotnim FP3, mocno zwariowanym z powodu mgły, #11 był drugi. W kwalifikacjach nieszczęśliwie zaliczył potężną wywrotkę, która zakończyła się skręceniem prawej kostki. Na szczęście jednak wcześniej Ben uzyskał dobry czas, który ostatecznie dał mu czwarte pole startowe.

Start do wyścigu wyszedł Spiesowi całkiem nieźle, bowiem przez chwilę był on nawet trzeci, ale ostatecznie jeszcze w pierwszym zakręcie spadł na lokatę numer cztery po tym, jak po wewnętrznej wyprzedził go późniejszy triumfator Casey Stoner. I choć z okrążenia na okrążenie „BigBen” tracił kontakt z liderującą trójką, to bez problemu utrzymywał za sobą duet teamu Monster Yamaha Tech3 oraz Stefana Bradla.

Nieszczęśliwie jednak, na przełożeniu w „Korkociągu” podczas dwudziestego drugiego okrążenia, Amerykanin wylądował na deskach! Jak się później okazało, wywrotkę po uślizgu tylnego koła spowodował… pęknięty wahacz! Póki co nie wiadomo, czy po prostu nie popełniono błędu i nie wymieniono go po wywrotce #11 w kwalifikacjach, czy może był to defekt tej części.

Na szczęście zawodnikowi nie stało się nic poważniejszego, ale gdyby wywrotka przydarzyła się na wejściu w „The Corkscrew” albo w pierwszym łuku – mogłoby być nieciekawie. „Mieliśmy techniczny problem z wahaczem,” rozpoczął 28’latek z Memphis. „Czułem się naprawdę dobrze, co prawda nie miałem tak dobrej przyczepności na twardym tyle jak w czasie wcześniejszych treningów, ale na ostatnich dziesięciu okrążeniach uciekłem nieco jadącym za mną rywalami. Wydawało mi się, że mam jeszcze pewien zapas.”

„Zaczęliśmy zyskiwać przewagę nad „Dovim”, ale potem dosłownie nagle, na zjeździe w „Korkociągu”, motocykl po prostu „wyjechał” spode mnie. Nie miałem nad nim żadnej kontroli, to nie był żaden uślizg czy coś w tym stylu – najzwyczajniej w świecie w pewnym momencie już go pode mną nie było. Najpierw myślałem, że może najechałem na jakąś nierówność, ale tam niczego takiego nie było. To niczyja wina, po prostu znów mieliśmy pecha,” zakończył Spies, który w klasyfikacji generalnej jest zaledwie dziesiąty z dorobkiem sześćdziesięciu punktów.

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
153 zapytań w 1,550 sek