MOTOGP.PL motogp, motocykle, ścigacze, superbike, wsbk, wyścigi motocyklowe
Jak szefowie WSBK powiedzieli w wywiadzie dla serwisu MCN, w przyszłym roku nie będziemy świadkami powrotu znakomitej niegdyś ekipy Suzuki do World Superbike. Co prawda japońska marka wypuściła na rynek swój nowy motocykl w 2017 roku i spodziewano się, że może pojawi się on też w WSBK, jednak Daniel Carrera z WSBK przyznał, że prawdopodobny jest powrót dopiero w 2019 roku, kiedy wejdą w życie nowe przepisy, wyrównujące stawkę. Obecnie zespoły fabryczne Kawasaki i Ducati zdecydowanie zdominowały resztę zespołów i nie ma żadnej walki o zwycięstwa pomiędzy innymi ekipami.
Suzuki miałoby problemy ze sformowaniem zespołu w World Superbike. Crescent, prowadzony przez Paula Denninga, jest obecnie stajnią, prowadzącą fabryczny program Yamahy. Nowe przepisy wejdą dopiero w 2019 roku. Suzuki ma co prawda swoje mocne zespoły w MotoAmerica i IDM, jednak brakuje funduszy, by rozszerzyć ich programy o World Superbike. Suzuki świetnie radzi sobie zwłaszcza w USA, gdzie liderem mistrzostw jest Toni Elias, tam partnerem zespołu jest uznany tuner Yoshimura.
Coraz bardziej prawdopodobne jest za to zniknięcie ze stawki zespołu BMW. Nie jest to już co prawda fabryczna ekipa, jak kiedyś miało to miejsce z BMW Motorrad, jednak i tak otrzymuje ona wsparcie producenta. Brak wyników sprawia jednak, że dalsze angażowanie środków wydaje się wątpliwe. „Jeden producent (BMW) skupia się na produkcji nowego modelu, więc być może nie będzie ich za rok, a wrócą w przyszłości.” – powiedział Carrera.
Nieoficjalnie jednak wiadomo, że nowe przepisy niekoniecznie mogą być atrakcyjne dla BMW. Ich istotą ma być konieczność korzystania z ustandaryzowanej elektroniki, co tak jak w MotoGP, powinno wyrównać stawkę, jednak producenci mieliby mniejsze możliwości przenoszenia rozwiązań z torów wyścigowych do swoich motocykli drogowych. Swoje wątpliwości wyrażało już także Kawasaki.
