Scott Redding po dwóch nie najlepszych sezonach w MotoGP zaczął wątpić w swoje możliwości i przyszłość w królewskiej klasie. Kontrakt z Pramac Ducati Racing jest dla niego jednak szansą na przełamanie się.
Po zdobyciu tytułu wicemistrzowskiego w klasie Moto2 w 2013 roku, Brytyjczyk awansował do królewskiej kategorii MotoGP. W pierwszym sezonie reprezentował barwy zespołu Fausto Gresiniego w klasie „Open”. Już w pierwszym wyścigu dojechał na siódmej lokacie, jednak na powtórzenie tego wyniku czekał aż do GP Australii. Dorobek 81 punktów sklasyfikował go wówczas na 12. miejscu. W zestawieniu zawodników z motocyklami innej specyfikacji jednak był drugi.
Przejście do zespołu Marc VDS Racing Team i pozyskanie w swoje ręce motocykla fabrycznego miało wyraźnie poprawić wyniki. Było jednak zgoła inaczej. Scott nie radził sobie z maszyną Hondy i rzadko dojeżdżał w czołowej ósemce. Sezon uratowało niespodziewane podium podczas GP San Marino, gdzie wykorzystał potknięcia faworytów i zmienne warunki. Pomimo posiadania fabrycznej maszyny, uzyskał zaledwie trzy punkty więcej do klasyfikacji. Zajął w niej jednak niższą 13. pozycję.
Redding w dość niecenzuralny skwitował dwa ostatnie lata: – ,,Na prawdę gów….., jeśli mam być szczery”. Następnie kontynuował: – ,,Mój pierwszy rok z motocyklem klasy Open nie był zły z punktu widzenia posiadanej maszyny, ale już nie od strony samych wyników. Zajęte w klasyfikacji 12. i 13. miejsce to nie są satysfakcjonujące wyniki. Deprymujący jest fakt, że nigdy nie miałem możliwości wygrania wyścigu. Drugi rok układał się podobnie, z tym że motocykl kompletnie mi nie odpowiadał. Wtedy straciłem zaufanie. Próbowaliśmy wszystkiego i straciliśmy wiarę w siebie. To było bardzo demoralizujące psychicznie”.
23-latek odniósł się także do podium, które odnotował podczas GP San Marino: – ,,To podium był trochę dziwne. Nie czuło się go, kiedy w tym samym czasie działo się dużo od strony politycznej między mną a zespołem. Nie miałem ochoty się ścigać przez cały weekend, co było na prawdę irytujące, bo wyścig bardzo miło się dla nas zakończył. Zawsze musisz robić to, co do Ciebie należy. Bez względu na to, co dzieje się poza torem, musisz dawać z siebie 110 procent. W odniesieniu do sytuacji i warunków sądzę, iż zasłużyłem na to podium”.
Testy na Ducati wypadły dla Reddinga bardzo dobrze i w tym upatruje szansę na przełamanie. Pierwsze tegoroczne testy zakończył z dziesiątym czasem, jednak co najważniejsze, jest zadowolony z maszyny, do której szybko się dostosował. Czy Anglik zaliczy przełomowy rok w swojej karierze? Pierwsza odpowiedź 20 marca w Katarze.
źródło: www. autosport.com
To nie tak że Redding spisał się w 2015 gorzej niż w 2014. Po prostu przyszło Suzuki z dwoma dobrymi kierowcami, Crutchlow otrzymał Hondę, Petrucci dostał Ducati i stawka się ścisnęła do tego stopnia że ciężko było przewidzieć kto skończy w TOP10. A że Redding wyszedł na tym gorzej – no cóż, nic na to nie poradzimy.
Czy w tym roku pójdzie mu lepiej? Stawka z pewnością może się jeszcze bardziej tasować. Albo Scott na tym skorzysta, albo znów będzie klapa.
Crutchlow już zdążył powiedzieć, że z 3 Brytyjczyków w MotoGP Redding ma na pewno najlepszy motocykl, wiadomo, zabezpieczyć się trzeba :)
Biorąc pod uwagę wyniki to sezon 2015r. był dla Scotta słaby. Myślałem, że gdy dostanie fabryczny motocykl to będzie kończył na solidnych miejscach. Liczyłem na regularną pierwszą 10 w wyścigach – a z tym był problem. Przed sezonem wydawało mi się, że Honda ze swoimi agresywnymi (ale do opanowania) manierami będzie bardzo pasować do jego stylu jazdy. Tymczasem coś nie zagrało: czy to nerwowa Honda 2015, nowy zespół (jego mechanik z Moto 2 nie chciał przejść z nim na Hondę) i brak wsparcia Japończyków czy po prostu brak umiejętności? Nie wiadomo. Ale na pewno doświadczenie zdobyte na Hondzie nie pójdzie na marne i może zaprocentować. Jako, że mu mocno kibicuję to trzymam kciuki w tym sezonie za dobre wyniki.
To nie mechanik a szef mechaników Pete Benson, całkiem znacząca postać w tamtym czasie dla Reddinga.
Albo po prostu Honda to mały motocykl dla małych zawodników + fakt bycia w niedoświadczonym zespole satelickim (mam wrażenie, że satelickie Hondy są najsłabszymi zespołami satelickimi, ale mogę się mylć) :)