Marc Marquez, który wygrał wyścig na Le Mans, przyznał że wcześniejszy upadek w treningu przed GP Francji pozwolił mu na uniknięcie tego samego w tym samym miejscu później. Hiszpan w ten weekend zaliczył tylko jeden upadek – podczas trzeciej sesji treningowej, gdy w Dunlop Chicane zaliczył uślizg przedniego koła.
Niemal to samo stało się w tym samym miejscu w wyścigu. Marquez musiał posiłkować się łokciem. Udało mu się postawić motocykl do pionu i kontynuować wyścig. „W zakręcie #3 miałem jeden moment, tak jak w FP3, gdy się przewróciłem. Ten upadek pozwolił mi na uratowanie wyścigu.” – powiedział zawodnik Repsol Hondy. „Od tamtego momentu byłem w tym miejscu ostrożniejszy. Kiedy w wyścigu straciłem przyczepność, po prostu wsparłem się na łokciu i podniosłem maszynę.”
Danilo Petrucci, który jechał wtedy jako drugi, przyznał, że przemknęła mu przez głowę myśl, że dzięki temu błędowi może w końcu uda mu się wygrać. „Byłem za Markiem. Nie mogę powiedzieć, że byłem w komfortowym położeniu, ale byłem w stanie utrzymywać do niego dystans, nie ryzykując. Kiedy zobaczyłem, jak traci kontrolę nad przodem myślałem, że może ma kłopoty. Miał takie „kłopoty”, że okrążenie później wykręcił rekordowy czas.” – powiedział zawodnik Pramac Ducati.
Marquez starał się podkręcać tempo, ale nie udawało mu się zgubić „Petruxa”. „Naciskałem i zobaczyłem, że czasy spadają do 1min 32.3s, 1min 32.4s. Powiedziałem sobie: „OK, teraz Petrucci będzie wolniejszy”. Ale zobaczyłem, żę on wciąż tam jest. Nie byłem w stanie zwiększyć przewagi. Celem było dojechanie na metę z przewagą 2-2,5 sekundy, bo wtedy możesz lepiej zarządzać wyścigiem. Ale to wciąż była tylko jedna sekunda. Dopiero w końcówce udało się odjechać. Być może to moja opona była w lepszym stanie, a może u niego ogumienie się zużyło.”
Źródło: motorsport.com
Fot. Honda
Marc dość często notuje najwięcej upadków w trakcie weekendu wyścigowego – ale nie bierze się to znikąd. Po prostu szuka limitów. Dlatego też wie potem, gdzie i jak naciskać. Gość niejednokrotnie mógłby jechać szybciej i z jeszcze większą łatwością wygrać wyścig… ale nie ryzykuje. Właśnie dlatego nie widzimy jego wywrotek właśnie w wyścigu. Kiedy trzeba to jedzie na limicie – ma jednak niebywałą umiejętność kontroli uślizgów. Z drugiej strony ma „szyty” pod siebie motocykl. Kiedy w 2015 roku silnik z ramą totalnie nie współpracowały, Hiszpan pogubił się i notorycznie glebił. I tylko to może mu odebrać majstra w tym roku. Na razie się na to jednak nie zapowiada.
Z jednej strony ok, ale z drugiej chłop prosi się o jakąś kontuzję (czego mu absolutnie oczywiście nie życzę).
Szuka limitu i znajduje !!!!
Dlatego jest tam gdzie jest.
Kibicuje doviemu ale jakoś tego nie Widze
Przy takiej dyspozycji MM reszta to tło i tyle w temacie
Zwłaszcza w BMW award ;)
http://www.motogp.com/en/Results+Statistics/2018/FRA/MotoGP/BMW+M+Award