Nie będzie ograniczenia do jednego motocykla na zawodnika w klasie MotoGP – taką propozycję na cięcie kosztów wysunął zespół Ducati, jednak pozostali producenci nie zgodzili się na to. W sezonie 2020 będzie więc tak jak zwykle – każdy zawodnik będzie miał podczas weekendu grand prix do dyspozycji dwie maszyny. Jak już pisaliśmy, uzgodniono za to zamrożenie rozwoju silników i aerodynamiki do końca 2021 roku.
W wywiadzie dla motorsport.com menedżer zespołu Yamahy Massimo Meregalli przyznawał: „Osobiście jestem przeciwny, ponieważ motocykle właściwie są już gotowe. To prawda, że moglibyśmy zaoszczędzić na częściach zamiennych, ale widzę tu więcej potencjalnych problemów niż zysku.”
„Zdecydowanie, nie będziemy mieli w tym roku 19 wyścigów. Więc i tak już coś zaoszczędzimy. Można pomyśleć też o tym, by na tory zabierać mniejszą liczbę pracowników. Ale nie podoba mi się pomysł jednego motocykla, tak samo jak w innych klasach. Pod względem technicznym i widowiskowym, byłoby ryzyko, że nie wyjedzie się na którąś sesję, albo przedwcześnie ją skończy przez upadek.” – dodał.
Zawsze mnie zastanawia czy drugi motocykl dla tego samego zawodnika to rzeczywiście są takie wielkie koszta. W sumie jeden zawodnik się nie rozdwoi i w ciągu weekendu zrobi tyle samo kilometrów, więc zużyje podobną ilość części. Różnica jest kiedy się wywali, ale podczas wywrotki to i tak zazwyczaj niszczą się rzeczy tanie, jak owiewki dźwigienki itp. i tak rozwalony motocykl trzeba naprawić.
Teoretycznie. Ciekawe jak to wygląda w praktyce?
Ma to znaczenie podczas kwalifikacji. Byłby to kłopot dla MM który często wywalał się na początku sesji kwalifikacyjnej biegł po drugi moto i zdobywał Pole Position.
Tak batdzo czesto bodajze raz :D
Hmm koszty kosztami, a może to takie podejście pod Marqueza, który jak wiadomo „glebi” chyba najwięcej? Tak z ciekawości, ktoś wie ile gleb w sezonie zalicza np. Dovi a ile MM?
To czemu Meregalli się nie zgadza na jeden motocykl, skoro to właśnie MM musi mieć dwie maszyny, bo na pewno jedną rozwali? Myślisz, że Massimo i Honda działają w komitywie?
Ze 3 to by naliczyl :D
Chodzi tez o testy Jedna maszyna tak ustawiona druga inaczej Czasem brak czasu lub czasochłonne żeby przerabiać wszystko na jednym sprzęcie
Ja myślę że jednak to byłby dobry pomysł i tu nie mam na myśli samych kosztów, zwiększenie nieprzewidywalności, typu gleby czy problemy z moto w kwalifikacjach, deszczowe wyścigi i konieczna w tym wypadku zmiana opon
A komentarz miał być ogólny a nie dotyczący tego postu
Fajny pomysł – ja bym jeszcze dorzucił jeszcze slalom, jakieś hopy, by chłopaki poskakali jak na crossie, odcinki szutrowe też by dobrze zrobiły dla widowiska.
Oooo taaak i swiecenie motocykli przez kaplanow przed wyscigiem buahaha
W przypadku deszczu to chyba skończyłoby się red-flagiem juz na pewno.
Dlatego to jest fatalny pomysł. To jest strasznie ciekawe kiedy zmieniają się warunki i zawodnicy zaczynają kombinować, czy już zmieniać opony na slicki/deszczowy, czy jeszcze poczekać. Taktyka miesza się z ryzykanctwem i umiejętnościami. W zeszłym roku takiego wyścigu nie było, ale w poprzednich latach były i nie chciałbym stracić tak emocjonujących zawodów. Ba! Prędzej bym optował za drugim motocyklem w Moto2 niż jednym w MGP.
I koniecznie na początku bieg do motocykli jak w Le Mans, ale po drodze płotki, rowy i rzut piłką do obręczy, a co! A przy zakładaniu opon podczas deszczowego wyścigu powinni również składać deszczowy silnik, ale na karuzeli, aby emocje były.
Jak mają już gotowy sprzęt, to bez sensu korzystać z jednego motocykla. Mogą to wprowadzić od 2022.