Dla Karela Abrahama wyścig o GP San Marino zakończył się bez punktów. Czech, który zaliczył w tym roku kilka niezłych występów (wystarczy wspomnieć P2 w kwalifikacjach w GP Argentyny czy P7 w Holandii), przewrócił się z małą „pomocą” rywali już na samym początku i potem, mimo, że wielu innych zawodników też miało kłopoty, nie był w stanie odrobić strat i zmieścić się w punktowanej piętnastce. Abraham nie miał wątpliwości, że był to dla niego najgorszy wyścig tego roku.
„To był dla mnie najgorszy wyścig w sezonie. Mieliśmy dobrą sesję kwalifikacyjną, ale przez cały weekend mieliśmy jakieś drobne problemy. W dzień wyścigu było naprawdę źle. Rano miałem mały wypadek, a w wyścigu znowu się przewróciłem w tym samym zakręcie – #3 – praktycznie od razu. To wielka szkoda, bo było tam kilku zawodników, wyprzedzaliśmy się nawzajem. Poczułem, że ktoś popchnął mnie w tym zakręcie, a z niskim poziomem przyczepności łatwo jest się tam przewrócić.” – powiedział Karel Abraham po wyścigu w Misano.
„Poczułem uderzenie od tyłu, od razu straciłem panowanie nad motocyklem. Próbowałem odrabiać straty, ale trudno jedzie się samotnie, nie wiedziałem, jakie są limity przyczepności. Było naprawdę ciężko, liczyłem że może zdobędę jakieś punkty jeśli innym zawodnikom również przytrafią się problemy. Tak się jednak nie stało, ukończyłem jako 17, a w końcówce wyścigu miałem jeszcze kilka momentów, gdy traciłem panowanie nad przodem lub tyłem motocykla, ale to już bez znaczenia. Musimy zapomnień o tym wyścigu i z optymizmem czekać na Aragonię. Wiem, że możemy osiągać dobre wyniki, ale to nie był nasz dzień.” – zakończył czeski zawodnik zespołu Aspar Ducati.