„Lorenzo jest za mocny dla Hondy” – przyznał Dani Pedrosa po wywalczeniu trzeciej pozycji we wczorajszym wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii. Druga lokata przypadła, po zaciętej walce ze swoim team-partnerem z ekipy Repsol Honda, Casey’owi Stonerowi.
Jeszcze przed startem weekendu w Wielkiej Brytanii było niemalże pewne, że duet fabrycznej ekipy HRC będzie miał spore problemy. Wszystko przez nowe, bardziej miękkie przednie opony, a właściwie nową ich specyfikację, które tylko w takiej wersji są dostarczane zawodnikom właśnie od zakończonej wczoraj rundy. Gumy te, choć rywalom przypadły do gustu, zupełnie nie odpowiadają fabrycznym RC213V, wprawiając je w jeszcze większe wibracje, niż ma to miejsce od początku sezonu.
Pierwsza sesja treningowa okazała się kompletną stratą czasu, bowiem odbywała się na mokrej nawierzchni, podczas gdy reszta weekendu była sucha. Już od drugiego treningu jednak wyraźnie lepszym z duetu Repsola był #1, który był najszybszy zarówno w FP3, jak i sobotni poranek. Dla porównania, jego team-partner Pedrosa w tym momencie zdobył kolejno dziewiąte i szóste miejsce, dwukrotnie tracąc… sekundę do obrońcy tytułu! W kwalifikacjach tej dwójce, podobnie jak sporej części stawki, zabrakło szczęścia, gdy na kilka minut przed końcem QP spadł deszcz. Z tego powodu do wyścigu ubiegłoroczny triumfator z Silverstone – Casey ruszał z trzeciego, a Dani z piątego pola.
Na starcie jednak Hiszpan wcale się nie popisał, ale o tym za chwilę. Na drugą lokatę wyszedł bowiem Stoner, który jechał zaraz za liderującym Benem Spiesem. Gdy Amerykanin popełnił błąd na piątym kółku w zakręcie „Brooklands”, Australijczyk nie wahał się ani chwili i bez problemu objął prowadzenie. W tym czasem #26 po słabym starcie (o dziwo!) jechał na pozycji numer siedem. Już na szóstym i siódmym kółku jednak 26’latek z Sabadell wyprzedził kolejno dwóch „Jankesów” – Nicky’ego Haydena oraz Bena Spiesa, a korzystając z upadku Andrei Dovizioso – w połowie dystansu wskoczył na czwartą lokatę.
Gdy na jedenastej cyrkulacji #1 tracił prowadzenie, po pięknej walce toczącej się od ostatniego zakrętu okrążenia numer dziesięć aż do końca pierwszego sektora kolejnego kółka, Pedrosa wyprzedził Alvaro Bautistę i jechał po podium. Ostatecznie na sam koniec 26’latka z Kurri-Kurri dogonił jego team-partner, ale choć przymierzał się do ataku – nie wykonał go. Tym samym na mecie Stoner był drugi, a Dani zadowolić się musiał najniższym stopniem podium.
„To nie był dla nas do końca udany wyścig, na początku gdy zobaczyłem tempo, jakim dysponowali zawodnicy Yamahy, byłem zaniepokojony,” rozpoczął obrońca tytułu i v-ce lider klasyfikacji generalnej, który do pierwszego Jorge Lorenzo traci już dwadzieścia pięć punktów. „Już od mniej więcej trzeciego okrążenia motocykl nie spisywał się najlepiej, zwłaszcza z lewej strony, a to przez to, że opona zużyła się prawie natychmiast. Mój plan był taki, aby dostać się na czoło i być może uciec, ale wyprzedzenie Bena nie było łatwe. Kiedy jednak popełnił drobny błąd udało mi się znaleźć przed nim i starałem się utrzymać na tej lokacie. Wiedzieliśmy, że nie miałem tak dobrego tempa jak niektórzy, więc po prostu robiłem co mogłem, by jak najdłużej być z przodu.”
Ubiegłoroczny zwycięzca Grand Prix Wielkiej Brytanii kontynuował: „Praktycznie nie miałem przyczepności z lewej strony, więc nie miałem odpowiedniej prędkości podczas jazdy w zakrętach. Staraliśmy się to nadrabiać dobrymi wejściami w luki i czystymi wyjściami, ale nie było to łatwe. Jeśli mielibyśmy nieco więcej przyczepności, moglibyśmy walczyć o zwycięstwo. Patrząc jednak po wyścigu na tylne opony, z naszymi wyraźnie było coś nie tak,” zakończył obrońca tytułu mistrzowskiego, który w poprzednim sezonie aż dziesięciokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium.
Po problemach w treningach wolnych, mimo wszystko ze swojego trzeciego miejsca zadowolony był Dani Pedrosa. „Mam mieszane uczucia po tym wyścigu. Cieszę się, że jestem tu na podium z kilku powodów. Przede wszystkim to trasa, na której zawsze miałem sporo problemów, a ten weekend był wyjątkowo trudny – nie było łatwo uczyć się toru przy takich warunkach pogodowych, a dodatkowo nie zaliczyłem dobrego startu,” mówił Hiszpan, który rok temu nie startował tu po tym, jak we Francji złamał obojczyk i pauzował przez kilka rund. „Byłem tylko siódmy po pierwszym okrążeniu, ale pozostałem spokojny i byłem szybszy z każdym okrążeniem, stopniowo łapiąc mój rytm.”
„Widziałem, że facetem do pobicia będzie Jorge, więc udało mi się wyprzedzić Dovizioso, Bautistę oraz Spiesa, a potem także dogoniłem Casey’a, który był drugi. W tym momencie jednak Lorenzo był już poza zasięgiem, więc starałem się walczyć o drugie miejsce, ale nieco odjechał, a w ostatniej szykanie spróbowałem go zaatakować. Wtedy jednak przemknął mi przez myśl widok dwóch zawodników Repsol Hondy na ziemi, więc pozostałem na trzeciej pozycji. To pozytywny wynik dlatego, że finiszowaliśmy na podium, a także dlatego, że to pierwsza runda z nowymi przednimi oponami, ale dla sytuacji w tabeli nie jest to dobre. Musimy zrobić krok do przodu by wyeliminować problemy z wibracjami, bo póki co Jorge jest za mocny dla Hondy,” zakończył #26.