Maverick Vinales po raz pierwszy w tym roku nie zdobył punktów w MotoGP, co od razu zaowocowało spadkiem z trzeciego na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Hiszpan uważa, że do upadku mogłoby nie dojść, gdyby lepiej poszły mu kwalifikacje w sobotę.
„Kiedy byłem już za ziemi, starałem się jeszcze podnieść motocykl, ale było już za późno. Nie wiem, kto popełnił błąd, ale to szczęście w nieszczęściu, że nie odniosłem żadnej znaczącej kontuzji. To był z pewnością trudny weekend.” – powiedział Maverick Vinales tuż po wyścigu o GP Czech, a przed testami, w których nie wziął finalnie udziału z powodu bolącego ramienia.
„W rozgrzewce udało się znaleźć nowe ustawienia i czułem się naprawdę dobrze, więc bardzo entuzjastycznie podchodziłem do wyścigu. Musieliśmy pozostać skoncentrowani i robić swoją robotę. Myślę, że wypadek był konsekwencją startu z 12. pola, więc musimy przykładać naprawdę wiele uwagi kierunkowi, w którym idziemy jeśli chodzi o ustawienia.” – dodał zawodnik Yamahy.
Źródło, fot.: Yamaha
Generalnie Vinales jest wk….ony na Forcadę na to jak rozegrał końcówkę FP3.
Forcada był przekonany, że Rossi zrobi tylko jeden stint na miękkim tyle i tak samo chciał zrobił w przypadku #25. Tyle, że Vale miał plan awaryjny w postaci drugiej miękkiej opony na której wykręcił swój czas, a zanim ekipa Vinalesa się zorientowała, było już za późno. Vinales został więc z miękka i twardą oponą i nie miał szans zrobić takiego kółka jak Rossi.
Jak zjechał do boxu zaczął ironicznie klaskać w stronę Forcady i gównoburza się zaczęła.
Nudno nie jest:)
Tylko co by to dało – przecież on tak czy siak nie miał tempa na sprint, nawet jakby miał jeszcze kilka nowych opon. W Q2 pojechał gorzej niż w Q1, a wydaje mi się że po Q1 dostał kolejną nową oponę do dyspozycji. Oczywiście nawet jakby pojechał tak samo szybko to i tak byłby w ciemnej d***e. Zarco w Q2 potrafił jeszcze pojechać szybciej o 0,4sek, a Vinales nic.
Vinales ma/miał papiery na mistrza, na pewno nie jest tak słabym zawodnikiem jak to teraz wygląda. Ale to co się teraz z nim dzieje jest dziwne. Choć z drugiej strony – przecież Pedrosa także odwala jakąś totalną kichę a nikt mu niczego nie zarzuca.
Pedrosa to jednak inna bajka. Powodów chyba nie trzeba wymieniać.
Może i nie miał, może być tak jak piszesz, ale w sytuacji w której zawodnik irytuje się w każdym momencie jak coś nie idzie po jego myśli, to każda taka sytuacja ma wpływ na jego psychikę i podejście.
Moim zdaniem wygrane testy na PI w zeszłym roku to najgorsze co mogło go spotkać. Od tego momentu mamy festiwal pod tytułem „jest super/jest beznadziejnie” – jeśli ktoś śledzi jego wywiady to wie co czym piszę.
Już nie wspomnę to tym że raz się zarzeka że nie korzysta z telemetrii Rossiego bo mają inne style, innym razem przyznaje że zaglądał i to mu pomogło.
I jeszcze kilka innych kwiatków.
Nie chce chłopaka hejtować, bo nie mam nic do niego, ale jak się nie ogarnie to czeka go kariera jak Manuela Poggialiego. Narzucił na siebie taką presję, że zamiast walczyć z na równi z MM, może wypalić się psychicznie.
Powtórzę to, co pisałam dwa lata temu, kiedy Vinales trafił do Yamahy i po testach i świetnym początku sezonu był namaszczany przez niektórych na mistrza. Może i jest to utalentowany zawodnik, ale brak mu jeszcze dojrzałości psychicznej, a także sporej dawki pokory i odporności na porażki, aby mógł już dorosnąć do walki o mistrza. Jak widać, to się nie zmieniło, ja przynajmniej nadal tych cech w nim nie widzę, zwłaszcza w kontekście tego, w jaki sposób rozstaje się z Forcadą.