Podwójnym zwycięstwem Regisa Laconiego zakończyła się szósta runda Mistrzostw Świata Superbike, która rozegrano w Misano. Francuz poprawił zatem swój zeszłoroczny wynik, kiedy to był najszybszy w pierwszym wyścigu.
Z pierwszego pola startowego do niedzielnej rywalizacji startował lider klasyfikacji generalnej, Troy Corser. Jednak zarówno w pierwszym jak i drugim wyścigu w pierwszym łuku meldował się inny Australijczyk, Chris Vermeulen. Mimo to 22-letni jeździec Ten Kate Honda nie był w stanie przegonić na linii mety doświadczonego Francuza na fabrycznym Ducati. „Krzyś” dwukrotnie musiał się zadowolić 20-toma punktami do klasyfikacji generalnej. Dla Laconiego było do drugie w karierze podwójne zwycięstwo w WSBK.
Niemal wszyscy zawodnicy narzekali na ciężkie warunki, jakie ich spotkały podczas szóstej rundy MŚ. Temperatura asfaltu podczas wyścigów oscylowała w okolicach 50˚C, co skutkowało szybszym zużyciem opon i kłopotami niemal wszystkich z przyczepnością. „Warunki były bardzo trudne.” — komentował niedzielne zmagania ich triumfator. „W drugim wyścigu było jeszcze gorzej. Ostatnie pięć okrążeń ślizgałem się niemal na każdym zakręcie. Chciałem tylko dojechać do mety, gdyż naprawdę o nic więcej bym nie mógł walczyć. Wielkie podziękowania należą się Ducati i mojemu zespołowi, którzy wykonali dziś świetną robotę.”
W obu wyścigach Superbike’ów do mety nie dojechało w sumie 30 maszyn!!! Pierwszy wyścig został przerwany po czterech okrążeniach w wyniku wypadku włoskiego zawodnika z dziką kartą Norino Brignoli. Na prowadzeniu wówczas znajdował się Vermeulen przed Corserem i Laconim. W rozpoczętej niemal pół godziny później drugiej części pierwszego biegu bezkonkurencyjny okazał się Regis, który przejechał 24 okrążenia toru niemal 4.5 sekundy szybciej od Vermeulena. Na najniższym stopniu podium znalazł się 34-letni zawodnik Alstare Suzuki, który niezagrożony nadal lideruje w MŚ.
Tuż za pudłem do mety dojechał drugi z fabrycznych motocyklistów Ducati, James Toseland. Aktualny Mistrz Świata stoczył zacięty pojedynek z Corserem na ostatnich okrążeniach, choć strata czasowa z pierwszej części przerwanego wyścigu nie dawała mu większych szans na trzecią pozycję. Rewelacyjne piąte miejsce zajął Lorenzo Lanzi, który z dobrej strony pokazał się także w drugim biegu, gdy dojechał na 9-tym miejscu.
Drugi wyścig miał bardzo podobny przebieg do rozegranego 3,5 godziny wcześniej biegu. Spod czerwonych świateł znów najlepiej wyruszył Vermeulen, który po paru okrążeniach oddał prowadzenie na rzecz Regisa Laconiego. Francuz ponownie okazał się najszybszy, choć zwycięstwo przyszło mu nieco trudniej niż we wcześniejszej rywalizacji. „Tym razem byłem znacznie bliżej Regisa.” — opowiadał po wyścigu „Krzyś”. „Najważniejsze jednak, że przyjechałem przed Troy’em w obu wyścigach. Laconi był naprawdę świetny. Na prostych było OK., lecz w zakrętach miałem zbyt mało przyczepności. Na ostatniej szykanie omal nie wyleciałem z toru. Teraz czekam na Brno. Nigdy tam nie byłem, jednak przed zeszłorocznym wyścigiem na Laguna Seca także nie znałem amerykańskiego toru. Mimo wszystko dwukrotnie wygrałem i w Czechach chętnie bym to powtórzył.” — zakończył Australijczyk.
Podium w drugim wyścigu uzupełnił ponownie Corser, który poza ogromnym upałem uskarżał się na swój motocykl. „Miałem problemy ze sprzęgłem. Nasz motocykl nie lubi częstych startów, a dziś musiał trzykrotnie to robić. Dlatego w drugiej części pierwszego wyścigu jechałem właściwie bez sprzęgła, przez co traciłem na hamowaniach.” Mimo kłopotów mieszkaniec Monaco powiększył swój dorobek punktowy o kolejne 32 oczka i w generalce ma przewagę nad drugim Vermeulenem aż 73 punktów. Fatalny weekend zaliczył natomiast dotychczasowy vicelider MŚ, Yukio Kagayama. Team-partner Corsera w pierwszym wyścigu pożegnał się z torem na najszybszym zakręcie, totalnie gruzując swoje K5. W drugim wyścigu Japończyk był zmuszony użyć swojego zapasowego motocykla, którego ustawienia pozwoliły mu na dojechanie do mety dopiero na 12-tym miejscu.
Czwarte miejsce ponownie przypadło w udziale Toselandowi. Brytyjczyk wyprzedził tym razem świetnie jadącego weterana, Frankie Chili’ego, który dotarł w drugim biegu na piątej pozycji. Na słowa uznania zasłużył sobie ratujący honoru Yamahy, Nori Haga. Japończyk po fatalnych kwalifikacjach startował do rywalizacji z szóstego rzędu, lecz udało mu się dwukrotnie przebić na szóstą pozycję. „Sporo odrobiłem na początkowych okrążeniach, lecz nie jest łatwo ruszać do walki z 21-ego pola startowego. W drugim wyścigu wyprzedziłem na ostatnim kółku Chiliego, lecz nie zmieściłem się w pierwszym zakręcie toru i musiałem oddać piąte miejsce. Warunki były bardzo trudne przez cały dzień. Jeszcze chyba nigdy nie jeździłem tak dużo uślizgami.” — żartował po zakończeniu walki Haga.
W Misano mogliśmy także oglądać po raz pierwszy (i nie ostatni !!) Adama Badziaka. Zawodnik POLand POSITION, który włoski tor odwiedził po raz trzeci w karierze, nie był niestety w stanie nawiązać walki z żadnym ze swoich rywali. Paradoksalnie „Badziu” osiągnął najwyższe miejsca spośród Polaków startujących w Misano, choć dwukrotnie dojechał do mety ostatni, tracąc do zwycięzcy ponad jedno okrążenie.
Dzisiejsze wyniki WSBK:
Warm Up
Wyścig 1.
Wyścig 2.
Zdjęcia: Suzuki, Yamaha, Ducati.