Tom Lüthi przyznał, że miał już wcześniej propozycje dołączenia do królewskiej klasy MotoGP, ale nie chciał porywać się na wyzwanie, mając do dyspozycji słaby motocykl. Szwajcar jeździ w Moto2 już 10 lat (wliczając w to klasę 250ccm) i dopiero teraz podpisał kontrakt z Marc VDS Hondą, na której pojedzie za rok. W tym roku Lüthi napsuł już wiele krwi duetowi tej ekipy w Moto2 – Franco Morbidelliemu i Alexowi Marquezowi.
„Przez lata miałem już kilka szans na dołączenie do MotoGP, ale na takim motocyklu, który nie miał dla mnie większego sensu. Wolałem wtedy pozostać w Moto2 z zespołem, o którym wiedziałem, że jest konkurencyjny, i na którym mogłem wygrywać wyścigi. Wciąż czuję się wystarczająco młody i konkurencyjny, aby mieć szansę na dobrej maszynie, taką jaką dostanę w Marc VDS.” – powiedział Tom Lüthi.
„Oczywiście, czuję, że marzenie się spełniło. W końcu osiągnąłem wielki cel, to wielka przyjemność. Ale powiedzmy, że to efekt pracy, jaką wykonaliśmy w dwóch ostatnich latach.” – dodał zawodnik, który wciąż jeszcze zachowuje szanse na tytuł mistrzowski w pośredniej klasie Moto2. Szwajcar co roku w Moto2 plasuje się na wysokiej pozycji na koniec roku, ale tak dobrze jak teraz nie szło mu jeszcze nigdy.
Kiedy zatem Lüthi mógł już jeździć w MotoGP? Kiedy podzielone ono było na motocykle fabryczne oraz CRT. Lüthi miał jeździć właśnie na CRT, które to były prototypami, z silnikami maszyn drogowych. „Było trochę rozmów, ale ostatecznie, na stole nie pojawiła się oferta taką, jaką miałem teraz.” – powiedział Lüthi.
Źródło: motorsport.com
Luthi to bardzo sympatyczny człowiek. Jest to także bardzo poprawny zawodnik, potrafiący powalczyć. Jak dla mnie jednak do osiągnięcia czegoś w klasie MGP bardzo dużo mu brakuje. Powinien mieć albo większy talent tak jak mają go MV, AR albo większą wolę walki, desperacji, bezkompromisowości wręcz „torowego szaleństwa” jak ma MM, JZ czy AI. I wtedy mógłby w MGP zaistnieć. A tak to będzie takim drugim Millerem, Barberą, Rabatem czy Smithem. Chociaż z drugiej strony nie wiem czy kiedykolwiek Szwajcar startował w klasie królewskiej. Wspomóżcie nieco moją wiedzę. A poza tym życzę mu powodzenia choć raczej …………..
Można też przyczepić się do jego własnych słów – bo marudzi o tych przeszłych, niebyłych i może wirtualnych, propozycjach ze słabych teamów, a podpisał umowę z marc VDS. Jakbym nie lubił ich barw, to nie jest to zespół dający jakieś większe szanse na walkę w stawce, a w tym sezonie wręcz jest pokazowo mizernie. Tak mizernie że można sobie zadawać pytanie o sens bytu takiego zespołu – nigdy nie przeskoczą CRT i nie dostaną lepszego motocykla, ich wkład w tzw „rozwój” motocykla jest powiedzmy delikatnie „nieznaczny”, wyniki w tym roku są słabiutkie choć trochę tu zaciemniają sprawę wyniki Rabata. Ale zwał jak zwał – odliczając słabe fabryki to marcVDS jest jednym z najsłabszych zespołów w stawce. Także z tym „przebieraniem” w dobrych i gorszych zespołach to trochę można dyskutować.
Jako kierowcy można o nim mówić w superlatywach i chyba wielu go po prostu lubi – facet ma doświadczenie, ma swój styl jazdy. Nie próbuje jeździć jak Ianonne, nie próbuje jeździć jak Rabat – jest ok. Natomiast biorąc pod uwagę obecność w motoGP takich zawodników jak Nakagami, Miller, Rabat , Lowes, Cortese czy Smith to takiego Luthiego jest po prostu szkoda.
No ale jaka w tym wina VDS, że Honda oprócz przekazania nowego silnika (do rocznego motocykla), nie wykazuje żadnej ochoty do pomocy?
Skoro poprzednio miał oferty od CRT, to jednak nie można się przyczepić do tych jego słów – MVDS jest o kilka poziomów wyżej i znacznie bliżej im do czołówki niż którykolwiek ówczesny CRT.
Myślę że sobie poradzi w królewskiej ,tyle lat w pośredniej i zawsze w czubie wydaje sie odpowiednio silny do tej kategorii , zawsze Go lubiłem może przez to że przez tyle lat jedyny Szwajcar wśród prawie samych Hiszpanów i Włochów