Zespoły MotoGP wciąż nie doszły do wspólnego porozumienia co do dodatkowych wynagrodzeń dla zawodników za krótkie wyścigi typu Sprint, jakie mają być rozgrywane od tego roku w każdą sobotę grand prix. Na testach w Malezji dyskutowany był pomysł ze wspólną pólą nagród, jednak ostatecznie nie udało się wypracować zgody.
Zawodnicy mieli już w większości podpisane kontrakty na 2023 rok, kiedy jesienią organizatorzy MotoGP poinformowali, że każdy weekend grand prix zawierać będzie nie jeden, a dwa wyścigi. Zawodnicy więc słusznie uznali, że z tego tytułu należy im się dodatkowe wynagrodzenie, za podejmowanie większego ryzyka związanego z podwojeniem liczby wyścigów.
Na kilku spotkaniach na Sepang szefowie zespołów chcieli dogadać się co do wspólnej puli. Miałaby być ona podzielona na dwie części: jedna połowa byłaby opłacana przez zespoły (pośrednio – producenci) w równych porcjach, a drugą połowę „sponsorowaliby” sami organizatorzy – hiszpańska Dorna.
Jednak finalnie nie zostanie ona przedstawiona Dornie, bowiem zespoły i producenci nie wypracowali wspólnego stanowiska. Kością niezgody ma być fakt, że jedni producenci musieliby częściej wykładać pieniądze na nagrody dla rywali niż inni, a to oczywiście dlatego, że takie Ducati ma w stawce aż osiem motocykli i jak pokazują testy, może wygrać nawet połowę wyścigów, a Yamaha tylko dwie maszyny i wygranie tylu rund pozostaje w sferze marzeń.
Wygląda więc na to, że do rozpoczęcia sezonu w Portugalii może już nie być szansy na wspólnie wypracowane rozwiązanie, i zespoły będą musiały poszukać indywidualnych uzgodnień ze swoimi zawodnikami.
Źródło: motorsport.com