Home / Moto2 / Sylwetka Mistrza – Stefan Bradl

Sylwetka Mistrza – Stefan Bradl

Tydzień temu, podczas kwalifikacji do Grand Prix Walencji, stało się jasne, kto przez najbliższy rok będzie nowym Mistrzem Świata klasy Moto2. Tytuł ten wywalczył Niemiec Stefan Bradl, po niezwykle zaciętej walce z Hiszpanem Marciem Marquezem.

 

Dwudziestojednoletni zawodnik urodzony w Augsburgu jest pierwszym Mistrzem Świata pochodzącym z Niemiec od czasu Dirka Raudiesa, który był najlepszym zawodnikiem klasy 125cc w roku 1993. Jednocześnie jest również najmłodszym reprezentantem swojego kraju, któremu udało się osiągnąć ten wielki triumf.

 

Można śmiało powiedzieć, że motocykle były mu pisane, bowiem jego ojcem jest Helmut Bradl, który w roku 1991 został wicemistrzem w klasie 250cc. Swój pierwszy motocykl Stefan dostał w wieku 4 lat, a była to Honda QR 50. Jako czternastolatek wystąpił w pucharze Red Bull Rookies Cup, który ukończył na siódmej pozycji. W sezonie 2004 występował w Mistrzostwach Niemiec, gdzie w końcowej klasyfikacji był piąty.

 

Bradl w świecie MotoGP pojawił się w 2005 roku, kiedy to wziął udział w trzech wyścigach klasy 125cc. Startując z dziką kartą na motocyklu KTM wywalczył jeden punkt podczas Grand Prix Czech. W tym samym roku dalej startował w Mistrzostwach Niemiec, które wygrał. Dostrzeżono potencjał tego kierowcy i w sezonie 2006 został pełnoetatowym zawodnikiem klasy 125cc, w dalszym ciągu dosiadając motocykl KTM. Niestety, rok ten nie zakończył się dla niego pomyślnie, bowiem podczas sesji warm-up do Grand Prix Malezji został on potrącony przez innego zawodnika, co spowodowało, że Niemiec musiał przedwcześnie zakończyć sezon. Jednakże umiejętności, jakie pokazał do czasu feralnego incydentu wystarczyły, by na sezon 2007 Honda zaproponowała mu fabryczny motocykl. Sprawy szły ku lepszemu, ale nagle po testach młody zawodnik wycofał się z projektu, jako powód podając „przyczyny osobiste”. Zamiast w Mistrzostwach 125cc Stefan zdecydował się wystąpić w Mistrzostwach Hiszpanii, które wygrał. Jego świetna dyspozycja sprawiła, że zespół Blusens Aprilia postanowił ściągnąć go do Mistrzostw Świata 125cc na resztę rund, w których to Stefan występował z dziką kartą. W dziewięciu wyścigach Bradl zdobył 39 punktów, co dało mu osiemnastą lokatę w klasyfikacji generalnej.

Następnie przyszedł sezon 2008, przełomowy dla niemieckiego kierowcy. Bradl podpisał kontrakt z zespołem Grizzly Gas Kiefer Racing i stał się czołową postacią w klasie 125cc. Sześciokrotnie stawał na podium – był trzeci w czasie Grand Prix Kataru i Grand Prix Indianapolis, drugi w Niemczech i Australii, by w końcu wygrać Grand Prix Czech i Grand Prix Japonii. Konkurencja w klasie 125cc była wtedy bardzo silna i 187 punktów wystarczyło na zdobycie czwartego miejsca w klasyfikacji generalnej.

 

Apetyty przed sezonem 2009 rosły, a Bradl stał się kandydatem do tytułu mistrzowskiego. W dalszym ciągu związany był z zespołem Kiefer Racing i mógł liczyć na silne wsparcie. Jednak rok ten zakończył się sporym rozczarowaniem – Bradl ani razu nie stanął na podium i zdobył ponad sto punktów mniej, niż rok wcześniej, co wystarczyło tylko na 10 miejsce w klasyfikacji generalnej.

 

Zespół Kiefer Racing, mimo niepowodzenia kampanii 2009, w dalszym ciągu kontynuował współpracę ze Stefanem. Nadszedł rok 2010 i rozpoczęła się era klasy Moto2. Zespół postanowił przenieść się do tej klasy, a Bradl miał do dyspozycji motocykl Suter. Czterdziestu zawodników, nowe motocykle, ogromna konkurencja, nieprzewidywalne wyścigi – tak można było w skrócie opisać to, co działo się w nowo powstałej kategorii. Jednak Stefan znalazł w niej swoje miejsce. Udało mu się nawet wygrać wyścig – został triumfatorem niezwykle ciekawego Grand Prix Portugalii. W klasyfikacji generalnej zdobył 97 punktów i uplasował się na dziewiątej pozycji.

 

czytaj dalej >>>

 

 

To był całkiem udany rok dla Niemca, jednak nie ma co ukrywać – w tak obfitej w zawodników klasie raczej niewielu przewidywało, że Bradl będzie czołową postacią w sezonie 2011. Tak jednak się stało! Najpierw, przed rozpoczęciem sezonu, zespół postanowił zmienić dostawcę motocykla na niemiecką firmę Kalex. Zmiana ta okazała się bardzo korzystna i pierwsza część sezonu upłynęła pod dyktando Stefana. Niemiec wygrał Grand Prix w Katarze, Portugalii, Katalonii i Wielkiej Brytanii. Po drodze zdobył również drugie miejsce w czasie Grand Prix Francji. Sześć wyścigów wystarczyło, by Niemiec wypracował sobie aż 62 punkty przewagi nad kolejnym zawodnikiem w tabeli. Wszystko wskazywało na to, że tak jak Toni Elias w sezonie 2010, tak tym razem Stefan szybko wywalczy tytuł i będzie „po zabawie”. Wtedy jednak na pierwszy plan wkroczył Marc Marquez.

 

Wszystko zaczęło się od Dutch TT odbywającego się na torze Assen. Był to pierwszy wyścig, którego Stefan nie ukończył, natomiast Marquez tam triumfował. Później młody Hiszpan, który na początku sezonu zaliczył aż cztery wypadki i nie zdobył wtedy żadnego punktu, stał się stałym bywalcem pierwszego miejsca – wygrywał we Włoszech, Niemczech, USA, San Marino i Aragonii. W Czechach i Japonii był drugi. Błyskawicznie dogonił Bradla, który nie był w stanie powrócić na miejsce lidera wyścigów. W dalszym ciągu prezentował niezwykle równą i dobrą jazdę, zdobył wszak w tym czasie sześć miejsc na podium, ale bez wątpienia to Marquez stał się gwiazdą Moto2, natomiast Stefan pozostawał jakby w cieniu. W końcu nadszedł ten dzień i Marc przegonił go w klasyfikacji generalnej.

 

Dla Stefana był to ciężki czas. Mimo miejsc na podium, był niezwykle przygaszony, brakowało mu uśmiechu i zadowolenia. Wszyscy zastanawiali się, czy Niemiec wytrzyma tę niezwykle stresującą walkę do końca. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na to pytanie, bowiem rywalizację przerwało pechowe Grand Prix Malezji, kiedy to w treningu wolnym klasy Moto2 wirażowi nie poinformowali zawodników o mokrym asfalcie, w efekcie czego czterech zawodników zaliczyło niebezpieczne upadki. Wśród nich był również Marquez. Wydawało się, że udało mu się uniknąć poważniejszych obrażeń, jednak kiedy na jaw wyszły problemy ze wzrokiem – kategorycznie zabroniono Hiszpanowi startów. Bradl ponownie wrócił na miejsce lidera klasyfikacji generalnej i został na nim już do końca, bowiem Marc nie wystąpił w kończący sezon Grand Prix Walencji. Niemiec w końcu mógł odetchnąć. Jeszcze przed startem wyścigu został Mistrzem Świata klasy Moto2. Niestety, nie udało mu się w pięknym stylu przypieczętować tego triumfu, bowiem w czasie wyścigu…przewrócił się! Mimo wszystko nic nie było w stanie zakłócić jego szczęścia.

Muszę podziękować mojemu zespołowi, moim sponsorom i całej rodzinie. Jestem bardzo wdzięczny, że pomogli mi w drodze do tego ogromnego sukcesu!” – mówił po zdobyciu Mistrzostwa Bradl„Sądzę, że Niemcy bardzo potrzebowały tego mistrzostwa i jestem dumny z tego, że to ja je zdobyłem! Myślę, że wszyscy w klasie Moto2 cieszyliśmy się tym sezonem. To była wspaniała rywalizacja pomiędzy mną a Marciem w drugiej połowie roku i mam wrażenie, że żaden wyścig nie był rozczarowujący. Czasami jako zawodnik myślisz 'o cholera, kolejny taki wyścig!' i chcesz zrobić wszystko, by wygrać, ale w tej klasie wszyscy zawsze są tak blisko. Przykro mi, że Marc miał wypadek na torze Sepang i nie był w stanie ukończyć mistrzostw. Jemu również należą się ogromne gratulacje, bowiem miał świetny debiutancki sezon. To była ogromna konkurencja i brakuje słów, by ją opisać”.

 

Stefan przyznał jednak, że walka o tytuł była stresująca: Nie myślałem o mistrzostwie, chciałem tylko się ścigać. Próbowałem wygrać każdy wyścig i dawałem z siebie wszystko, co mogłem, ale w mojej głowie odzywał się głos, że mam dużą przewagę w klasyfikacji generalnej. Nie jestem zawodnikiem przyzwyczajonym do wygrywania mistrzostwa i każdego wyścigu, ale coraz bardziej myślałem o tym. Kiedy na Motegi straciłem prowadzenie, pomyślałem, że będzie trudno, bardzo trudno. Wtedy nastąpił moment, w którym stwierdziłem, że nie mogę się poddać i muszę po prostu robić wszystko najlepiej, jak potrafię i przestać myśleć o mistrzostwie. Będzie co ma być – ja dam z siebie 100%.”

 

Nie dało się również uniknąć porównań do ojca Stefana: Dla mnie to niezwykle ważne, że dwadzieścia lat po sukcesie mojego ojca, który był wicemistrzem świata, przyszedł czas na mój wielki sukces. Na padoku nie ma wielu takich historii, kiedy to i ojciec i syn osiągają tak wiele. To coś wyjątkowego dla mnie i cieszę się, że ojciec wspiera mnie od pierwszych chwil w świecie motocyklowym. Ten tytuł ma również inną wartość. Wszyscy wiemy, że w Niemczech bardzo popularna jest Formuła 1, Sebastian Vettel i Michael Schumacher. Mamy wielkie talenty w tej dziedzinie, ale myślę, że teraz też oczy ludzi zwrócą się ku MotoGP i jestem tym bardzo podekscytowany!”

 

Wszystko wskazywało na to, że Stefan Bradl pozostanie w klasie Moto2 na sezon 2012. Jednak po pierwszych testach w Walencji, kiedy to Niemiec w nagrodę za mistrzostwo dostało od Hondy możliwość jazdy na motocyklu MotoGP, istnieje prawdopodobieństwo, że tego zawodnika zobaczymy w przyszłym sezonie właśnie w królewskiej klasie!

AUTOR: Ania Pyzałka

Na portalu MotoSP.pl od 2005 roku. Szczególnie oddnana klasom Moto3 i Moto2. Uwielbia patrzeć, jak rodzą się nowe talenty świata MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
139 zapytań w 1,587 sek