Kilku zawodników MotoGP zaapelowało, aby GP Australii rozgrywane było wcześniej w sezonie, ze względu na dużą liczbę wypadków. Uważa się, że ich przyczyną jest nieprzewidywalna o tej porze roku pogoda. Położony nad wodą Phillip Island narażony jest na silny wiatr i niskie temperatury, zwłaszcza teraz, wiosną. Często również zmieniają się same warunki.
W ten weekend mieliśmy już wiele groźnych upadków czołowych zawodników wszystkich klas. Najbardziej poszkodowany jest Cal Crutchlow, który złamał nogę w drugim piątkowym treningu. Hafizh Syahrin trafił do centrum medycznego po podobnym incydencie. Przewracali się też w Moto3 i Moto2. Wywrotkę zaliczył również Marc Marquez.
Zmiana terminu wyścigu to jedno. Druga sprawa to godzina. „Myślę, że cofnięcie wyścigu o godzinę mogłoby pomóc, ponieważ o 15:00 (czasu lokalnego) mamy najwyższe temperatury. Ale przyczyną tych wypadków jest pogoda. Tu zawsze jest naprawdę zimno, a w tym roku dodatkowo bardzo wietrznie. Zawsze ciężko ścigać się tu o tej porze roku. Chciałbym zmiany terminu, ponieważ gdy w zeszłym roku byliśmy tu w lutym na testach, to było wspaniale” – powiedział Maverick Vinales. W lutym w Australii jest pełnia lata.
„Było naprawdę ciepło i nie było wielu upadków. Zobaczymy więc, ale na pewno różnicę zrobiłaby już zmiana godziny na 15:00, bo to wtedy tor ma najlepszą temperaturę. Z pewnością byłoby trochę cieplej.” – dodał Hiszpan.
Ze zdaniem Vinalesa zgodził się Johann Zarco, który przyznał, że spodziewał się lepszej pogody w tym roku. Co ciekawe, obaj zawodnicy na motocyklach M1 ustawią się w pierwszym rzędzie, zatem im pogoda nie pokrzyżowała planów w trudnych kwalifikacjach.
Marc Marquez natomiast uważa, że zmiana godziny wyścigu czy też daty nie znajdzie odzwierciedlenia w mniejszej ilości upadków. Zdaniem Hiszpana bowiem upadki są wynikiem samej konfiguracji toru – to szybki i bardzo kręty obiekt. #93 chciałby, aby przyjrzano się poboczom toru.
„Może lepiej byłoby się ścigać o innej godzinie, ale liczba upadków pozostanie bardzo podobna.” – powiedział Hiszpan. „Chodzi o to, że jeździmy naprawdę bardzo, bardzo szybko. Jest chłodno i opony są nierozgrzane. Motocykl reaguje bardziej agresywnie. Zmiana godziny pomoże, ale tylko trochę. Musimy rozmawiać o samym torze. Może trzeba na przykład usunąć prawdziwą trawę z poboczy w niektórych miejscach. To jedyny tor, gdzie mamy taką naturalną trawę.”
Źródło: motorsport.com
Fot. Yamaha
Fajnie wlasnie ze jest tu ta prawdziwa trawa, to premiuje zawodnikow precyzyjnych
„Może trzeba na przykład usunąć prawdziwą trawę z poboczy w niektórych miejscach.” – a zamiast nich asfalt? No cóż, Marquez jest jednym z tych, którzy regularnie na takich asfaltach zyskują, częstymi przestrzelonymi hamowaniami :D
Nie wiem, na jakie „wcześniej” chcą ten wyścig przełożyć? na marzec?
Skoro w lutym było im na tym torze najlepiej to może nie był by to głupi pomysł zacząć sezon od Australii w marcu tydzień lub dwa przed Katarem a teraz po prostu byłby weekend przerwy albo przesunęłoby się dwa ostatnie wyścigi o tydzień wcześniej i cały kalendarz nadal wyglądałby podobnie do tego jaki jest.
Tylko co z rundą WSBK wtedy? Bo to byłyby dwa wyścigi obok siebie tak naprawdę. Choć nie mam nic przeciwko, żeby przesunąć to na listopad/luty. Tylko pewnie Katar i Walencja płacą ekstra za to, żeby być odpowiednio pierwszą i ostatnią rundą sezonu.
Sepang też płaci więcej za bycie przedostatnią rundą.
A na MotoGp na wiosnę w Australii, raczej nie zgodzą się włodarze F1.
To by tłumaczyło, dlaczego już tam nie ma rotacji w tych rundach azjatyckich :D
No większość miejsc jest zaklepana:)
I tak cieszmy się, że jest runda MotoGp w Australli, bo to chyba jeden z ostatnich przykładów tego, że dla Dorny nie tylko kasa się liczy.
A masz może jakieś przecieki odnosnie ewentualnych nowych rund MotoGP/SBK na 2020? ;)
Na tą chwilę, o jakichś sensacjach w sprawie nowych rund nic nie wiem.
Dorna lubi podpisywać kontrakty z nieistniejącymi/nieprzystosowanymi obiektami i chwalić się w ten sposób kolejnymi rundami, które potem w zdecydowanej większości nie dochodzą do skutku.
Dlatego z dużą rezerwą podchodzę do plotek w sprawie torów.
Możliwe że przez kolejne 2-3 lata nic się nie zmieni w obu seriach, a jeśli już to prędzej w WSBK, żeby szukać nowych rynków i zwiększać(ratować) oglądalność. Możliwe że w kalendarzu WSBK zabraknie Anglii, bo tam seria przegrywa z BSB.
W MotoGp to jedyny znak zapytania to Sachsenring.
Jak nowy organizator ogarnie GP tak żeby przynosiło większe dochody to tor zostanie, ale nie będzie to takie łatwe bo w Sachsen wszystko jest organizacyjnie skomplikowane:
– to nie jest stały tor
– ma dwóch właścicieli – stara i nowa część
– działki sąsiadujące z bezpośrednio z torem należą do prywatnych firm i ludzi, którzy stawiają sobie np. trybuny „na lewo” – trybuna przy ostatnim zakręcie należy chyba do jakiegoś dilera samochodowego i organizatorzy GP i przy okazji Dorna nic na niej nie zarabiają:)
Generalnie, o ile w przypadku kontraktów zawodników, plotki często się później sprawdzają, tak w przypadku nowych rund ja im nie ufam.
Dzięki za info, fidell!
Co do nowych rund na nieistniejących torach to już przywykłem, że chyba nigdy nie doszło to do skutku, jak Brazylia, Węgry, Walia… teraz Finlandię spotka chyba to samo :)
Choć zawsze ciekawie zobaczyć takie ploteczki – osobiście czekam na Indonezję, Indie i Brazylię, może już niedługo :D