Cal Crutchlow stracił szansę na finisz na podium w niedzielnym Grand Prix Argentyny po nałożeniu na niego kontrowersyjnej kary przejazdu przez aleję serwisową za popełnienie marginalnego falstartu. Zawodnik ekipy LCR Honda CASTROL, który wygrał ubiegłoroczne zmagania na Termas de Rio Hondo, pokazał jednak bardzo dobre tempo.
W momencie nałożenia na niego kary, Crutchlow był na szóstym miejscu (po starcie z ósmego pola). Do rywalizacji powróci na 19. pozycji i jechał tempem porównywalnym z triumfatorem Markiem Marquezem. Brytyjczyk na mecie był 13. i zdobył 3 punkty, ale nie ukrywał swojej frustracji całą sytuacją.
#35 Cal Crutchlow – 13. miejsce (42’15.086): „Po pierwsze, bardzo dziękuję ekipie za jej ciężką pracę przez cały weekend. Myślę, że pokazaliśmy, że mogliśmy walczyć o podium i prawdopodobnie dojechać na bezpiecznym, drugim miejscu. Dyrekcja wyścigu orzekła, że popełniłem falstart, z czym zupełnie się nie zgadzam, tak jak i mój zespół, i jestem zawiedziony tą karą przejazdu przez boksy. Akceptujemy jednak tę sytuację, po odbyciu kary dawałem z siebie maksimum i jechałem dobrym tempem do końca wyścigu. Teraz czekam już na rundę w Teksasie, gdzie liczymy na dobry wynik”.
Lucio Cecchinello (szef zespołu): „Jestem zawiedziony decyzją dyrekcji wyścigu, ta kara była dla Cala niezwykle bolesna, a jego ruch na starcie był minimalny, naprawdę minimalny. Mówimy o maksymalnie dwóch centymetrach – to jest nic. Nie możemy jednak zrobić z tym zbyt wiele, jedyne co nam pozostaje to wyrazić swoją opinię na następnym spotkaniu komitetu, że taka kara za takie przewinienia jest zbyt duża. Nie ma żadnego związku z potencjalną korzyścią kilku centymetrów, a stratą 30 sekund podczas przejazdu przez aleję serwisową. Jesteśmy bardzo zawiedzeni, ale musimy patrzeć w przyszłość i nie możemy już doczekać się rundy w Teksasie”.
Źródło: inf. prasowa
Falstart był, ale kara faktycznie nie adekwatna. W sam raz przydała by się kara przejazdu dłuższą nitką toru, której na tym torze nie widziałem.
Była dłuższa nitka na tle flagi bodajże, duże niebieskie tło jednego z zakrętów.
„Nie ma żadnego związku z potencjalną korzyścią kilku centymetrów, a stratą 30 sekund podczas przejazdu przez aleję serwisową” jak daliby teraz mniejszą karę niezgodną z regulaminem, to każdy kolejny przypadek powoływałby się na przypadek Cala…
W żużlu mają podobne problemy na starcie.
dobry start może ustawić cały wyścig wedlug mnie kara adekwatna
Falstart, to nie tylko korzyść na starcie, ale też rozproszenie zawodników obok, dlatego kazdy ruch powinien być karany.
Wg mnie nie ma sensu stopniowanie kar, falstart był lub nie – jedna kara na podstawie jednoznacznego wideo.
Serce mówi – kara zbyt sroga, ale rozum podpowiada, że jednak koledzy wyżej mają rację. Falstart to falstart, stopniowanie przewinienia doprowadzi tylko do cyrków jak z aerodynamiką.
Popieram. Z jednej strony szkoda mi Cala, ale z drugiej, jakby nie został ukarany, to w następnym GP wszyscy by się czołgali na starcie.
Jak przepisy definiują falstart? Linii Cal nie przekroczył, silnika nie użył, jedynie nogą ruszył…
Muszę przyznać, że ostatnio moim ulubionym przepisem stał się ten pozwalający rzucać w rywali kawałkami własnego motocykla.
No przecież nogą się do przodu nie odepchnął :) Nikt go też nie popchnął.
Zero ruchu. Takie przepisy. Do momentu zgaszenia czerwonych świateł mają stać. Kropka.
Cal się przemieszczał – 2cm, ale jednak – dlatego dostał karę (zgodną z regulaminem).
Również uważam, że powinien dostać karę przejazdu dłuższą nitką toru, ale obecne przepisy przewidują przejazd przez boksy. Kiedyś było stop&go.
Może coś się zmieni po podniesieniu tematu na spotkaniu komitetu.
Nie tyle Do a W momencie zgaszenia świateł, jeżeli ktoś się poruszy ale zatrzyma zanim światła zgasną, wtedy dyrekcja decyduje czy nałożyć karę czy nie, ale jeżeli porusza się w trakcie gdy światła gasną, to wtedy nie ma przebacz, nawet najmniejszy ruch to kara.