Home / Artykuły / SUV Ferrari – brzmi jednocześnie logicznie i fatalnie

SUV Ferrari – brzmi jednocześnie logicznie i fatalnie

Oto kandydat na matkę wszystkich oksymoronów: SUV od Ferrari. Auto, które jednocześnie musiało i nie mogło powstać, które powinno jeździć już od dawna, i które w ogóle nie powinno pojawić się na deskach kreślarskich. Dlaczego Ferrari Purosangue F175 jest tak pełne sprzeczności?

Gdzie ta sportowa dusza?

Ferrari miały tylko jeden cel: być maksymalnie szybkie. To auta tworzone z miłości do prędkości, mające wręcz wypisaną na masce zdolność do bicia rekordów. I nawet gdyby F175 okazał się najszybszym SUV-em, to i tak gdyby miał sensowny kształt budy, byłby zdecydowanie szybszy. Zresztą już w rozwinięciu skrótu SUV jest zaklęte coś, czego nijak do wyścigowego charakteru nie można przypiąć. SUV ma być pojazdem użytecznym. Auta wyścigowe mają za to być kompletnie bezużyteczne, ekstremalnie niepraktyczne, byle tylko były najszybsze.

Nie ma mowy, żeby SUV miał sportowy charakter. Można tak o nim napisać, ale tylko dlatego, że papier przyjmie wszystko, a internet jeszcze więcej. SUV, nawet najbardziej dynamiczny, nigdy nie będzie autem o prawdziwie sportowym charakterze. Wprawdzie na carVertical sporadycznie powstają raporty o jakichś mocnych SUV-ach, ale żaden z nich nie wywodzi się z tak sportowej marki.

Ale jest luksus

Z drugiej strony, Ferrari co prawda tworzyło auta sportowe, ale automatycznie kojarzące się z luksusem, a ten od paru ładnych lat w motoryzacji jest domeną praktycznie wyłącznie SUV-ów. Nieważne, że większości z nich jest niewygodna, ciasna i mocno nieudana – ważne, że są postrzegane jako luksusowe. I to idzie jak najbardziej w parze z opinią o Ferrari. To auto, które może sobie stać latami w garażu i ewentualnie jechać (a najlepiej być transportowane) na jakieś zloty. Taka już rola Ferrari. To auto do garażu, a nie na drogę, a wtedy to, czy to będzie coupé, czy SUV, nie ma żadnego znaczenia. Ferrari F175, mimo że poza hybrydą doczeka się też wersji w pełni elektrycznych, będzie zupełnie obojętne dla środowiska, ponieważ będzie typowym autem wystawowym. Koń na masce nigdy nie stanie się koniem pociągowym.

W tym sensie pojawienie się SUV-a od Ferrari było tylko kwestią czasu. Dziś już miarą prestiżu nie jest, jak szybko jeździ Twoje auto tylko to, ile miejsca zajmuje.

A tak naprawdę…

Warto przyjrzeć się zdjęciom z wycieku. Choć na nich Ferrari nadal jest w kamuflażu, to jedną rzecz po nim dobrze widać. To nie będzie SUV w stylu BMW X6 czy Mercedesa GLS – tak naprawdę F175 ma w sobie więcej z rozdmuchanego crossovera niż z SUV-a, ale o tym raczej producent nie wspomni (nie w chwili, kiedy crossoverem staje się nie tylko Mondeo, ale nawet Astra). SUV brzmi lepiej.

Co można o tym aucie powiedzieć? Na razie niewiele więcej niż to, że powoduje wewnętrzne rozdarcie. Jest zaprzeczeniem wszystkiego, co do tej pory kojarzyło się z Ferrari. Jest autem tak niepasującym do dotychczasowego dorobku, że powinno dostać inną nazwę i logo, a najlepiej jeszcze zostać pomalowane na zielono. Ale z drugiej strony – Ferrari to takie resoraki dla większych chłopców. Nawet jeśli będzie dziwne, niepasujące, to świetnie wpasuje się w kolekcję. Będzie jak przybrane rodzeństwo – członek rodziny, nad którym można się co prawda zachwycać, ale który już na pierwszy rzut oka trochę nie pasuje. I pewnie wypadałoby poczekać, aż światło dzienne ujrzy pełna specyfikacja, bo na razie nawet nie ma czego wkleić w bestvin.pl, żeby poznać różne wersje, ale już na tym etapie wiadomo, że to nie będzie auto, koło którego można przejść obojętnie.

Źródło: art. sponsorowany

AUTOR: Redakcja

Komentarze: 1

  1. Przeżyliśmy SUVa Porsche, potem Lamborghini, to i ferrari przeżyjemy jakoś.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
152 zapytań w 1,030 sek