Marc Marquez przyznał, że były sygnały, iż wyścig o GP Francji może skończyć się niepowodzeniem. Hiszpan nie prezentował dobrego tempa z obawy o upadek i tak właśnie się stało. Zawodnik Hondy ponownie skomplikował sobie nieco sytuację w mistrzostwach, ale straty nie są zbyt duże.
„Szkoda, bo byłem naprawdę mocno skoncentrowany na ukończeniu wyścigu. Od soboty nie czułem się komfortowo jeśli chodzi o przód motocykla i wygląda na to, że pierwszy sektor toru nie był „moim” sektorem w ten weekend.” – powiedział po nieukończonym wyścigu Marc Marquez.
„Wyścig zacząłem całkiem nieźle. Krok po kroku, zaczynałem dobrze czuć się na motocyklu. Ale nagle zawodnicy Yamahy stawali się coraz szybsi i szybsi. Widziałem, jaki powinien być mój rytm i jechałem swoje, ponieważ wiedziałem, że motocykle Yamahy działały tu naprawdę dobrze. Byłem ostrożny w kilku miejscach, gdzie na tym torze zwykle zdarza się wiele upadków i gdzie czujesz, że jedziesz na limicie. Ale w pierwszym zakręcie i tak popełniłem błąd po przejechaniu przez nierówność i straciłem przód motocykla.” – dodał reprezentant Repsol Hondy.
W sobotę podobny upadek stał się udziałem Jacka Millera. Australijczyk zakończył jednak jazdę w dużo bardziej groźny sposób, bowiem uderzył w bandę. Marquez zaczął po prostu sunąć w żwir, już bez motocykla.
„W szybkich zakrętach motocykl był dość niestabilny. Sądzę, że Jack wywrócił się w inny sposób – to było, gdy dotknął przedniego hamulca. Ja dodałem trochę gazu i straciłem kontrolę nad przodem. Może za bardzo się wychyliłem, ponieważ w środku zakrętu trochę mnie przesunęło.” – zakończył Marquez.
Źródło: motorsport.com