Bo ja w trakcie niedzielnego GP Dauhy zacząłem się zastanawiać, czy czegoś w niej nie brakuje. Choć i sędziowie się nie popisali się, uznając że Australijczykowi nie należy się kara za celowe wjechanie w rywala przy szybkości 200km/h, na torze na którym osiąga się rekordowe wyniki.
Ale po kolei. Po dwóch tegorocznych wyścigach MotoGP nie ma wątpliwości, że sezon nie układa się po myśli Jacka Millera. Po przejściu do fabrycznej ekipy Ducati presja na Australijczyku jest ogromna. Zrządzeniem losu jego pierwsze dwa wyścigi przypadły na tor, na którym Ducati wygrywało ostatnio dwukrotnie, więc wszystkie oczy zwrócone były właśnie na niego. Tymczasem po GP Kataru i GP Dauhy o pozytywnych zaskoczeniach można mówić tylko o pozostałej trójce dosiadającej nowych Desmo GP21 – dwukrotnym zdobywcy podium – Johannie Zarco, oraz zwycięzcom kwalifikacji i zdobywcom podiów – Francesco Bagnai i Jorge Martinie, który dodatkowo jest debiutantem. Millera zapamiętamy z Losail chyba głównie przez jego głupi atak na Joana Mira.
Fakt, Hiszpan, mistrz świata, zaatakował wcześniej w tym wyścigu pozycję Millera, uderzając w niego lekko od wewnętrznej, co zmusiło #43 do poszerzenia toru jazdy i oddaniu pozycji. „Rozumiem, że to był ryzykowny manewr, ale nie był poza limitem. Był w porządku.” – ocenił swój atak Joan Mir. „Wystawiłem nogę aby przeprosić, bo kiedy coś takiego staje się w wyścigu, wolę przeprosić. Wolałbym tego jednak uniknąć.”
I trudno nie przyznać mu racji. Zawodnik Suzuki swój tytuł mistrzowski wywalczył nie posiłkując się nieczystymi zagrywkami. Mimo że większość wyścigów w sezonie 2020 rozpoczynał z dalekich miejsc, manewry wyprzedzania w jego wykonaniu były w zdecydowanej większości przypadków wykonywane z chirurgiczną precyzją. Gdy jednak trącił Jacka Millera, ten od razu dał się sprowokować.
Nie ma chyba wątpliwości, że #43 wjechał w Suzuki z premedytacją. Patrząc na niebieski motocykl Mira po zewnętrznej, celowo tak poszerzał tor jazdy (w miejscu, gdzie zacieśnia się jazdę, unikając kurzu na nawierzchni), aby wybić go z linii jazdy i wypchnąć poza tor. Mir ledwie utrzymał się na asfalcie, jadąc po linii. „Jechałem szeroko w ostatnim zakręcie. Kiedy tak wyjechałem, zobaczyłem Jacka. Obrócił głowę, jakby mnie widział.” – opisywał sytuację Mir.
„Wjechałem na krawężnik, na zewnętrznej linii tak jak to było możliwe. A on po prostu na mnie najechał, i obaj się dotknęliśmy. Prawie rozbiliśmy się na prostej startowej. To było wyjątkowo, wyjątkowo niebezpieczne. Myślę, że to było celowe.” – dodał zawodnik Suzuki. Sam zespół choć mógł, ostatecznie nie wniósł jednak protestu.
Co jest najzabawniejsze w tej sytuacji? Otóż, gdy Miller zajmował się właśnie wypychaniem z toru Joana Mira, zza jego pleców na prostą startową wypadał Fabio Quartararo. Francuz oczywiście bez problemu minął Australijczyka bo pojechał czystą linią, a potem zyskiwał kolejne pozycje by w końcu sięgnąć po zwycięstwo, ogrywając wszystkie Ducati. Gratulujemy priorytetów, Jack.
Jak tę sytuację ocenił sam Miller? „Wszyscy widzieli, co się stało, a potem ścigaliśmy się dalej. Mam na myśli to, że zostałem potrącony chyba trzy razy przed tym incydentem. Więc wydawało się, że to właśnie taki wyścig. To wszystko. Popatrzył na mnie po wyścigu, ja na niego. On wyjechał na zewnętrzną, a potem chciał zacieśnić. Nikogo nie interesowało, gdzie ja w tym momencie byłem.”
Oczywiście, Miller ma rację mówiąc, że wcześniejszy manewr Mira był zbyt optymistyczny i spowodował jego wyjazd na zewnętrzną, ale wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę to zdecydowana przesada. Sędziowie jednak wyjątkowo pobłażliwie podeszli do incydentu między zawodnikami Ducati i Suzuki uznając, że nie ma potrzeby nakładania jakiejkolwiek kary.
Choć przyzwyczaili nas do czegoś innego. Gdy Romano Fenati wcisnął klamkę hamulca w motocyklu rywala, nie mieli litości. Włoch niemalże zakończył karierę, dostał jednak potem drugą szansę i wciąż ściga się w mistrzostwach świata. Gdy Valentino Rossi miał dość nieczystych zagrywek Marca Marqueza w GP Malezji 2015 i przyczynił się (w mniejszym lub większym stopniu – do dziś trwają dyskusje) do jego upadku, kosztowało go to start z ostatniego pola w kolejnej, ostatniej rundzie sezonu i być może utratę upragnionego 10. tytułu. Gdy w serii World Supersport w 2012 roku Kenan Sofuoglu „pociągnął z główki” Fabiena Forta na Motorland Aragon, mimo zwycięstwa na torze został ukarany oddaniem czterech pozycji. W każdej z tych sytuacji sędziowie co najmniej zamanifestowali swoją obecność, tymczasem w niedzielę na Losail decyzją u nieukaraniu Millera chcąc – nie chcąc dali sygnał, że takie zachowania mogą być akceptowane.
Wracając do samego Millera, na pewno nie jest to jego początek sezonu. Australijczyk przyznał po GP Dauhy, że coraz mocniej rozważa zabieg operacyjny ręki, ma bowiem problem z pompującym przedramieniem. Może to być częściowe wytłumaczenie jego słabszych wyników, zwłaszcza w końcówkach wyścigów. Gdy jednak Ducati dało mu misję „bij mistrza”, raczej nie chodziło o wyrzucanie Joana Mira poza krawędzie toru…
A Wy jak uważacie, czy Jack Miller przesadził?
Zdj.: gra Road Rash
jeden z kontrowersyjnych wpisów ale się zgadzam. Gość od zawsze zły na wszystko, można nawet zrobić kompilacje kontrowersyjnych wyścigów millera. Aż się przypomniało wydarzenie na tym samym torze gdzie miller rzucał jakąś rzecz w 2019. Albo jego złość w Emilia Romagnia gp lub robienie https://www.youtube.com/watch?v=oD-M3SSxyuQ . Bardzo bardzo dawno K3 napisał że co tu robi Jack Miller i po co jest w motogp chyba w le mans 2016. Miller również wywrócił Crutchlowa w silverstone 2015. Dużo tego jest powiem ogólnie agresywny zawodnik nie widziałem takiego ale niech przestanie prawda. Miller w pierwszych latach był cieniem tego co teraz a od kiedy do pramaca przeszedł to odpalił się pan dirty racing no i nic się nie nauczył. Pamiętam też nie tylko wybryki z motogp ale też valencia 2014 kiedy bawił się z alexem marquezem. Cóż dziwny zawodnik
Przypatrzcie się na podlinkowanym filmiku jak jako JEDYNY szeroko z zakrętu wychodzi MIR (nikt z widocznych na kadrach zawodników nie obrał takiej linii!)
Spojrzenie Millera w lewo było naturalnym odruchem (przeszkoda po lewej stronie), a nie szukaniem wzrokiem, by ustrzelić. Fakt, Jack nie zwolnił ręki gdy się zrównali, choć mógł (ale wkurzony za poprzedni manewr MIRa uznał i SŁUSZNIE: nie tym razem kochaniutki!), ale MIR również nie zwolnił ręki, gdy z premedytacją wypchnął Mlllera wcześniej, przez co Australijczyk stracił nie jedną, a kilka pozycji pozycji. Już za tamten manewr (kolejny zresztą tego dnia) MIR powinien dostać karę dłuższego przejazdu.
Tylko Miller miał w tym punkcie zakrętu tak mocno odprostowany motocykl, aby znaleźć się tam, gdzie będzie Mir. Gdy inni walczyli z siłą odśrodkową, Miller zwyczajnie się jej poddał. Porównaj co robią po kolei FQ, AE i MV za plecami Millera.
Porównaj komentarz:
Duyave
5 kwietnia 2021 at 17:36
Był z przodu wiec to on wybierał jakim torem chce pojechać.
Porównajmy to do toru lotu Fabio, który od razu ścina do prawej. Miller wysuwa się maksymalnie do lewej, to było celowe.
Ale miał prawo wybrać tor jazdy taki jaki jemu pasuje
Co innego jest delikatne dotknięcie w ataku co często sie zdarza (Mir przeprosił) A co innego zamierzone celowe działanie by strącić czy wypchnąć z toru kolegę Facet mocno przegiął i powinna być surowa kara (tak samo upiekło mu sie jak w czasie wyścigu wyrzucił siedzenie z motocykla) Od dawna byłem zdania że Miller nie zasługuje na miejsce w zespole fabrycznym Nie ujmuje mu talentu ale jego osobowość nie wytrzymuje Zawodnik na kilka kółek a nie na dystans wyścigowy Nie zdziwie sie jak Ducati mu podziękuje za współprace w połowie sezonu jeśli nie będzie wyników tylko takie 'akcje’ Zresztą, zobaczymy co będzie dalej
Zrobił raz, przeprosił , po czym zrobił 2x, i znowu przeprosił. Takie przeprosiny nic nie znaczą. Są pustym gestem…
Jeśli zrobił coś przypadkowo, a nie celowo, to nawet jeśli zrobiłby 10x, i za każdym razem przeprosił, to znaczyłoby tyle, że wie jak się zachować i po prostu przeprasza.
Brak tych przeprosin to znak, że koleś robi co chce, a całą resztę ma w dupie.
To są wyścigi MotoGp, a nie rajd dziewic, kontakt pomiędzy zawodnikami to raczej normalna rzeczy – pytanie tylko o motywy i reakcje na taki kontakt.
Miller nie jest złym chłopakiem, ale za bandyckie ataki muszą być kary, czy ktoś to rozumie, czy nie.
Tak samo za niebezpieczną jazdę są kary.
Tak samo jak za przekraczanie prędkości za linią na wjazdach do boxów.
Tak samo za nieregulaminowe części, przeróbki i inne tego typu.
Tak samo za testowanie wtedy kiedy nie można lub na maszynie, na której nie można.
Za ćpanie testosteronu lub innych sterydów.
Za inne rzeczy również są kary.
Czemu za bandyckie ataki akurat miałoby się kary nie dostawać?
Tylko dlatego, że Rossi poczynił bandyckie precedensy, a teraz by takie precedensy wziąć do grobu jako naturalne reakcje na sytuacje wyścigowe, musimy do końca życia, my żółto-niebiescy, zawsze wykazywać brak znamion „przestępstwa”?
No tak, tak musimy, nawet jeśli wszystkie znaki na ziemi mówią inaczej, ale w szale schizofrenicznej logiki, jak również w jej spokojnym wyrazie, będziemy zgodnym chórem, za naszym Ogórem, tj Naszym Vale, nawet jeśli moralnie za ciebie się rozwale.
Tak mi dopomóż, ze słońcem i w cieniu idący, mój Vale Wczechmogący.
PS komentarz:
Duyave
– czerpie z tak głębokiej i wnikliwej analizy, że faktycznie stanowi wzorzec referencyjny w przyszłych wnioskowaniach na podobne tematy.
No wiesz elektrycerz, z całym szacunkiem do kolegi „Duyave”, ale mógłbyś nieco sie bardziej postarać. Chyba się starzejesz.
W Twój komentarz wdało się kilka błędów, ale nic się nie martw. Już je dla Ciebie poprawiłem i teraz wszystko się zgadza.
Jeśli zrobił coś przypadkowo, a nie celowo, to nawet jeśli zrobiłby 10x, i za każdym razem przeprosił, to znaczyłoby tyle, że wie jak się zachować i po prostu przeprasza.
Brak tych przeprosin to znak, że koleś robi co chce, a całą resztę ma w dupie.
To są wyścigi MotoGp, a nie rajd dziewic, kontakt pomiędzy zawodnikami to raczej normalna rzeczy – pytanie tylko o motywy i reakcje na taki kontakt.
Miller nie jest złym chłopakiem, ale za bandyckie ataki muszą być kary, czy ktoś to rozumie, czy nie.
Tak samo za niebezpieczną jazdę są kary.
Tak samo jak za przekraczanie prędkości za linią na wjazdach do boxów.
Tak samo za nieregulaminowe części, przeróbki i inne tego typu.
Tak samo za testowanie wtedy kiedy nie można lub na maszynie, na której nie można.
Za ćpanie testosteronu lub innych sterydów.
Za inne rzeczy również są kary.
Czemu za bandyckie ataki akurat miałoby się kary nie dostawać?
Tylko dlatego, że Marquez poczynił bandyckie precedensy, a teraz by takie precedensy wziąć do grobu jako naturalne reakcje na sytuacje wyścigowe, musimy do końca życia, my pomarańczowo-mrówkowi zawsze wykazywać brak znamion “przestępstwa”?
No tak, tak musimy, nawet jeśli wszystkie znaki na ziemi mówią inaczej, ale w szale schizofrenicznej logiki, jak również w jej spokojnym wyrazie, będziemy zgodnym chórem, za naszym Ogórem, tj Naszym Marckiem, nawet jeśli moralnie za ciebie się rozwale.
Tak mi dopomóż, ku chwale mrowiska mój Marcku Wczechmogący.
PS komentarz:
Duyave
– czerpie z tak głębokiej i wnikliwej analizy, że faktycznie stanowi wzorzec referencyjny w przyszłych wnioskowaniach na podobne tematy.
No wiesz elektrycerz, z całym szacunkiem do kolegi “Duyave”, ale mógłbyś nieco sie bardziej postarać. Chyba się starzejesz.
Czyli jak Mir wypycha Millera to wszystko jest cały, a jak Miller wypycha Mira to należy go ukarać?
Pokrętna ta twoja logika
Logika jest bardzo prosta, ale jak się okazuje, nie dla wszystkich – dla ciebie jednak postaram się opracować coś prostrzego.
@snowman Jeśli uważasz moja analizę za wnikliwą to dzięki za miłe słowa. Polecam do czytania po wyścigach felietony Mata Oxley’a na Motorsport Magazine, jeśli kogoś nie blokuje angielski to są to jedne z najlepszych materiałów o MotoGP dostępnych za darmo. Pojawiają się do dwóch dni po wyścigu, akurat aby przypomnieć emocje ?
Nie ma sprawy, po prostu miły ze mnie koleś.
Słyszałeś kiedykolwiek o takim znaku interpunkcyjnym jak „kropka”…?
Moim zdaniem w tej całej sytuacji uważam że prawda leży gdzieś pośrodku i tak:
– sędziowie mają dużo więcej ujęć do analizy niż pokazane w transmisji, mogli widzieć to lepiej niż my.
– z tego co kojarzę to mają dane z położenia motocykli w czasie więc mogli zobaczyć czy Miller jechał na pełnym gazie czy celował w Mira
– są w śród nich doświadczeni zawodnicy którzy wiedzą jak wygląda życie na torze w trakcie wyścigu, oraz jak realnie przebiegają linie wyścigowe
– wyścig był niesamowicie ciasny, nikt w nim nie chciał odpuszczać
– Mir pojechał bardzo szeroko w tym zakręcie i wracał na linię wyścigową, co sam przyznał w wywiadzie.
– Miller mógł patrzeć na niego czy będzie w tamtym punkcie i założyć że tamten odpuści ale obaj nie odpuścili.
Podsumowując decyzja sędziów jest jaka jest ale cały wyścig był dość brudny i nie brakowało ambitnych manewrów. Mogli w danych zobaczyć coś czego nie widzieliśmy. Myślę że komisja bezpieczeństwa powinna spotkać się z zawodnikami i powiedzieć aby trochę bezpieczniej podchodzili do tematu ?
Najlepsze ujęcie które mówi wszystko było to z wyścigu-widać jak Miller,nawet nie będąc w złożeniu patrzy gdzie jest Mir i z premedytacją chce go zepchnąć
Fakt że Mir powiedział że wyjechał za szeroko ale dodał że jego atak był zamierzony Jak coś cytujesz to całą wypowiedż tego zajścia
https://www.theguardian.com/sport/2021/apr/05/super-dangerous-joan-mir-accuses-jack-miller-of-intentional-collision-in-doha
Ale on go nie zepchnął tylko nie zostawił mu miejsca.
Jack Miller ma w głowie to, że jedzie już siódmy sezon w MotoGp i nie bardzo ma się czym pochwalić pod kątem wyników.
Trochę z innej beczki. JACKASS przed rozpoczęciem sezonu wdał się w e-pyskówkę z kolejnym lubianym Panem JL99. Uwielbiają się od czasów tego drugiego w ducati a w zasadzie tuż po Ducati. Wiadomo poszło o statystyki. Można jednak teraz obstawiać, czy gdy Jack będzie kończył karierę to będzie miał łącznie więcej zwycięstw w MGP niż Lorenzo mistrzostw?
Może było zmęczenie materiały z Dovim ale zamienił stryjek…
Tydzień temu w moto3 była podobna sytuacja tylko pod koniec finałowej prostej. Binder spychał Rodrigo (być może pomyliłem zawodników), który ledwo zmieścił się na torze. Ewidentnie robił to celowo, żeby nie dać się wyprzedzić ale żadnego kontaktu nie było więc nikt o tym nie mówił. W tej sytuacji był kontakt jakich cała masa przez cały wyścig i każdy najezdza na Millera. Normalny incydent wyścigowy. Brawo sędziowie.
No tak, faktycznie atak Millera nie był dramatyczny w skutkach, a nawet sam w sobie nie był jakimś mocnym strzałem, ale raczej mowa tu o takich atakach w ogóle – albo równo traktujemy wszystkich i za takie ataki dajemy kary, albo równo traktujemy i kar nie dajemy. To nie musiała być duża kara, ale po prostu kara, byle nieunikniona.
Zarco pewnie by dostał karę od razu za coś takiego, a potem nadstawił jeszcze drugi policzek.
No to Mir powinien dostać ze trzy kary
Moim zdaniem gdyby Ducati doceniło Doviego to możliwe, że było by 50pkt po dwóch wyścigach i duża sznasa na tytuł. Włoch był najlepszym zawodnikiem w ostatnich latach oprócz wiadomo kosmity MM93 tamten sezon był słaby, ale uważam, że to nie opony były głównym problemem, a olanie przez Ducati i brak czystej głowy… Nie wiem na co liczyło Ducati z tym Millerem, ok Bagnaia jest młody zdolny rozumiem ale Jackass to max pare podiów i tyle żadnej walki o tytuł z nim nie będzie :) Nie będę zdziwiony jak Miller skończy za Peco i Zarco :)
Miller ma swoje wyskoki, przypomnijcie sobie chociażby zadupek wyrzucony w trakcie jazdy na tor. Co on ma w tej głowie, to nie wiem, domyślam się natomiast, że przede wszystkim potężne parcie i ciśnienie na zwyciestwa, zwłaszcza teraz, po przejściu do fabryki. A tutaj okazuje się, że, jak wspomniał autor artykułu, dużo większą uwagę przyciągają pozostali trzej zawodnicy na Ducati, a nie on, stary wyjadaczy w MotoGP, już w zeszłym sezonie kreowany przez D’alignę na nowego lidera Ducati, nową siłę, moc i przyszłego Desmo Mistrza. Coś takiego może uderzyć do głowy, a starcie z rzeczywistością może spowodować powrót tego Jackassa, którego widzieliśmy jeszcze dwa sezony temu, a który rozsądkiem z całą pewnością nie imponował. Szkoda, miałam nadzieję, że dorósł.
A drugą sprawą jest tutaj postawa sędziów, którzy według mnie dali ciała absolutnie. Brak reakcji na zachowanie Millera daje mu tylko poczucie bezkarności, a co gorsze, daje zielone światło na podobne zachowania w przyszłości. Tym razem obyło się bez większych konsekwencji, ale co będzie następnym razem?
To są wyścigi motocyklowe
Właśnie. Wyścigi motocyklowe. A wyścigi nie polegają na przepychankach i poszurchiwaniu się przy 200km/h, prawda?
Niektórzy z Was pisali o uderzeniu Mira w Millera najpierw. O ile pamiętam to było w momencie w którym Jack zbliżał się do czołówki i zabierał za wyprzedzania. Widać jak mocno zmieniły się tam opony,(zarządzanie jest strategiczne-przykład JM czy FQ w 2wyscigu). Miał tylko 1 szanse i dostał od Mira uderzenie. Potem już było za późno , zdał sobie sprawę ze nic z tego i oddał mu za to.
Jest teraz na musiku i jak w parę wyścigów nic nie pokaże to będzie traktowany jak Dovi. Ale kto wie czy Mir wiedząc o tym jak mu poszedł 1 wyścig, nie skorzystał z okazji aby się go pozbyć w walce o tytuł.
Być może sprawa powróci w dalszej części sezonu. Warto również zauważyć ze w BSB takie sytuacje nie są żadkoscią.
Nie pierwszy raz Miller nie wytrzymuje pod presją no i nie pierwszy raz Ducati ma jakby fory, myślę że taka puenta wystarczy
Miller to zawsze była taka typowa wielka gęba do gadania. Czasem coś mu się uda to przeżywa ze łzami w oczach, a kończy jak kończy. Ogólnie przerost formy nad treścią wytwarzajacy wokół siebie otoczkę niby haryzmatycznego gościa z charakterem a moim zdaniem po prostu za dużo pajacuje. Tak jak każdy zawodnik ma swoje grzeszki, które jakimś stopniu można lubić/tłumaczyć tak ten jegomość swoim pajacowaniem w moim mniemaniu nie zasługuje na obronę czy jakiekolwiek tłumaczenia. Po prostu pajac i tyle. I nie odnosi się to tylko do tej sytuacji, ale całokształtu jego „działalnosci”. Oglądało się różne akcje (ja osobiście od czasów Doohana i później poczatkow Rossiego -ktorego bylem wieeelkim fanem aż do „ery Marqueza”) ale ten cały Jackass czy jak go tam zwiecie bardziej pasuje do destruction derby, albo najlepiej self destruction derby niz MotoGP. Bynajmniej wedle mojego „uznania”.
przecież to oczywiste, że Miller uderzył w Mira celowo!!! Nawet po tym uderzeniu gestami wyjaśnił Mirowi dlaczego to zrobił i za co!! nosz k…! :/
Dawno już jeden zawodnik drugiemu po głowie nie przejechał A takie zagrywki właśnie tym się mogą zakończyć. Pajace A nie sędziowie.
Dokładnie. Widocznie obraz Simoncellego leżącego na torze zatarł się już wielu w pamięci.
Sorry ale nie rozumiem co masz na myśli, że co z premedytacją go przejechali?
Nie. Mam na myśli jedynie to, że wypadki na torze mogą mieć poważne konsekwencje i nikt nie jest nieśmiertelny. Oglądałam ostatnio po raz któryś tam „Hitting the apex” i jest tam scena, w której Jorge Lorenzo na konferencji mówi o ryzyku, jakiego muszą być świadomi zawodnicy. A obok siedzi Sic i się śmieje. Scena dosyć uderzająca, jak dla mnie.
Ale faktem jest jedno. Ryzyko, jakie ponoszą zawodnicy w ferworze walki i rywalizacji jest spore, a brak chłodnej głowy jeszcze je zwiększa, o czym przekonał się ostatnio chociażby Marquez. A świadome, z rozmysłem i premedytacją doprowadzenie do zderzenia przy dużej prędkości jest zwyczajnie głupie. Co więcej Miller swoim zachowaniem ryzykował nie tylko swoim zdrowiem, ale również zdrowiem innego zawodnika.
Powiem więcej takie numery to świadome działanie w celu doprowadzenia do utraty zdrowia lub życia. Dlatego też kara powinna być surowa. A nie tak jak w przypadku tego kolesia który na prostaj start/meta wcisnął klamkę hamulca innemu zawodnikowi. Najpierw wielka afera i dyskwalifikacja a później okazanie łaski i jeździ dalej w gp. W takim przypadku powinien wylecieć na zbity pysk i dyskwalifikacja dożywotnia we wszystkich kategoriach. Wtedy taki p. Miller może się zastanowi co robi.
Marco zginął w wyniku fatalnego splotu wydarzeń i wielu innych zawodników, choćby Tomizawa. Więc głupie manewry mogące doprowadzić do takich sytuacji są debilne .