Marco Melandri od czasu zastąpienia go w zespole Aprilii w MotoGP przez Stefana Bradla nie ściga się w żadnej serii wyścigowej. Nie oznacza to, że nie chce wrócić do WSBK – Włoch zgłasza swoją gotowość, jeśli tylko jakiś zespół miałby chęć skorzystania z jego usług.
#33 stara się utrzymywać dobrą formę. Podczas gdy niedawni koledzy z torów WSBK rywalizowali w Aragonii, Melandri wziął udział w motocrossowych mistrzostwach Włoch, rozgrywanych na torze w Maggiora. „Jeżdżę na crossie od dziecka. Zwłaszcza w zimie jest to bardzo dobry sposów na pozostanie w formie.”
Włoch w wywiadzie dla magazynu GPOne przyznał, że jest nieco rozczarowany sposobem, w jaki zakończyła się jego dotychczasowa przygoda z serią World Superbike. Przypomnijmy, że Melandri reprezentował zespoły fabryczne Yamahy i BMW, by potem trafić do Aprilii, która jednak przeszła do MotoGP. #33, wbrew swojej woli, został wciągnięty do tego projektu, a Aprilia i tak wspierała później w WSBK zespół Red Devils, który miał już jednak nowy skład.
„Niestety, miałem pecha, że pracowałem z ludźmi, uważającymi że interesy są ważniejsze niż aspekty sportowe.” – przyznał w wywiadzie Melandri, odnosząc się do konieczności zamiany areny World Superbike, na której świetnie sobie radził, (100 wyścigów i 19 zwycięstw) na MotoGP.
„Od zeszłego roku nie oglądam wyścigów (WSBK), nie mówiąc już o czytaniu gazet czy przeglądaniu stron internetowych.”. Zapytany o powody tego, że nie startuje w tych mistrzostwach, odparł: „Z politycznych względów. Ten sport jest teraz tylko biznesem, niczym więcej. Koncern Mediaset (posiadający prawa do pokazywania serii we Włoszech) chciał mieć jednego włoskiego zawodnika więcej na torze, to byłoby dobrą sprawą. Dorna też tego chciała, ale potem wycofano się z tych planów. Niestety, ich trzeba pytać dlaczego. Ja nie mogę powiedzieć.”
Melandri ma nadzieję, że jeszcze wróci do regularnych startów: „Wciąż w to wierzę. Chcę wrócić na tor by udowodnić, że wciąż mogę coś wnieść do tego sportu. Stale trenuję i jestem przekonany, że pozostaję w takiej samej formie fizycznej, w jakiej byłem w 2014 roku.”
Dla Włocha jest jednak wciąż nadzieja – podczas rundy WSBK na torze w Buriram Genesio Bevilacqua z zespołu Althea BMW powiedział, że istnieje szansa, by Melandri przynajmniej odbył testy dla tej stajni. „Jestem dostępny. Nie potrzebuję rozbudowanej struktury. Wystarczająca byłaby grupa ludzi, tworząca zespół, chcąca się w to zaangażować. Nic więcej.” – dodał Melandri.
Zawodnik, który ma więcej pecha niż umiejętności – trzymam kciuki, żeby powrócił do Superbike’ów – choć chciałbym też go zobaczyć na jakichś testach w MotoGP z nowymi oponami – z tego co mówił, nie potrafił się dostosować do Bridgestone’ów ;)
To pierwsze zdanie to nie wiem czy to komplement czy pocisk w stronę MM ;p
Ale po ostatniej przygodzie z MotoGP we mnie pozostał jakiś niesmak do Melandriego.
Źle mnie zrozumieliście chyba :D to był komplement, ale gość ma naprawdę pecha – przecież jeszcze w 2005 był typowany na najgroźniejszego rywala Rossiego!
A tak to po 2006 jego zespół utracił bogatego sponsora, w 2007 już nie otrzymywał najnowszych części, jak Pedrosa, toteż nie było i wyników, i odszedł do Ducati… wiemy, co to była za maszyna, a Marco raczej preferował inny styl jazdy, skoro nie poradził sobie w ogóle. Kawasaki odeszło, nie było wsparcia fabryki, a jednak poradził sobie solidnie na tym „Hayate” :D
No i Superbike, szczególnie sezon 2012 – tytuł na wyciągnięcie ręki… a wiemy jak się skończyło :D
I co do tego pierwszego zdania – po prostu, gdyby miał więcej umiejętności, niż pecha, to widzielibyśmy go pewnie teraz w czołówce (może niekoniecznie ścisłej MotoGP), ale Superbike’ów już z pewnością :)
Marco niestety nie ma mentalności zwycięzcy. Nie radzi sobie z problemami, słabo znosi presję. W 2008 roku totalnie się poddał. Patrzenie na wyniki Stonera na pewno go załamało. W 2010 roku nikt nie oczekiwał od Niego cudów i wyniki były całkiem, całkiem. Pierwszy sezon w WSBK znakomity. W drugim powinien być mistrzem… jakimś cudem po prostu oddał tytuł Biaggiemu. Później zaczął nawet przegrywać z Daviesem, Lavetym, Guintoli – zawodnikami drugiego sortu, nie oszukujmy się. Włoch się niestety totalnie wypalił. W motocyklach trzyma go chyba tylko fakt, że jeszcze nie jest taki stary (34 lata). Szkoda, bo umiejętności posiada…
Nie zgodzę się Melandri miał i ma umiejętności kto nie pamięta startów na Hondzie Gresiniego itd. gdyby dysponował dobrą maszyną jestem przekonany że by powalczył bo potrafił walczyć