Home / Inne / Pech Przygońskiego na 3 etapie

Pech Przygońskiego na 3 etapie

310 km z czego 286 km odcinka specjalnego – tak wyglądał trzeci etap Rajdu Faraonów wiodący z Tibniya do Sahl. Dzięki tak „krótkiemu” odcinkowi, zawodnicy dość wcześnie przyjechali na metę i mieli więcej czasu na odpoczynek przed kolejnymi trzema etapami, które stanowią drugą część rajdu.

 

Kierowcy podczas dzisiejszego dnia mieli do pokonania drogi o dwóch rodzajach nawierzchni. W jednej części trasy droga była kamienista a w innej piaszczysta z bardzo szybkimi odcinkami, które wiodły do samej mety. Tak więc zawodnicy musieli podjąć dobry wybór ustawień swoich pojazdów aby w dobrym tempie przejechać tak zróżnicowaną trasę.

Wśród motocyklistów, najszybciej trasę pokonał Marc Coma i dzięki etapowemu zwycięstwu umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej. Drugi w generalce jest inny Hiszpan Jordi Viladoms, który dzięki drugiej pozycji na dzisiejszym etapie, zepchnął na trzecie miejsce Heldera Rodriguesa. Czwartą pozycję zajmuje Kuba Przygoński, który podczas dzisiejszego etapu może mówić o pechu w związku z przeciętą przez obluzowany błotnik linką licznika kilometrów. W wyniku defektu Polak musiał się zatrzymać i naprawić usterkę. Niesprawny licznik kilometrów uniemożliwiłby Przygońskiemu prawidłowe wytyczanie trasy czy też omijanie niebezpiecznych miejsc oznaczonych w książce drogowej.

 

„Startowałem z drugiej pozycji i goniłem Heldera Rodriguesa . Poprawiłem ustawienia zawieszenia i bardzo dobrze mi się jechało, dogoniłem rywala. Jednak od około siedemdziesiątego kilometra coś zaczęło szwankować z licznikiem kilometrów. Nie mogłem prawidłowo nawigować, trudno było również znaleźć punkt odniesienia i nie wiedziałem, gdzie występowały niebezpieczne miejsca. Na pewno przez to straciłem. Dalej odkręcił mi się przedni błotnik, który musiał zerwać linkę licznika. Zatrzymałem się, wyjąłem narzędzia i naprawiłem wadliwy element. Całość operacji musiała zabrać około 4 minut. Nie jestem z tego zadowolony, ale jestem na mecie i to jest najważniejsze.” powiedział Przygoński

 


 

Dobrze pojechał dziś kapitan Orlen Teamu. Zajął na dzisiejszym etapie siódme miejsce a w klasyfikacji generalnej zajmuje piątą pozycję. „Skupiłem się na gonieniu zawodnika startującego przede mną. Udało mi się to na siedemdziesiątym kilometrze na bardzo technicznej partii wiodącej pomiędzy skałami. Doskonale znam tę trasę i udało mi się jechać szybciej. Później nastąpiła kamienista, bardzo niebezpieczna cześć OSu. Motocykl rywala najwyraźniej lepiej przyspieszał, pewnie dlatego, że to już któryś z kolei dzień eksploatacji mojego silnika. Trochę mi uciekł. Finalnie przegrałem z nim tylko dwie sekundy. Chciałbym takie tempo utrzymać do końca zawodów. Przejechane trzy odcinki to doskonały trening, musze jednak nadal kontrolować tempo rywala by utrzymać piąte miejsce w generalce.” – powiedział Jacek Czachor.


 

Z kolei Marek Dąbrowski uczący się jazdy na nowym dla siebie motocyklu, podczas dzisiejszego etapu miał problemy nawigacyjne, które spowodowały jego spadek w generalce na siódmą pozycję. „Na początku nieznacznie pobłądziłem, nie była to duża strata. Postanowiłem gonić i wówczas mnie wykończył fizycznie ten trudny, kamienisty teren. W panującym tu upale było bardzo ciężko. Zwolniłem i jechałem dość spokojnie, przyspieszyłem dopiero na ostatniej piaszczystej partii.” skomentował dzisiejszy etap.

AUTOR: migal

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,062 sek