Jak zapewne wiecie, impreza Wrooom 2011 skończy się dopiero jutro, toteż zawodnicy fabrycznej ekipy Ducati z klasy MotoGP nie marnują czasu. Korzystając z uroków zimy, udali się na stok narciarski.
Jeszcze przed rozpoczęciem prezentacji w Madonna di Campiglio głośno było o tym, że Rossi nie będzie jeździł na snowboardzie, by nie uszkodzić operowanego w połowie listopada barku. Przed samym otwarciem imprezy poinformowano też, że najprawdopodobniej nie weźmie on udziału w piątkowych wyścigach go-kartami i Fiatami Panda po zamarzniętym jeziorze. „Zastąpić” w nich miałby Valentino jego ojciec – Graziano.
Włoch nie mógł jednak oprzeć się pokusie pojeżdżenia po malowniczo ośnieżonych stokach włoskich Dolomitów. Z tego powodu najpierw wczoraj ubrany „po cywilnemu” wraz z Davide Brivio chciał nieco pojeździć, ale na jego nieszczęście został rozpoznany przez fanów, którzy co jakiś czas go zatrzymywali. Dziś postanowił więc założyć normalną kurtkę teamu Ducati Marlboro, czapkę z logiem marki Monster i swojego zespołu oraz… żółte spodnie i pojeździć na snowboardzie.
Powstaje więc pytanie, czy ostatnie wypowiedzi 31’latka z Tavullii, który mówił, że jego bark jest w gorszym stanie, niż się spodziewano, nie były tylko zasłoną dymną? Może tak naprawdę jest lepiej, niż wszyscy sądzą, a całe to „gadanie” ma zmylić jego rywali przed testami na torze Sepang? A może przeciwnie? Warto zauważyć, że na filmiku zaprezentowanym przez Ducati Corse, na którym w pewnym momencie skuter śnieżny Rossiego ulega awarii, to wcale nie on, a jego team-partner Nicky Hayden próbuje odpalić jego „sprzęt”. Ocenę całej sytuacji zostawiamy Wam, ale i tak odpowiedzi nie poznamy najprawdopodobniej do czasu prób w Malezji.
Wracając przy okazji do Amerykanina… chociaż rok temu stwierdził on, że nie chce jeździć w trakcie Wrooom na nartach, bo może to zakończyć się kontuzją, dziś było inaczej. Najpierw postanowił on nieco pobiegać, a potem udał się na stok, by wykorzystać idealne warunki do jazdy. Widać więc wyraźnie, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom, zarówno #46 jak i „Kentucky Kid” postanowili skorzystać z tego, że znajdują się we włoskich Dolomitach.