Na oddziale intensywnej terapii pozostanie na tę noc Max Biaggi. Włoch, były mistrz świata klasy 250ccm oraz World Superbike, miał wypadek na torze supermoto Sagittario niedaleko Rzymu. Tym samym torze, na którym kilka lat temu życie stracił Doriano Romboni. Na szczęście, życie Biaggiego nie jest zagrożone.
Włoch przeleciał przez kierownicę swojego motocykla. Szybko przetransportowano go helikopterem do szpitala w Rzymie. Biaggi nie stracił przytomności – uskarżał się na silny ból w klatce piersiowej oraz trudności w oddychaniu.
Po badaniach okazało się, że doszło do złamania dziewięciu żeber. Zawodnik ma też złamany bark. Na szczęście nie ma żadnych obrażeń kręgosłupa, czego obawiano się początkowo. Lekarze oceniają, że Biaggi może pozostać w szpitalu przez miesiąc.
Najważniejsze, że wyjdzie z tego.
Get well soon Max!
Max trzymaj się.
W nawiązaniu do Twojego nicka – „biaggi-stoner”: Casey Stoner wraz z rodziną po przyjeździe do Europy mieszkał w dawnym camperze Biaggiego. Na posesji Alberto Puiga. Poza tym nic ich nie łączyło. Ach! No, tak. Niechęć do Rossiego. Tyleż słuszna co wzajemna. :)
Całe szczęście, że wyjdzie z tego. Bardzo chciałbym zobaczyć jego zespół w mistrzostwach świata, a Maxa cieszącego się ze zwycięstw jego zawodników :)
Dodajmy do tego rywalizację z zawodnikami z ekipy VR46 :)
Oj tak :) Mam nadzieję, że będzie więcej ekip sygnowanych nazwiskami dawnych zawodników. Maxa sobie bardzo cenię i lubię, być może dlatego, że największych wojen z Rossim nie pamiętam, bo oglądam MotoGP od 2005, ale z pewnością była to osoba z mocnym charakterem :)
Tiaaa… wyjątkowo „mocnym” charakterem. Ruben Xaus po sezonie spędzonym z tym fiutkiem w jednym teamie rzekł: „Jeśli Max chce mieć kiedyś jakiegoś kumpla to niech sobie kupi psa”. Jedynym zawodnikiem podobnie znienawidzonym na paddocku jak Biaggi był Kocinski. Podobna zmora dla ekipy. Niewielu decydowało się na pracę z nimi. Co nie znaczy, że źle mu życzę. Nic podobnego! Niech się trzyma, chłopak. Był niesamowicie pracowitym zawodnikiem. Nikt nie trenował tyle co Max. Trochę talentu miał, ale do wyników doszedł morderczą pracą i poświęceniem.