Po otwierającym ten sezon Sprincie w Portimao, różnica pomiędzy zwycięzcą tego wyścigu – Pecco Bagnaią, – a drugim na mecie Jorge Martinem, wynosiła trzy punkty. Trzynaście Sprintów, i czternaście wyścigów GP później, różnica między tymi dwoma zawodnikami na szczycie tabeli, wciąż wynosi zaledwie trzy punkty. Przed nami jeszcze sześć Sprintów i sześć wyścigów GP, co oznacza, że do zdobycia pozostały jeszcze 222 punkty. Matematyczne szanse na mistrzostwo ma jeszcze jedenastu zawodników, jednak wydaje się, iż w walce o tytuł pozostało ich tylko dwóch – broniący tytułu Pecco Bagnaia, i celujący bardzo wysoko Jorge Martin.
Przed rozpoczęciem tego sezonu, głównym faworytem do zdobycia tegorocznego mistrzostwa był Pecco Bagnaia, który zdecydował się startować z numerem 1, z oczywistym celem obrony swojego nowego numeru. Wśród kandydatów, którzy mogliby zagrozić Bagnai wymieniani byli przede wszystkim Enea Bastianini (Ducati) i wice-mistrz MotoGP z zeszłego sezonu – Fabio Quartararo (Yamaha). W szczególności dużo mówiło się o Bastianinim, który po fantastycznym sezonie na motocyklu Gresiniego, wygrał rywalizację z Jorge Martinem i Jackiem Millerem, dzięki czemu to on został awansowany do fabrycznego zespołu marki z Bolonii.
Pierwsza runda sezonu, GP Portugalii pokazała, że Pecco Bagnaia nie stracił formy z końcówki zeszłego sezonu, a dodając do tego pecha kilku innych zawodników, Włoch szybko może wyrobić sobie sporą przewagę, którą później będzie musiał tylko kontrolować, podobnie jak zrobił to w tym roku Alvaro Bautista, w Superbike’ach. Niesamowicie chaotyczny Sprint wyeliminował z walki na kilka rund Eneę Bastianiniego, który po wywrotce z Lucą Marinim złamał obojczyk (jak się później okazało, Bestia w pełni zdrowy wrócił dopiero na GP Wielkiej Brytanii, w sierpniu). Jak zwykle na początku sezonu, bardzo szybki był Maverick Vinales. Na podium stanął też niespodziewanie Marco Bezzecchi, który kilka miesięcy wcześniej wywalczył tytuł debiutanta roku.
GP Argentyny po raz kolejny przyniosło nam nowego zwycięzcę w klasie królewskiej. Marco Bezzecchi zwyciężył w deszczowych warunkach, przed Johannem Zarco i Alexem Marquezem, który świętował w tamten weekend pierwsze pole position w karierze. Po dublecie w Portimao, Pecco Bagnaia przyjechał do Argentyny z nadzieją na kolejne zwycięstwa, jednak tym razem zobaczyliśmy Pecco z pierwszej części 2022 roku. Jadąc na drugiej pozycji Bagnaia wywrócił się w 11. zakręcie, oddając nowemu liderowi klasyfikacji – Bezzecchiemu – aż 25 punktów. Wspominając GP Argentyny nie możemy nie wspomnieć o Bradzie Binderze, który startując z piętnastego pola wygrał sobotni Sprint.
GP Ameryk okazało się być wyjątkową rundą dla… Alexa Rinsa! #42 wykorzystał nieobecność Marca Marqueza, i odniósł drugie zwycięstwo w karierze na tym obiekcie, i do tej pory jedyne zwycięstwo japońskiego motocykla w tym sezonie. Robotę ułatwił mu Pecco Bagnaia, który po raz drugi z rzędu wywrócił się w wyścigu GP, tym razem jadąc na prowadzeniu. Pierwsze podium w karierze zdobył Luca Marini, a na trudnym torze dla Yamahy, trzecie miejsce zajął Quartararo. Po kolizji z Alexem Marquezem wyścigu nie ukończył Jorge Martin, którego mało kto, rozpatrywał na tym etapie sezonu jako faworyta do tytułu.
Po dwóch wyścigach za oceanem, padok MotoGP powrócił do Europy, klasycznie zaczynając Europejską część sezonu od GP Hiszpanii. Jerez trzeci raz z rzędu okazało się szczęśliwym miejscem dla fabrycznej ekipy Ducati, gdzie po walce na ostatnich okrążeniach z Bradem Binderem, triumf odniósł Francesco Bagnaia. Najlepszy weekend w swojej krótkiej historii zaliczył KTM. Binder wygrał sobotni Sprint, po czym zajął drugie miejsce w GP. Dwa trzecie miejsca zdobył Jack Miller, ale zdecydowanie największe wrażenie zrobił na wszystkich, startujący z dziką kartą, Dani Pedrosa, który zajął 6. miejsce w Sprincie, i 7. w niedzielę. Jerez pokazało też jak zła jest sytuacja Yamahy w tym sezonie. Tor, na którym Fabio Quartararo trzy razy startował z pole position, tym razem Francuz zakwalifikował się dopiero 16., co w tamtym momencie było jego najgorszym wynikiem w kwalifikacjach, w MotoGP.
W Le Mans odbyło się historyczne, 1000. GP klasy królewskiej, z którego górą wyszedł Marco Bezzecchi, który wyglądał wtedy na „nowego Bastianiniego”. Na czwartym okrążeniu doszło do kontaktu pomiędzy Maverickiem Vinalesem, a Pecco Bagnaią, po którym obaj wylądowali w żwirze. Na pięć wyścigów GP, Bagnaia miał dwa zwycięstwa, i trzy nieukończone wyścigi. Była to pierwsza runda tego sezonu, podczas której zobaczyliśmy trochę magii Jorge Martina, który wygrał Sprint i zajął drugie miejsce w wyścigu. Był to początek jego zwyżku formy.
GP Włoch ponownie było świętem Ducati i Pecco Bagnai. #1 zdobył pole position, wygrał Sprint prowadząc na końcu każdego z okrążeń, i wygrał wyścig GP, również nie oddając prowadzenia ani na moment. Znów dwa razy na podium znalazł się Jorge Martin, a swoje trzecie podium sezonu zdobył jego kolega z zespołu – Johann Zarco.
GP Niemiec. King of the Ring, Marc Marquez. 11 zwycięstw z rzędu, i to jedno, wyjątkowe zwycięstwo, w 2021 roku, pierwsze po kontuzji ręki. Rok temu nie wystartował z powodu operacji, w tym roku nie wystartował do wyścigu, po tym jak zaliczył niewyobrażalne pięć wywrotek. Po ostatnim upadku, w rozgrzewce, Marc złamał palec, i wycofał się z GP Niemiec. To oznaczało, że znów zobaczymy nowego zwycięzcę na Sachsenringu, i po zdominowaniu Sprintu faworytem był Jorge Martin. W wyścigu GP zobaczyliśmy jednak dużo ciekawsze show, a zagwarantowali nam je obecni faworyci do tytułu. Martinator obronił się na ostatnim okrążeniu przed Bagnaią, i przeciął linię mety o 0,064 sekundy przed #1. Był to przedsmak tego, co teraz dzieje się w walce o mistrzostwo.
TT Assen było ostatnią rundą przed przerwą wakacyjną. Po starcie z pole position, swoje pierwsze zwycięstwo w Sprincie odniósł Marco Bezzecchi. Niedzielny wyścig poszedł po myśli Pecco Bagnai, który drugi raz z rzędu wygrał TT Assen. Pierwsze podium w tym sezonie zdobył Aleix Espargaro, po tym jak zarówno w sobotę, jak i w niedzielę poza tor na ostatnim okrążeniu wyjechał Brad Binder, przez co stracił podium w obu wyścigach. Słabszy weekend zaliczył natomiast Jorge Martin, który zdobył zaledwie 15 punktów. Po pierwszej części sezonu liderem był Bagnaia, 35 punktów przed Martinem, i 36 przed Bezzecchim.
Po sześcio-tygodniowej przerwie, spowodowanej odwołaniem GP Kazachstanu zawodnicy wrócili do akcji na torze Silverstone. Miejsce, w którym dwa lata temu Aleix Espargaro zdobył pierwsze podium dla Aprilii w MotoGP, i rok temu był zdecydowanym faworytem do wygranej, zanim zaliczył potężną wywrotkę w FP4. W tym roku celem było zwycięstwo, i pomimo startu z 12. pozycji Aleix dopiął swego, pokonując Bagnaię na ostatnim okrążeniu. 0,75s do zwycięzcy stracił czwarty na mecie Miguel Oliveira, a Vinales zapewnił Aprilii trzy motocykle w czołowej piątce. Jadąc na drugim miejscu, upadek w wyścigu zaliczył Marco Bezzecchi. W sobotę pierwsze zwycięstwo w MotoGP odniósł Alex Marquez.
Widząc progres KTM-a w tym sezonie, przystępując do GP Austrii wiele osób typowało Brada Bindera na zwyciestwo. Binder był naprawdę szybki przez cały weekend, ale tempo Bagnai w wyścigach okazało się zbyt mocne. Często gwarantujące niesamowite emocje GP Austrii okazało się jedną z mniej ciekawych rund tego sezonu. Bagnaia zdominował rywalizację w obu wyścigach, a i Brad Binder nie miał rywali, w walce o drugi stopień podium. Pierwsze punkty w wyścigu GP w tym sezonie zdobył Marc Marquez, który ukończył wyścig na 12. miejscu. Bagnaia wyjechał z Austrii z przewagą 62 punktów nad Martinem, i kolejnych 6 oczek nad Bezzecchim. Po tej rundzie można było spokojnie powiedzieć, że Pecco idzie po drugi tytuł z rzędu dla Ducati.
GP Barcelony wstrząsnęło światem MotoGP. W pierwszym zakręcie Enea Bastianini „wyciął” z toru czterech kolejnych zawodników Ducati, jednak to, co wydarzyło się na wyjściu z drugiego zakrętu zatrzymało serca nie tylko fanów Ducati, ale wszystkich, którzy obserwowali akcję w Barcelonie. Prowadzący Pecco Bagnaia zaliczył potężny highside, po którym wylądował na środku toru, i po jego nogach przejechał Brad Binder. Zdjęcia mistrza świata wprowadzanego do karetki powodowały wątpliwości, czy Pecco wróci na motocykl jeszcze w tym sezonie, a walka o obronę tytułu wydawała się być poza zasięgiem. Jak się dowiedzieliśmy kilka godzin później, Włoch nie doznał żadnych złamań, a w następny weekend był z powrotem na motocyklu MotoGP. Podczas gdy Bagnaia przebywał w centrum medycznym wyścig trwał dalej, i wymarzony dublet przed domową publicznością odniósł Aleix Espargaro. Pierwsze w historii Aprilii 1-2 zapewnił im Maverick Vinales. Jorge Martin uzupełnił całe Hiszpańskie podium, i wyjechał z Barcelony ze stratą 50 punktów do Bagnai.
Europejską część sezonu klasycznie zakończyło GP San Marino, podczas którego hat-trick zdobył Jorge Martin. #89 zdobył pierwsze pole position w tym sezonie, by potem wygrać zarówno Sprint, jak i wyścig GP. Dwa drugie miejsca zajął Marco Bezzecchi, który po wywrotce w Barcelonie złamał palec. Dwa trzecie miejsca zdobył Pecco Bagnaia, dla którego sama obecność na torze, po tym co wydarzyło się zaledwie 7 dni wcześniej była sukcesem, a zdobycie dwóch podiów dla ledwie chodzącego Włocha, smakowało jak zwycięstwo. Kolejny raz wszystkim zaimponował Dani Pedrosa, który nie tylko zajął dwa czwarte miejsca, ale przede wszystkim zawstydził kolegów z zespołu, których zabrakło w czołowej dziesiątce. Po GP San Marino Martin tracił do Bagnai już tylko 36 punktów, Bezzecchi 65.
Po GP San Marino przyszła pora na podróż w nieznane. Zawodnicy (niektórzy dopiero w czwartek) przylecieli do Indii, na tor Buddh, gdzie miało się odbyć pierwsze w historii, motocyklowe GP Indii. Jorge Martin nie zwalniał tempa, #89 wygrał sobotni Sprint. Jednak przed niedzielnym wyścigiem, faworytem był startujący z pole position Marco Bezzecchi, który po tym jak w pierwszym zakręcie Sprintu w tył jego motocykla wjechał Luca Marini, spadł na ostatnie miejsca, by wrócić do czołowej piątki. Bez odniósł zwycięstwo z niesamowitą, 8-sekundową przewagą, nad Jorge Martinem i Fabio Quartararo. Pecco Bagnaia przypomniał nam jednak, że lubi popełniać błędy w wyścigach, i chwilę po wyprzedzeniu Jorge, upadł w piątym zakręcie, całkowicie wyrzucając swoją przewagę do kosza, która po tym wyścigu wynosiła już tylko 13 punktów. Dobry weekend zaliczył Joan Mir, który w wyścigu zajął piąte miejsce, tym samym osiągając swój zdecydowanie najlepszy wynik na Hondzie.
GP Japonii okazało się być wyjątkowe pod wieloma względami. Jorge Martin skompletował kolejny hat-trick, wygrywając zarówno Sprint, jak i wyścig GP, po starcie z pole position. Niedzielny wyścig był też pierwszym wyścigiem flag-to-flag, od czasu GP Austrii, w 2021 roku. Marc Marquez zdobył pierwsze podium w wyścigu GP w tym sezonie, i jak już teraz wiemy było to jego ostatnie podium z Hondą w Japonii… przynajmniej na ten moment. Pecco zajął trzecie miejsce w Sprincie i drugie w niedzielę, więc utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej nad Jorge Martinem, ale teraz, przewaga wynosi już tylko trzy punkty, tyle, co po otwierającym sezon Sprincie w Portimao.
Kto zostanie mistrzem świata MotoGP w tym sezonie? Na to pytanie odpowiedzi nie znają nawet w Bolonii (miejmy nadzieję), choć prawdopodobnie będzie to któryś z dwójki: Pecco Bagnaia lub Jorge Martin. Marco Bezzecchi traci do #1 54 punkty, jednak potwierdziły się doniesienia o złamanym obojczyku, co oznacza, że prawdopodobnie opuści GP Indonezji, co z pewnością wykorzystają jego rywale. Jak możecie przeczytać w tytule jest to najbliższy wyścig o tytuł MotoGP od 30 lat, bowiem w 1993 roku różnica pomiędzy liderem a wiceliderem klasyfikacji mistrzostw świata, po 14. rundach także wynosiła trzy punkty. Wtedy o mistrzostwo walczyli Kevin Schwantz (Suzuki) i Wayne Rainey (Yamaha), górą z tego pojedynku wyszedł ten pierwszy. Na pytanie kto zostanie mistrzem w tym roku jest teraz bardzo ciężko odpowiedzieć, jednak z sześcioma Grand Prix do końca, w całkiem różnych częściach świata, przygotujmy się na thriller, pomiędzy Pecco a Martinatorem!
Czy dzisiejszy Martin, Pecco oraz Quartararo to najlepsze trio od czasów Lorenzo, Rossiego i Pedrosy?
Jest szansa na czwartego nowego mistrza świata z rzędu. Byłoby to coś nieprawdopodobnego. :) Dla sportu na pewno korzystne. Pecco popełnił w tym roku wiele błędów, otwierając drogę do walki o tytuł. Zobaczymy, kto wytrzyma końcówkę. :)
Ja nawet widzę szansę na piątego w przyszłym roku😉 Historia pokazuje, że obronić tytuł jest bardzo trudno, sprawdźcie bądź przypomnijcie sobie kto na przestrzeni ostatnich dwóch, a nawet trzech dekad był w stanie to zrobić.
W WSBK podobnie, oprócz Rea, ostatnim był Fogarty w ’99, więc Bautista w tym roku też dopisze się do tego elitarnego grona🏆🥇
to byli Wayne Rainey……Doohann….Rossi….i Marqez,oni obronili tytuly wielokrotnie w krolewskiej klasie