Po fatalnym wypadku w Australii Jules Cluzel po zaledwie dwóch tygodniach wydobrzał i w imponującym stylu powrócił do ścigania zgarniając pole position do niedzielnego wyścigu. Francuz jechał wyśmienicie i z pewnością mógłby dowieźć do mety zwycięstwo. Niestety po raz kolejny pech dał o sotnie znać. W motocyklu Cluzela doszło do awarii silnika, a wściekły zawodnik wielokrotnie okładał maszynę pięściami.
Jeśli nie ma się szczęścia i do tego dojdzie jeszcze pech… tak można by najprościej skwitować oba wyścigi WSS z udziałem Francuza.
Na Phillip Island Cluzel był bardzo mocny i był na najlepszej drodze po podium, a może nawet i zwycięstwo. Niestety zwycięzca niedzielnego wyścigu w Buriram Federico Caricasulo przeprowadził manewr, po którym Jules wylądował w szpitalu. Tym samym Francuz wyjechał z Australii nie dość, że bez punktów, to jeszcze ze złamaniem i siniakami.
„Miałem prawdziwego pecha” – westchnął Cluzel po tym jak po awarii pojawił się w boksie. „Byłem z przodu, gdy nagle pojawił się mechaniczny problem z silnikiem. Byłem pełen optymizmu i cieszyłem się na ten wyścig.”
Awaria silnika Hondy CBR600RR jest też plamą na honorze szefa zespołu PTR Honda Simona Buckmastera. „W zeszłym roku nie mieliśmy żadnych usterek silnika i z tego powodu pęka mi serce.” – mówi były zawodnik. „Będziemy badać przyczynę tej pechowej sytuacji. Gdy już ją znajdziemy, stwierdzimy czy na rundę w Aragón musimy wprowadzić jakiś zmiany. Jakby nie patrzeć, mogliśmy wygrać oba pierwsze wyścigi.”
Źródło: Speedweek.com; opr. własne