Cal Crutchlow uważa, że w niedalekiej przyszłości w stawce MotoGP może zabraknąć choćby jednego zawodnika z Wielkiej Brytanii. Zawodnik LCR Hondy przedłużył umowę do końca 2020 roku, ale jak sam uważa, będą to jego ostatnie sezony w królewskiej klasie. A następców na razie nie widać.
Jeszcze rok temu było ich aż czterech, ponieważ w stawce był Sam Lowes. Bradley Smith i Scott Redding tylko do końca tego roku dysponują umowami z zespołami fabrycznymi – odpowiednio KTM i Aprilią. W roku 2019 nie będzie ich na starcie, a liczyć mogą co najwyżej na posady testerów.
Zapytany o to, czy dziwi go spadająca liczba zawodników z Wielkiej Brytanii, odpowiedział: „Nie, ani trochę. Przyjaźnię się z Bradley’em, bardzo go wspieram. Myślę, że wykonuje dobrą pracę. Niestety, nie był szybki w dwóch-trzech wyścigach, kiedy było to konieczne.” – powiedział.
„Nie mamy nawet nikogo w Moto3, o kim można by powiedzieć, że jest fantastyczny, i mógłby przyjść do MotoGP, będąc tu konkurencyjnym.” – dodał, pomijając w ten sposób Johna McPhee, który jeździ już jednak w najniższej klasie od dziewięciu sezonów, mając na koncie tylko jedno zwycięstwo. Podobnie, żadnej kariery w Moto2 nie zrobił Danny Kent, mimo że został mistrzem świata Moto3.
Nadzieją dla brytyjskich zawodników jest British Talent Cup – juniorska seria, powołana przez Dornę. Ale mimo to, nie widać zawodników, którzy mogliby przebić się z niej do mistrzostw świata. „Szkoda. Mam tylko nadzieję, że czasem komuś się uda, tyle że niestety teraz tego nie widać.” – skwitował #35.
Źródło: motorsport.com
Kij tam z Brytyjczykami. Polaków nie ma i to jest problem. Żadnych szkółek, żadnych torów dla 4-5 latków itd. To jest problem.
Brytyjczycy pozostaną jedynie w WorldSBK. Na chwilę obecną w Grand Prix jedynie Crutchlow dobrze się spisuje. Ewentualne szanse dałbym jeszcze może Lowesowi gdyby tylko ogarnął wywrotki.
No cóż. Może brytyjscy zawodnicy nie są tacy dobrzy jak im samym się wydaje?
Ciągnięty za uszy przez Dornę, Mcphee, czy marnujący kolejną szansę, Kent, to ich młode talenty.
Nawet ich duża obecność WSBK nie przekłada się na oglądalność, bo jest opcja że brytyjskiej rundy nie będzie nawet w kalendarzu za rok czy dwa.
Lubiłem w UK łazić po sklepach motocyklowych…
U nas wtedy taka posucha była w branży.