Fakt, że Holandia nie radzi sobie z pandemią koronawirusa sprawił, że start sezonu World Superbike w 2021 roku ponownie ulega opóźnieniu. Wiemy już, że sezon nie ruszy wcześniej niż w maju. To ogromna różnica w stosunku do ubiegłego sezonu, gdy zmagania ruszyły już w lutym (Phillip Island), jeszcze przed pandemią.
W sezonie 2021 już przesunięto na nieznany jeszcze termin rundę w Australii, choć nie bezpośrednio z powodu koronawirusa. Zwyczajowo miała ona otworzyć sezon – gdyby się postarano, te wyścigi zapewne dałoby się zorganizować – wystarczy przypomnieć, że bez większych problemów odbył się wymagający gigantycznych nakładów turniej tenisowy Australian Open, i dalej odbywają się inne turnieje w tej dyscyplinie, jak choćby ten wygrany w minionym tygodniu przez Igę Świątek.
Organizatorzy World Superbike nie mieli jednak żadnej możliwości działania w przypadku zaplanowanej na 23-25 kwietnia rundy na Assen. Obowiązujące w Holandii zakazy sprawiły, że runda została przesunięta. Teraz pierwszą zaplanowaną rundą jest ta w Portugalii, na Estoril. Ma odbyć się w dniach 7-9 maja.
To zapewne niejedyne zmiany w kalendarzu. Trzeba przypomnieć, że wciąż homologacji nie ma tor w Indonezji, gdzie wyścigi zaplanowano na listopad. Na szczęście, na razie wszystko wskazuje na to że przynajmniej w MotoGP sezon wystartuje zgodnie z planem.
A mogłoby WorldSBK rozpocząć sezon też na torze Losail, choćby tydzień po podwójnej rundzie MotoGP.
Ale też trochę boli że rundę w Australii musieli przesunąć. W normalnej sytuacji to już dziś (28.02) byłaby ona rozegrana.
Akurat w Australii pandemia zahamowała, jest lato, więc chyba dałoby się rozegrać tę rundę bez większych kłopotów.