Joan Mir z Suzuki przyznał, że nie obawia się o start sezonu w którym nie udało mu się jeszcze odnieść zwycięstwa. Obrona tytułu dla Hiszpana wciąż jest możliwa. Przypomnijmy, że w zeszłym roku Mir wygrał tylko jedną rundę MotoGP – to jedyna taka sytuacja w historii królewskiej klasy. Wcześniejsi mistrzowie wygrywali co najmniej dwukrotnie.
Mimo braku zwycięstwa i tylko z jednym podium, strata Mira jest niewielka. Ma tylko 17 punktów mniej od Francesco Bagnai z Ducati, zajmując jednocześnie czwarte miejsce. Jest to zasługa równej jazdy – to samo dało mu tytuł w zeszłym roku.
„W ogóle nie obawiam się o obronę tytułu, ponieważ nie patrzę w klasyfikację generalną. Daję z siebie 100 procent w każdym wyścigu, staram się o jak najwięcej punktów w każdą niedzielę. Widzimy, że stale są zawodnicy mocniejsi od nas. Oczekiwałem takiego początku sezonu, a nawet trudniejszego.” – powiedział Joan Mir.
„W zeszłym roku wywalczyłem tytuł, a tu w Jerez byłem tym razem o wiele wolniejszy. Dużo mnie to kosztowało. W Katarze walczyłem o podium, w Portimao udało się na nim stanąć. Myślę, że mam dobry sezon. Czego oczekujecie, abym wszystko wygrywał?” – skomentował zawodnik Suzuki. „Myślę, że idzie nam dobrze, celem jest dawanie z siebie 100 procent w każdym wyścigu, a tym razem znaczyło to piątą pozycję.”
Mir przyznał, że brakowało mu prędkości maksymalnej i nie był w stanie atakować na hamowaniach. „Yamaha i Suzuki miały z tym największy problem, ponieważ nie mieliśmy mocy aby wyprzedzać. Próbując zahamować później niż inni zderzaliśmy się ze ścianą.” – przyznał.
„Kiedy jedziesz za kimś pół sekundy, na hamowaniu pojawia się ściana której nie przeskoczysz. Przegrzewasz tylko przednią opnę. Chcesz coś zrobić, ale nie możesz. To nieco frustrujące, ale to się dzieje w Jerez już nie pierwszy raz, zwłaszcza przy wyższych temperaturach. Myślę też, że musimy również poprawić kwalifikacje, ponieważ jestem pewny że gdybym nie miał nikogo z przodu, to mógłbym poprawić mocno moje czasy okrążeń. Sądzę, że Jack (Miller) prawdopodobnie nie miał lepszego tempa niż by. Pokonał nas bo dużym sprytem.” – zakończył.
Źródło: motorsport.com
Mam nadzieję, że w tym roku nikt tytułu nie zdobędzie ciułaniem punktów. ;)
Mir tak ciułał punkty, że tytuł zapewnił sobie na wyścig przed końcem. Jeżeli Mir jest słabym mistrzem, to strach pomyśleć jak słaba była reszta stawki.
Nie piszę, że jest słabym mistrzem. Mój post nie uderza w niego bezpośrednio. Ale mam nadzieję, że tegoroczny mistrz to nie będzie ciułacz punktów. Poprzedni rok był dziwny pod każdym względem. Na swój sposób fajny, ale.. oby to nie był rok, w którym nikt tego tytułu nie chce zdobyć.
Daj Mirowi Ducati albo Yamahę to nie będzie ciułał tylko wygrywał. Suzuki to przyjazny i równy Moto ale już małe zużycie opon nie jest taką domeną jak rok temu, więc tracą argumenty, zobaczymy może coś wygra, może powalczy o mistrza…
Może tak, może nie. Ja osobiście za wielki talent go nie uważam. Kaliber Marqueza to to z pewnością nie jest. Zdobył tytuł, chwała mu za to. Ale zwyczajnie liczę na to, że teraz ktoś inny go zdobędzie (najlepiej nie-Hiszpan).
Kalibrem Marqueza jest *może* Acosta, ale na takie dywagacje o wiele za wcześnie. Mir talentowo (i psychicznie, bo to też ważne) to wg mnie po zsumowaniu wszystkiego poziom Quarty i Bagnai i trochę wyżej od Rinsa, Millera, Vinialesa i Bindera
Acosta zawsze może się zawiesić. To że dominuję w moto3 nie znaczy że będzie w moto2 albo motogp. Zresztą Pedrosa nigdy nie zdobył tytułu w motogp , a w 250 i 125 zdobywał i dominował. Lepiej nie ryzykować bo zawsze hiszpan może się popsuć
Mir to nie Stoner…
Mistrza robi się ciułaniem punktów , w każdej dyscyplinie sportu , jeśli ktoś tego nie ogarnia ,to pozostaje reedukacja na poziomie szkoły podstawowej ,,koniec kropka .
Zajmowanie drugich i trzecich miejsc to ciułanie punktów? Ciekawe….
Mir to taksówkarz, nie walczy tylko się wozi, jego tytuł mistrzowski to kpina. Nie chodzi o to, że jest wolny, bo nie byłoby go w stawce, ale to nie jest typ fajtera, on nigdy nie ryzykuje. Taki cwan1aczek.
Szkoda, że tytułu nie zdobył Morbidelli albo Rins, albo Dovi, ale oni ryzykowali, bo o to chodzi w MGP.
W MotoGp chodzi o zdobywanie punktów. Tytuł mistrzowski przyznawany jest dla zawodnika, który zdobył ich najwięcej, a nie tego który jest „fajterem” czy ryzykuje.
Czy może coś się w przepisach zmieniło?
Przecież nikt nie bronił Morbidellemu, Rinsowi albo Doviemi, zdobyć więcej punktów niż Mir.
7 wyścigów odbywało się w Hiszpanii, a więc zdobył Hiszpan zdobył tytuł Hiszpanii, a nie świata. A tak serio, chyba nikt w padoku nie traktuje go jak mistrza świata, raczej lucky looser. Ja mu w każdym razie nie kibicuję, za darmo nie chciałbym czegokolwiek z napisem M1R, bo to obciach.
Nikt w paddocku nie traktuje go jak mistrza? Ciekawa sprawa.
Jest jakaś motocyklowa wersja Plotek.pl gdzie powstają takie teorie?
Czy po prostu kilku komentujących neguje wartość jego mistrzostwa, bo po prostu woleliby kogoś innego na jego miejscu?
Szczerze sam wolę prawdziwą walkę o tytuł niż dominację MM lub kalkulowanie punktów Mira , no ale jest mistrzem i jako jedyny był równy w zeszłym roku. Mam tylko nadzieję że Ducati i Yamaha nie dadzą presji swoim zawodnikom bo tym razem chciałbym coś w stylu 2017 czyli walkę do końca. Przynajmniej lepsze wyścigi niż Formula 1 albo Formula e ;]