Jest spora szansa, że mimo opóźnienia związanego z Indonezją, do kalendarza MotoGP i tak dołączy nowa azjatycka runda. Mówi się, że już za rok możemy zobaczyć wyścigi w Tajlandii. Byłby to pierwszy wyścig w tym kraju. Indonezja gościła grand prix dwa razy, na torze Sentul w 1996 i 1997 roku. Teraz obiekt nie jest jeszcze gotowy na przyjęcia zawodników.
Pojawiła się więc szansa na włączenie Tajlandii, gdzie w Buriram dostępny jest tor Chang International Circuit. Rozgrywane są na nim wyścigi World Superbike. Obiekt spełnia wymogi określone Klasą A w klasyfikacji FIM. Gdyby tak się stało, prawdopodobnie Motocyklowe Mistrzostwa Świata zaliczyłyby GP Tajlandii jednym ciągiem z GP Japonii, GP Australii i GP Malezji, z możliwą jedną przerwą.
Możliwe też, że wyścig rozegrany byłby na początku sezonu wraz z GP Kataru, ale wtedy bliskie byłoby zderzenie terminów z rundą World Superbike. Przypomnijmy, że w 2018 roku do kalendarza dołączy GP Finlandii na KymiRingu, zaprojektowanym przez firmę Alexa Wurza – byłego kierowcy Formuły 1 z Austrii.
Źródło: autosport.com
Nie możliwe. Tor nie zaprojektowany przez Hermana Tilke? Jestem za
Przykro mi –>http://www.tilke.de/en/projects/racetracks/chang-international-circuit-buriram.html
Gzehoo, chyba chodziło o KymiRing :D
Jak dla mnie to mogłoby dojść jeszcze więcej torów a cykl MotoGP mógłby rozgrywać się 11 miesięcy w roku ( z 1 miesięczną przerwą na wypoczynek zawodników). Jak w listopadzie kończy się cały cykl to do marca po prostu mam „dziurę” w życiorysie :D
Z całego serca nienawidzę tego okresu pustki bo po prostu UWIELBIAM wyścigi MotoGP :-))))
Dobrze, że chociaż te Superbajki zaczynają się miesiąc wcześniej :D
W tym przypadku fapanie do padockgirls mogłoby być ryzykowne ;)