Po niedawnych testach, które odbyły się w Malezji, jeden z nowych członków zespołu Fiat Yamaha — Wilco Zeelenber opowiedział oficjalnej stronie MotoGP nieco o swojej przeszłości jak również o tym, czego chciałby dokonać w nPo niedawnych testach, które odbyły się w Malezji, jeden z nowych członków zespołu Fiat Yamaha — Wilco Zeelenber opowiedział oficjalnej stronie MotoGP nieco o swojej przeszłości jak również o tym, czego chciałby dokonać w nadchodzącym sezonie.
Holender na paddock klasy królewskiej powrócił po piętnastu latach przerwy, a podobno pracuje na nim sporo tych samych osób, co wtedy. W tym roku 43’latek przejmie „władzę” nad ekipą Jorge Lorenzo. Na stanowisku zespołowego menadżera #99 zastąpił on Daniele Romagnoli’ego, który pracować będzie w teamie Tech3 w nowopowstałej klasie Moto2.
W ubiegłym sezonie Zeelenberg kierował zespołem Yamahy w kategorii Supersport. Pod jego skrzydłami Cal Crutcholw wywalczył tytuł mistrzowski w tej kategorii. Sam Holender rywalizował w Motocyklowych Mistrzostwach Świata od późnych lat ‘80 do 1995 roku. Praktycznie całą karierę spędził w „ćwierćlitrówkach”, gdzie udało mu się jedenaście razy finiszować na podium, w tym raz na jego najwyższym stopniu. W sumie wziął udział prawie w stu rundach Grand Prix.
Choć Wilco jest nieco rozczarowany faktem, iż w WSS nie będzie fabrycznej ekipy producenta z Iwaty, to jednak jest bardzo zadowolony i podekscytowany nowym wyzwaniem. „Odkąd skończyłem trzy lata jestem przyzwyczajony do tego, by osiągać dobre wyniki i spisać się jak najlepiej. Nie czuję więc żadnej presji!” przyznał dla MotoGP.com.
Jak uważa ten 43’latek, jego nowego podopiecznego Jorge Lorenzo nie trzeba dodatkowo motywować, bowiem naprawdę pragnie on zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Najważniejsze, w jego opini, będą trzy lub cztery pierwsze rundy oraz to, by nie popełnić w nich błędu, na którym skorzystać może jeden z najbardziej doświadczonych zawodników i czyhający na każde potknięcie rywala – Valentino Rossi.
„Według mnie ci młodsi zawodnicy po każdej pomyłce będą napierali jeszcze mocniej, a w co piątej, szóstej czy siódmej rundzie zaatakują zbyt mocno i popełnią błąd. Jorge wie, że gdy wszystko jest w porządku może pokonać rywali, ale musi też zrozumieć to, że gdy nie wszystko idzie po jego myśli, musi powiedzieć pas i finiszować na niższym stopniu podium,” stwierdził Wilco.
Lorenzo, według jego nowego team-menadżera potrzebuje kogoś, kto w niego uwierzy. Wszystko dlatego, że w jednym zespole – Fiat Yamasze – jest dwóch rewelacyjnych zawodników. Teraz jednak, po ogłoszeniu braku wymiany danych pomiędzy Rossim i właśnie „Por Fuerą”, ten drugi będzie miał dziesięć osób pracujących wyłącznie na niego. Według Wilco może to tylko pomóc Hiszpanowi podczas sezonu.
Duża wiedza techniczna, jaką niewątpliwie posiada Zeelenberg z całą pewnością okaże się bardzo pomocna Jorge. Jak sam wspominał, to iż jego team-menadżer sam kiedyś się ścigał, może zaowocować tym, iż Holender będzie mógł udzielić mu cenniejszych wskazówek. Nie mogło więc zabraknąć opini 43’latka na temat nowej M1-ki. Dużą zaletą, według Wilco jest to, iż maszyna jest całkiem podobna do tej z minionego sezonu. Oznacza to, że obaj zawodnicy Fiat Yamahy będą mogli realnie korzystać z zebranych rok temu danych. Na obiekcie gdzie dany zawodnik wygrał od razu może rozpocząć jazdy z dobrymi ustawieniami bazowymi, a tam gdzie poszło mu nieco słabiej, wiedzieć będzie co trzeba poprawić.
Na koniec nowy członek fabrycznej ekipy Yamahy w klasie królewskiej wypowiedział się na temat jednego z punktów w regulaminie, który głosi, że w nadchodzącym sezonie każdy zawodnik użyć może jedynie sześciu jednostek napędowych. „Sześć silników na cały rok to naprawdę ogromna rzecz. Właściwie każdy z producentów skupił się w zimie głównie na tym obszarze,” zakończył.
Jak wiemy podopiecznego Wilco Zeelenberga nie zobaczymy podczas nadchodzących testów w Malezji. Wszystko to za sprawą upadku Jorge Lorenzo podczas treningu na motocyklu crossowym. Choć #99 wywrócił się przy prędkości zaledwie 30 km/h, to złamaniu uległa jedna z kości śródręcza prawej dłoni, a dodatkowo Hiszpan wybił kciuk tej samej ręki. Teraz czeka go rehabilitacja, a na swój motocykl wskoczy on najprawdopodobniej dopiero w połowie marca na torze Losail.