Francesco Bagnaia (Ducati) staje przed życiową szansą. Już w niedzielnym wyścigu o GP Malezji może zagwarantować sobie tytuł mistrza świata MotoGP. Musi przy tym liczyć na odpowiednie rozstrzygnięcia u swoich rywali do mistrzostwa – Fabio Quartararo (Yamaha) i Aleixa Espargaro (Aprilia).
Bagnaia ma 14 punktów przewagi nad Quartararo, oraz 27 nad Espargaro. Matematyczne szanse na mistrzostwo zachował jeszcze Enea Bastianini (Gresini Ducati), ale jego strata to aż 42 punkty.
Bagnaia będzie mistrzem świata w GP Malezji, jeśli:
– wygra wyścig a Quartararo nie osiagnie podium
– dojedzie na P2, Quartararo nie dojedzie wyżej niż na P7 a Espargaro nie wygra
– dojedzie na P3, Quartararo nie dojedzie wyżej niż na P11 a Espargaro nie osiagnie podium
– dojedzie na P4, Quartararo nie dojedzie wyżej niż na P14 a Espargaro nie osiagnie podium
– dojedzie na P5, Quartararo nie zdobędzie żadnego punktu a Espargaro nie osiagnie podium
Źródło: motogp.com
Niech o mistrzostwie zdecyduje wyścig w Walencji 🙂
Albo Marc Marquez w Walencji! Przecież da się pogodzić Wasze życzenia :)
Marquez już raz wydrukował wyniki – w 2015 roku. Kto wie, czy ponownie tego nie zrobi. ;)
To zależy, czy Fabio, albo Peco nie zwołają konferencji prasowej na której oskarżą Marqueza o knucie przeciw nim.
Jako fan Rossiego muszę dodać, że pamiętny sezon 2015 przegrał on sam na własne życzenie. Po pierwsze, ciułał punkty. Nikt mu nie bronił wygrywać. Po drugie, dał sobie wydrzeć podium na Philip Island na rzecz Ianone. Tak naprawdę to tam stracił tytuł. Potem bez sensu wdał się w psychologiczne gierki z Marciem. Reszta potoczyła się już własnym torem. Na co liczył wywalając go z toru w Malezji? Potem ostatnie miejsce startowe na nielubianym torze w Walencji i przegrany tytuł stał się faktem.
wow. Nie spodziewałem się tego na tym forum. Brawo. Jako fan MM w tamtym okresie (ale też żaden antyfan innych zawodników, w tym Rossiego) też uważam, że Rossi zrobił to sobie na własne życzenie. Nie mówię, że Mark był czysty. Ale do pewnego momentu (w tym w Malezji) uważam, że Mark był po prostu sobą i cisnął, walczył i robiłby to z każdym innym, nie tylko Rossim. A cała reszta historii jest już przykra dla mnie i w mojej opinii zupełnie niepotrzebna. Duuużo bardziej wolałem momenty wspólnej radości Rossiego I Marqueza przed tą historią. Szkoda, że tak panowie się ze sobą pożarli, ale rozumiem ich.
początkiem lawiny, której efektem był upadek Marqueza na Sepang, a tym samym koniec marzeń o 10 tytule Włocha, była konferencja przed Philip Island. Rossi próbował wyleczyć swoim sposobem tym razem Marca, a że trafił swój na swego, to go tylko nakręcił przeciw sobie, co później można było zobaczyć przez 3 ostatnie wyścigi sezonu
Fan Rossiego?! Raczej jakiś agent-zastanów się co ty napisałeś. Prawdą jest tylko ostatnie zdanie o Valencii.
Podziwiam Marcka za jazdę,styl i chęć powrotu po strasznej kontuzji ale akcji z 2015 z. Malezji i Valecji mi nie wybaczę 🙂w Walencji pilnował Lorenzo i go niewyprzedzał na czele
Dajcie już sobie siana z tym rozpamiętywaniem sytuacji która miała miejsce 7 lat temu. Przez to się tylko wylewa toksyna na forum, bo ludzie są skrajnie podzieleni.
A tak poza tematem, może warto napisać jakiś post o nowym projekcie na Youtube odnośnie Hondy „Behind the dream” ciekawy format opisujący poszczególnych członków teamu. Gorąco zachęcam do obejrzenia. Odcinki trwają jakieś 8 minut więc można do obiadku sobie włączyć.
Wrzucam pierwszy odcinek dla zainteresowanych.
https://www.youtube.com/watch?v=V83r8ZMLtyQ