Lin Jarvis stwierdził, że jego doświadczenie oraz narodowość pozwoliło mu do końca zachować neutralność w kontekście walki o mistrzostwo między Valentino Rossim a Jorge Lorenzo.
Brytyjczyk był już w podobnej sytuacji, kiedy to w latach 2008-2009 obaj panowie również walczyli o tytuł mistrzowski. Doszło do zgrzytów, które zaowocowały ścianą między boksami motocyklistów. Współpraca zakończyła się odejściem Rossiego do Ducati po 2010 roku, w którym nie walczył o tytuł przez złamanie nogi. Od 2013 roku Włoch i Hiszpan ponownie są partnerami zespołowymi, a w tym roku obaj ponownie rywalizowali do ostatniej rundy o mistrzostwo. Doświadczenie sprzed lat pozwoliło jednak Jarvisowi podejmować lepsze decyzje, zachowując przy tym neutralność: – ,,Miałem dużo doświadczenia w tej grze. Mam pewne pozytywne i negatywne przeżycia. To pomaga zachować spokój w stresujących sytuacjach”.
Anglik wskazał m.in. swoją narodowość jako pozytywny czynnik pozwalający zachować mu dobre relacje z obiema stronami: – ,,Myślę, że jedną z rzeczy, która pomaga, to fakt, że nie jestem ani Włochem, ani też Hiszpanem. Może brzmi to jako żart, ale tak na prawdę to pomaga. Jeżeli jesteś w stanie być i pozostawać neutralnym, to jest to bardzo ważne”.
Gdyby był włoskiego bądź hiszpańskiego pochodzenia, mógłby być podejrzany o faworyzowanie swojego rodaka, dlatego cieszy się, że nie był w takiej sytuacji: – ,,Jest wiele nacjonalistycznych wpływów, które miałyby znaczenie – jeżeli bowiem jesteś z Hiszpanii, to wówczas należałoby wspierać Hiszpana, natomiast jeżeli byłbyś z Włoch, to trzeba by było wspierać Włocha”.
W ocenie Brytyjczyka udało im się opanować sytuację w tym sezonie: – ,,Raczej nie ma lekarstwa na rozwiązanie konfliktu, gdyż zawsze do niego dochodzi. Trzeba być jednak wiernym każdej stronie i nie panikować. W razie potrzeby trzeba znaleźć rozwiązanie. Dla każdej strony jest inne, ale to bardzo ważne, aby szukać odpowiedniego. Nigdy nie jest łatwo zarządzać zespołem z pretendentem to tytułu, a jeszcze trudniej jest zarządzać rywalami z jednego obozu. To było trudne, ale sądzę, że nam się udało”.
Kierowców Yamahy – Lorenzo i Rossiego – ostatecznie rozdzieliła różnica zaledwie pięciu punktów.
www.autosport.com