Jeszcze dwie rundy MotoGP do końca sezonu, a już znamy nowego mistrza świata. Został nim Fabio Quartararo. Jak do tego doszło, że zaledwie 22-letni Francuz, któremu wielu wieszczyło że jest niespełnionym talentem, rozgromił stawkę królewskiej klasy?
Wielką karierę wróżono Fabio Quartararo już na samym początku jego drogi w grand prix. Wszedł do Moto3 w 2015 roku mając zaledwie 15 lat – do tamtego sezonu było to możliwe. Jako mistrz serii CEV Moto3 z lat 2013 i 2014, Francuza już wtedy uznano za faworyta do mistrzostwa świata najmniejszej kategorii! Jak wielu przewidywało, zachwycał już na początku. W zaledwie 2. wyścigu stanął na podium, na Circuit of the Americas.
Potem powtórzył sukces w Assen, zdobywał także pole position w Jerez oraz na Le Mans. Niestety, postępy i zdobywanie doświadczenia pokrzyżowała kontuzja kostki, ale mimo to udało mu się zakończyć sezon na 10. pozycji w generalce. To były pierwsze sygnały, że możemy mieć do czynienia z przyszłą gwiazdą grand prix.
W kolejnym sezonie nie było jednak lepiej. W 2016 roku jeździł dla ekipy Leopard Racing, zajmując 13. miejsce, nie zdobywając ani jednego miejsca na podium. Rok później przeniósł się już do Moto2, do zespołu Paginas Amarillas HP40. Ponownie zajął 13. lokatę, znowu bez podium. Dobra postawa w debiutanckim sezonie pośredniej klasy zaowocowała angażem do zespołu Speed Up.
Rok 2018 to przebłyski formy. Po raz pierwszy udało mu się zdobyć pole position, a także wygrać GP Katalonii pod Barceloną, zająć 2. miejsce w kolejnej rundzie w Holandii. Wygrałby również w Japonii, ale zdyskwalifikowano go za zbyt niskie ciśnienie w oponach. Wtedy wygrana powędrowała w ręce… Francesco Bagnai. Sezon był jednak sukcesem – Quartararo zajął na koniec roku 10. miejsce.
Choć było to ryzykowane, a Quartararo przejechał tylko cztery sezony w niższych klasach grand prix, notując zaledwie jedno zwycięstwo, postanowiono zaangażować go do MotoGP. Francuz dołączył do Franco Morbidellego do nowo stworzonego zespołu satelickiego Petronas Yamaha. Było to duże wyzwanie, ale jak się okazało, Francuz był do tego gotowy.
Quartararo był jednym z największych zaskoczeń sezonu 2019. W sumie zdobył aż siedem miejsc na podium, wielokrotnie tocząc boje z Markiem Marquezem, mimo że ten pewnie zdobył tytuł mistrza świata. #20 nie wygrał jednak ani razu. W generalce zajął sensacyjne piąte miejsce, deklasując m.in. jeżdżącego dla „fabryki” Valentino Rossiego. Został najlepszym zawodnikiem z ekip satelickich.
Rok 2020, opóźniony przez modyfikacje kalendarza spowodowane decyzjami organizatorów w związku z pandemią koronawirusa, nie mógł się dla niego lepiej zacząć. Wygrał dwa pierwsze wyścigi i przy kontuzji Marca Marqueza, szybko uznano go za murowanego faworyta do tytułu. Pierwsza połowa mocno skróconego sezonu faktycznie wskazywała na taki rozwój wydarzeń.
Jednak gdy presja rosła, forma Quartararo robiła się niestabilna. Francuz wygrał jeszcze w Katalonii, ale od domowej rundy na Le Mans nie miał już argumentów w walce z rywalami. Quartararo ledwie zdobywał punkty i z lidera spadł na koniec roku aż na ósme miejsce. Na pewno nie pomogły mu problemy Yamahy z silnikami, przez które cierpieli wszyscy zawodnicy jeżdżący na motocyklach tego producenta.
Quartararo miał już jednak wtedy pewny angaż do fabrycznej ekipy. Sezon 2021 ponownie zaczął się dla niego świetnie. Po 5. miejscu na otwarcie, wygrał dwa kolejne wyścigi – GP Dohy i GP Portugalii. Dalej było równie fantastycznie. Wygrał GP Włoch, TT Assen oraz GP Wielkiej Brytanii. Po drodze musiał przejść operację na syndrom pompującego przedramienia. Nerwy na wodzy utrzymał podczas GP Katalonii, gdy w wyścigu rozpiął mu się kombinezon – mimo to zdobył punkty za 6. miejsce. Pokazał, że problemy z utrzymaniem presji ma już dawno za sobą.
Fabio Quartararo długo nie miał żadnego konkretnego rywala w walce o tytuł – bowiem nikt poza nim nie potrafił utrzymać wysokiej, równej formy w 2021 roku. Przez moment wydawało się, że może będzie to Johann Zarco, który miał mocny początek, a może Jack Miller który po dwóch kolejnych triumfach przezwyciężył kłopoty, ale nic bardziej mylnego. Zagrożenie przyszło z nieoczekiwanej strony – bowiem to drugi z zawodników Ducati – Francesco Bagnaia – złapał wyżyny formy, wykorzystując jak się wydaje, najlepszy motocykl w całej stawce.
Włoch wygrał dwie kolejne rundy i zajął 3. miejsce, jednak Quartararo nie stracił w tych wyścigach wielu punktów. Pierwszą szansę na zdobycie tytułu miał w miniony weekend w GP Emilii-Romanii – choć wielkim faworytem był tu właśnie Bagnaia, bowiem triumfował w pierwszym rozdaniu w Misano. Po mokrych treningach obaj musieli stoczyć walkę w kwalifikacjach Q1, z której zwycięsko wyszedł Bagnaia – zdobył czwarte z rzędu pole position. Quartararo był zaledwie 15.
Wyścig to jednak zawsze zupełnie inna historia. Quartararo powoli, ale skutecznie odrabiał pozycje, a Francesco Bagnaia zaliczył upadek, co było równoznaczne z końcem walki o mistrzostwo. Fabio Quartararo został pierwszym Francuzem, któremu udało się zdobyć tytuł mistrza świata w królewskiej kategorii w grand prix. W wieku 22 lat czeka go jeszcze wiele sezonów w królewskiej klasie, będąc częścią fabrycznego zespołu Yamahy, który jak się wydaje, najgorsze ma już za sobą.
https://www.motorcyclesports.net/motogp/moto2/sito-pons-regrets-having-signed-favio-quartararo/
Tymczasem Sito Pons parę lat temu :)
A już co do Fabio, o ile w 2015 miał taką ułatwioną drogę w mistrzostwach (co często dotyczy także wielu innych świetnych zawodników), to od 2016 zaczęły się schody. Nawet w MotoGP nie zaczynał od teamu fabrycznego (jak Marquez, Pedrosa, Lorenzo, Mir chociażby) a od satelickiego. I przede wszystkim wreszcie przerwał hiszpańską 10-letnią passę :)
Mega talent :) miło widzieć, że chłopak który mi zaimponował w 2013 roku wreszcie został MŚ. Należało mu się!
a Pons od 2018 zatrudnia zawodników bez wielkiej przyszłości ;) Ogólnie lepiej mu szło w MotoGP/500cc ;)
jednorazowy mistrz z przypadku braku margeza
Bacznie mu się przyglądałem, od kiedy robił furorę w MŚ Juniorów. Potem zaskakiwał w Moto3, ale nie wytrzymywał nerwowo. Następnie uraz kostki. Aż do 2018 roku trochę przygasła jego gwiazda. Miał jednak kilka mocnych momentów, np. w Katalonii totalna dominacja. Kto by jednak spodziewał się po Francuzie takiego sezonu 2019? Gdyby spojrzało się na suche staty, to było coś niezwykłego. Z drugiej strony wydawało mi się zupełnie naturalne, że tam się znalazł i że zaskoczy. Bo tak na prawdę nie ważne, co osiągnąłeś w Moto3 i Moto2… liczy się to, co osiągniesz w MotoGP. Jest bardzo wrażliwym gościem, który ma serce do walki. Potrzebuje jednak stabilizacji psychicznej. Zanim trafił do MotoGP, jeździł spięty. W 2019 roku na luzie walczył jak równy z równym z Marquezem. W 2020 roku wraz z narastającą presją zawodził (zespół też nie dawał rady). W tym roku Francja-Elegancja. Od początku dał rywalom do zrozumienia, że to będzie jego sezon. :)) Mam nadzieję, że w 2022 roku będzie „robił swoje” i nie spali się w walce o tytuł. Powodzenia! :))
brawo FABIO 20
Drugi najgorsz mistrz świata tuż za Mirem
Zachodni wiatr spienione goni fale kropka ;)
Mir zdobył tytuł cierpliwością i dojeżdżanie wysoko do mety, gdy inni nie dojeżdżali. Rozumiem takie słowa w stosunku do niego chociaż na tytuł zasłużył bo zdobył najwięcej punktów.
Fabio wygrał dużo wyścigów, w których potrafił dominować, zdobył tytuł już w 3 wyścigu od końca. Przy tym jest młody więc zobaczymy co jeszcze pokaże.
Nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby tego nie widzieć.