Joan Mir z zespołu Suzuki przyznał, że jego zdaniem jest jeszcze za wcześnie, by uważać samego siebie za jednego z faworytów do tytułu, mimo kolejnego w tym roku podium, i przede wszystkim równej jazdy w kolejnych wyścigach. W pięciu ostatnic rundach młody Hiszpan aż czterokrotnie stanął na podium. Ale nigdy na jego najwyższym stopniu.
Ostatni raz udało mu się to w niedzielę, w GP Katalonii, gdy startował do wyścigu z ósmego pola. Jazdę zakończył zaledwie sekundę za zwycięzcą, Fabio Quartararo, który wyprzedza go w klasyfikacji generalnej o osiem punktów.
„Za wcześnie by tak mówić.” – przyznał Mir zapytany, czy walka o tytuł rozegra się tylko między nim i Quartararo. „Oczywiście, jestem jednym z najrówniej jeżdżących zawodników, i w tabeli jest bardzo niewielka różnica. To prawda, że jest wielu szybkich zawodników, a przed nami jeszcze duża część mistrzostw. Wiele punktów do zdobycia, a zawodnicy są naprawdę bardzo silni.”
Gdyby Mir ruszał w niedzielę z lepszej pozycji, być może wyścig wyglądał inaczej. Tymczasem na długi czas utknął za Jackiem Millerem z Pramac Ducati, jadąc za nim aż 15 okrążeń. Potem już błyskawicznie uporał się z Franco Morbidellim z Petronas Yamahy.
„Jack zawsze jest trudny do wyprzedzenia, nie tylko na początkowych okrążeniach wyścigu. Z pewnością straciłem za nim wiele sekund i prawdopodobnie kosztowało mnie to zwycięstwo w wyścigu, ale nie mogłem nic robić. Po prostu grał swoimi kartami, jechał superszybko na początku, ale potem miał problemy z oponami. Ja jechałem na początku bardzo płynnie, oszczędzając je.” – skomentował zawodnik Suzuki.
„Cały czas o tym pamiętałem, i gdy zobaczyłem, że wszyscy zaczynają mieć kłopoty z ogumieniem, to ja miałem jeszcze coś w zanadrzu, ponieważ nie pędziłem tak na samym początku.” – powiedział Joan Mir.
Źródło: motorsport.com
Wydaje mi się że kluczem do sukcesu jest w jego przypadku poprawienie pozycji w kwalifikacjach, jeśli będzie startował z lepszej pozycji nie będzie musiał nadrabiać aż tyle i będzie mógł walczyć pod koniec nie o podium a o zwycięstwo
jednego nie rozumiem: Skoro Suzuki ma problem na nowych oponach to dlaczego nie startuje na używanych w FP3 i Q1/Q2?
To nie Suzuki ma problem z nowymi, tylko reszta na zużytych gorzej jedzie. A Mir i Rins to w czasówki za bardzo nigdy nie umieli, stąd problemy w kwalach
Suzuki po prostu najlepiej obchodzi się z ogumieniem, w związku z czym pod koniec wyścigu mają największą przyczepność, tj. najmniej zniszczone opony. Jest to jednak bardziej wypadkowa nieudanych opon od Michelina, które muszą zostać wymienione w kolejnym roku. Osobiście powróciłbym do tych z 2019 roku. W sezonie 2013 powrócono do ogumienia z 2012 roku ze względu na niekontrolowane eksplozje. W MotoGP mamy niekontrolowaną degradację i czasem upadki. Ostatnia wywrotka Peco w Misano była tym spowodowana.
Oczywiście mam na myśli Formułę 1 z tą zmianą opon.
Nie prawda z tymi oponami w F1. To zespoły kombinowały z ciśnieniami, agresywną geometrią a przede wszystkim zamieniali miejscami opony i lewy przód szedł na prawą stronę czyli opona obracała się w kierunku przeciwnym do zaprojektowanego. FIA to ukruciła a Pirelli decydowało o wartości ciśnienia. Problem się rozwiązał. Dwa razy zmieniono konstrukcję opony w sezonioe na prośbę Red bulla jak dominował i dwa lata temu Mercedesa bo im nie pasowały. Był szum a i tak temat był zamieciony pod dywan bo na układy nie ma rady.
Nie wiem o co chodzi z tym Michelinem. Niby się chwalą, że robią opony do Bugatti, które jeździ pomad 400km/h, ale ja gorszych letnich opon w Imprezie niż Micheliny jeszcze nie miałem. Połowa się starła kiedy je wymieniłem, a i tak uważam, że za późno. W innym aucie, w niższej klasie opon też Micheliny były dramatyczne. Co innego z oponami zimowymi. Wy na kotocyklach jakie macie doświadczenia?
W 2007 kupiłem komplet Pilot Powerów i po kilku tygodniach ze Świata Motocykli dowiedziałem się o wadliwej serii która ze względów bezpieczeństwa była wymieniana przez producenta na nowe. Od tamtej pory raczej omijam Micheliny.
Miałem kiedyś Micheliny w motocyklu i mam bardzo miłe wspomnienia. Dobre opony. A w jednym aspekcie były wręcz rewelacyjne – w jeździe na mokrym, były to zdecydowanie najlepsze opony na mokry, wilgotny asfalt jakie miałem.
Co opinia to inne doswiadczenia. Opony w mocnym kompakcie na lato, bodajze pilot sport 4 super kleja, ale jak troszke postoja to sie lekko odksztalcaja i po ruszeniu bija. Trzeba przejechac pare kilometrow spokojnie, zeby wrocily do normy. Ale to najlepsza samochodowa opona jaka jezdzilem. Lepsza niz Good Year i Dunlop. Natomiast ostatni motocykl kupilem na Michalach jakis power 3 czy jakosc tak. Na drodze przy normalnej jezdzie jest ok nawet w deszczu. Ale przy ostrej jezdzie sie poddaja i tyl mocno sie slizga a na tor nie nadaja sie kompletnie.
Poniewaz nikt nie chce wygrac mistrzostwa, to Mir zdobedzie mistrza przez przypadek. Ok. Dzieki swojej regularnosci.