Rywalizacja o tytuł mistrza świata MotoGP staje się coraz bardziej zacięta. Do końca sezonu pozostały zaledwie cztery rundy, a różnica między dwoma czołowymi zawodnikami wynosi jedynie dziesięć punktów. Na prowadzeniu jest Jorge Martín (Pramac Ducati), który wyprzedza Francesco Bagnaię (Ducati).
Mimo że Bagnaia zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, to ma na swoim koncie zdecydowanie najwięcej zwycięstw – aż osiem, podczas gdy jego hiszpański rywal wygrał tylko trzy wyścigi. Kluczem do sukcesu okazała się regularność, zarówno w głównych wyścigach, jak i w Sprintach, gdzie Martín spisywał się znacznie lepiej niż Bagnaia.
Mimo to różnica między liczbą wygranych wyścigów a punktacją w mistrzostwach budzi zdziwienie. Menedżer zespołu Ducati, Davide Tardozzi, odniósł się do tej niecodziennej sytuacji w rozmowie z GPOne.com:
„To paradoksalne, że Pecco wygrał osiem wyścigów, a Jorge tylko trzy, a mimo to jest za nim w klasyfikacji, ze stratą dziesięciu punktów. To wciąż bolesna sprawa, ale myślę, że Bagnaia doskonale zdaje sobie z tego sprawę i jestem przekonany, że będzie w stanie dostarczyć nam tej satysfakcji, na którą zasługują zarówno on, jak i cały zespół. W końcu Pecco wie, jak ważny jest zespół.” – powiedział Tardozzi.
Bagnaia stara się zdobyć trzeci z rzędu tytuł mistrzowski, jednak zadanie nie będzie łatwe. Obaj pretendenci do tytułu jeżdżą aktualnie na bardzo wyrównanym poziomie, a dodatkowo muszą uważać na innych zawodników, którzy mogą im odebrać cenne punkty w nadchodzących wyścigach.
Biorąc pod uwagę obecną sytuację w klasyfikacji, realny wydaje się scenariusz, w którym Martín i Bagnaia przystąpią do finałowej rundy w Walencji z równą liczbą punktów. Bagnaia przyznał podczas konferencji prasowej, że taki rozwój wydarzeń by mu odpowiadał.
„Będę starał się odrobić straty i go wyprzedzić, ale myślę, że ciekawym rozwiązaniem byłaby sytuacja, w której obaj dojeżdżamy do Walencji z taką samą liczbą punktów, a ten, kto wygra, zostaje mistrzem. To coś, co rzadko się zdarza. Ostatni raz miało to miejsce w Moto3 z Luisem Salomem, Maverickiem Viñalesem i Álexem Rinsem w 2013 roku. To może być coś wyjątkowego.” – powiedział aktualny mistrz świata.
Źródło: motorcyclesports.net
Na samą myśl o równej ilości punktów w Valencii ślinka cieknie :-) To byłby wyścig
Ostatnią podobną sytuację ( było między nimi kilka pkt. różnicy) pamiętam w 2006,
kiedy Śp. N. Hayden objechał Rossiego w Walencji który się wy…bał
Tardozzi zaskoczony że w mistrzostwach zbiera się punkty a nie wygrane. Jeśli do Valencji Bagnai nie zdąży wyprzedzić w punktacji Martina to Ducati powinno uchwalić ZŁOTY WYŚCIG – kto wygrywa w Walencji wygrywa wszystko. Przecież to takie proste :-)
Tardozzi wyraźnie skupia się na punktach z wyścigów w tym wywiadzie 8-3 dla Baganii .
Peco ma 308 z samych wyścigów, gdzie Martin gromadzi ich jedynie 232 !
Wyraźnie widać kto jest tu liderem..
Sprinty to jest to miejsce gdzie Martin jest bardzo mocy, a Bagania notuje multum dnf i traci bardzo dużo punktów.
Gdyby Bagania regularnie punktował w okolicach podium lub podia, to Martina miałby obecnie daleko za plecami, bo w wyścigach ma nad Martinem 76 punktów przewagi.
Gdyby Raul Fernandez regularnie punktowal w podia lub okolicach to byłby pretendentem do tytułu.W tym sezonie zarówno Bagnaia jak i Martin popełniaja błędy.Gdyby Martin nie upadl kilka razy prowadzac wyscig albo zjeżdzajac po motocykl z wetami to mialby juz tytuł w kieszeni!!!!.Sezon to liczba błędów. Okrążenia wygrywają najszybsi a mistrzostwa najsilniejsi
Bądźmy poważni, przeczytaj mój wpis, następnie swój i wyciągnij wnioski.
Fakt plus założeni, a ty fantazjujesz.
Martin jest obecnie największym beneficjentem wprowadzenia sprintów, gdyby nie one, praktycznie nie liczyłem by się już w walce o mistrzostwo.
Nic mu nie ujmuje, takie są suche fakty .
Tardozzi to starszy pan ;) dla niego Sprint nie powinien być liczony do generalki ;)
Tak się składa że już drugi sezon istnieją dwa rodzaje wyścigów w MotoGP. A klasyfikacja to sumaryczne punkty ze wszystkich startów. W tej chwili Pecco jest o 10 pkt za Martinem. I gdbybanie że Bagniaia lepszy bo ma wiecej zwycięstw jest kompletna bzdurą. Zasady są dla wszystkich takie same. Tylko nie wszyscy chcą je przyjąć do wiadomości w momencie kiedy akurat „ich” zawodnik ma gorszy wynik. Przypominam jak tytuł zdobył Mir w 2020. Jedno zwycięstwo .
Kompletną bzdurą to jest poważnie faktów.
Bagania bije na głowę Martina zarówno w liczbie zwycięstw w wyścigach jak i zdobytych punktów.
Mir wygrywa sezon w którym główny faworyt z własnej winy traci pewny tytuł mistrza, a drugi do konkurencji popada w konflikt z pracodawcą, na dodatek nie jest w stanie przyzwyczaić się do nowych opon, które dają lepszą przyczepność i nie pozwalają na jadę z uslizgiem która była wizytówką Dovi 04.
Fakty są takie, że Martin nawet jeśli wygra majstra, to będzie to pączek na otarcie łez, nie dostał siodła w wiodącej w tym momencie fabryce, za rok usiądzie na Aprilli i o obronie majstra może już tylko pomarzyć.
Zrujnował swoją karierę w zeszłym sezonie robiąc pod górę fabryce w której chciał pracować.
Karty na kolejne dwa sezony są już praktycznie rozdane , zanim Yamaha dorobi się V4, a Honda wyjdzie z lasu, Ducati z mistrzowskim składem odjedzie im jak ekspres!
A Martin cóż, będzie się uczył Aprilli, bo wklejony do winkla jak teraz na Ducati jeździć nie będzie w przyszłym roku.
Powiem tak – cieszmy się, że w MotoGP decydują jednak cały czas punkty, bo gdyby wprowadzono system znany z NASCAR, to całe podejście do oglądania tego sportu trzeba byłoby zrewidować :D
Tytuł zdobędzie ten który po Walencji będzie miał więcej punktów, koniec kropka.
Nie ma znaczenia jak przebiegał sezon, bo to kwestia interpretacji zdarzeń w zależności, któremu panu bardziej się sprzyja,
a punktów, tytułów nie da się interpretować, bo liczby mają stałą kolejność
którą wszyscy na świecie tak samo rozumieją.
Każdy z nas może tytuły, sposób ich zdobycia osobiście różnie oceniać ale to faktów nie zmienia