Niedzielny wyścig w Portimao zakończył się dla Marca Marqueza i Francesco Bagnai z zerowym dorobkiem punktowym. Najwięcej jednak traci na tym Ducati, bowiem w ten sposób rywale #93 i #1 otrzymali gratis pokaźny dorobek punktowy. I choć sędziowie ostatecznie uznali, że nie ma sensu uznawać winy jednej ze stron, to Marquez uważa, że to Bagnaia ponosi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, wskazując na okoliczności, w jakiś Włoch tracił tempo w końcówce.
Obaj zawodnicy walczyli o piąte miejsce na trzy okrążenia przed metą gdy doszło do kontaktu w zakręcie, co spowodowało ich upadek. Bagnaia nie ukończył wyścigu, podczas gdy Marquez ostatecznie zajął 16. miejsce, tuż za punktami. Sędziowie MotoGP zbadali incydent i nie nałożyli kary na żadnego z kierowców, co zaakceptowali zarówno sześciokrotny mistrz Marquez, jak i aktualny mistrz Bagnaia. #93 sądzi jednak, że Włoch mógł z łatwością nie dopuścić do incydentu.
„Powiedziałem sędziom, że to incydent wyścigowy na cienkiej, czerwonej linii. Ale to sędziowie muszą zdecydować, gdzie jest ta granica.” – powiedział Marquez dziennikarzom. „Dla mnie to był błąd Pecco, ale nie chodzi wyłącznie o sam incydent, w którym próbował odbić pozycję. To było zbyt optymistyczne i kontakt mógł się zdarzyć… Miał duże kłopoty, szczególnie z tylnymi oponami.”
„W końcówce, gdy pozostają trzy, cztery okrążenia, wiesz, że stracisz pozycję. Więc nie ma potrzeby odbijać pozycji w taki agresywny sposób, ale on tak zdecydował, a konsekwencje dla Ducati to zero punktów.” – ocenia Marquez ze swojej perspektywy.
Bagnaia przyznał, że był w tarapatach, ponieważ nie miał tempa, aby walczyć o podium, ale dodał, że próba wyprzedzenia nie była ryzykowna. „Kiedy zawodnik przed tobą, z którym walczysz, wyjeżdża szeroko, co chcesz zrobić? Wyprzedzić go ponownie, aby zdobyć więcej punktów. Dla mnie to nie było ryzyko.” – powiedział.
„Starałem się być jak najbardziej z przodu, ale gdy Pedro (Acosta) dojechał do mnie, okazał się zbyt szybki. A gdy nadjechał Marc, po prostu próbował mnie wyprzedzić, i wyjechał szeroko. Starałem się zamknąć linię przejazdu. On także zamknął swoją linię i zderzyliśmy się. Sytuacja mnie wkurza, ale to normalne. To incydent wyścigowy i musimy iść do przodu.” – skomentował.
Upadek wiele kosztował Bagnaię , gdyż spadł z pierwszego miejsca w mistrzostwach na czwarte, 23 punkty za liderem Jorge Martinem, który wygrał niedzielny wyścig po objęciu prowadzenia już na starcie. Marquez jest szósty, mając kolejne 10 punktów mniej. Następny weekend wyścigowy to GP Ameryk w Austin w dniach 12-14 kwietnia.
Źródło: motogp.com, Reuters, malaymail.com
Fot. marcmarquez1993
Pewnie Franciszek brał lekcje u Walentyna na ranczu jak kasować Marka. Idę o zakład, że cała akademia VR46 to trenuje pod czujnym okiem Vale i tylko czekają na okazję, żeby to wykorzystać xD. No i patrzcie uczeń przerósł mistrza nic nie było widać xD
Bzdura.. Francesco ma rację! To Mark odbił się od Włocha w konsekwencji czego oboje przywitali się z nawierzchnią toru.
Oboje ? To który z nich jest kobietą , a który facetem ?
Trzeba zadać sobie pytanie jak do tego kontaktu doszło. Jeśli MM był z przodu, a na wyprzedzenie go nie było wystarczająco dużo miejsca to wina leży po stronie Pecco
Peco: „Starałem się zamknąć linię przejazdu.”
MM: „Powiedziałem sędziom, że to incydent wyścigowy na cienkiej, czerwonej linii. Ale to sędziowie muszą zdecydować, gdzie jest ta granica.” – powiedział Marquez.
Sprytne. Ja to czytam tak: ok, sędziowie dajcie znać jak ostro mogę jeździć, mi pasuje. Nawet jeśli MM nie zamierza tak jeździć (w co akurat wątpię), to i tak jest to wywieranie wpływu na rywali. Wg mnie taka gierka psychologiczna: odpuście, bo się nie zawaham, skoro Peco wolno. Będzie ciekawie :) I trudno tu mieć MM za złe, dopóki nie przekroczy granic. Ale na pewno następny zawodnik się 2x zastanowi, czy będzie chciał „starać się zamknąć linię przejazdu” przed MM. No cóż, to MotoGP, a nie siatkówka.
Przecież Marquez tak jeździ od zawsze , nie raz powodował takie zdarzenia jak Bagnaia. Sam tak wyprzedzał Martina na sprincie i wtedy było dobrze. Nie róbmy z tego zdarzenia wydarzenia , było minęło będą podobne.
Kiedy to niby Marquez uderzył w Martina?
W chwili gdy chciał zacieśnić zakręt. To było dobrze widoczne ale niektórzy mogli tego nie zauważyć.
Szczególnie nie zauważył tego Peco…
To nie było 'tak’ ,to było inaczej…. Który ty wyścig oglądałeś..?
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Marquez tak jeździ i prowokuje . Ale to wszystko do czasu . Chyba w Malezji kilka lat temu Jorge Lorenzo miał dość chamstwa Marqueza i pokazał mu jak można jeździć. Na długo czas 93 się trochę uspokoił.
Chamstwo MM93 ? W takim razie jak nazwać uderzenie Martina w Marqueza i w efekcie wyautowanie obu na ostatnim wyścigi zeszłego sezonu ? Tym bardziej że MM nie miał o to pretensji ?
W momencie wyprzedzania jak Marca wyniosło to już wiedziałem że coś się zadzieje ale myślałem że Peco będzie w żwirze a Marc pojedzie dalej… ;-)
jeden nie musiał ryzykować , drugi mógł odpuścić . Każdy postawił na swoim i obaj skończyli w trocinach.
Co miał odpuścić zawodnik, który był z przodu? Miał się zatrzymać i przepuścić tego, kto był za, nim? No chyba nie tak działają wyścigi.
wina obopulna