Jorge Lorenzo, zawodnik Repsol Hondy, wyjawił, że uderzył w bandę powietrzną podczas testów w Barcelonie i to, że jest przerażony perspektywą kolejnych kontuzji.
Zła passa Lorenzo trwała od GP Aragonii w zeszłym roku, kiedy uszkodził prawą stopę drugą kość śródstopia prawej nogi podczas zderzenia z Markiem Marquezem. Hiszpan także złamał lewy nadgarstek w Tajlandii, aby następnie znów go uszkodzić podczas zimowych testów.
Wypadek Lorenzo, który miał miejsce o poranku w poniedziałek na zakręcie 8. toru Circuit de Barcelona-Catalunya, sprawiło, że cała sesja została przerwana. Zawodnik Hondy wyjaśnił, że z braku pobocza, uderzył w bandę powietrzną, a jego motocykl znalazł się na niej. Obawiając się kolejnej kontuzji, Lorenzo został zabrany do szpitala, lecz żadnych obrażeń czy złamań u motocyklisty nie stwierdzono.
„To bardzo bolesne, czuję duży ból, w szczególności w plecach, ale także w łokciu i paru palcach u stóp, które uszkodziłem w Aragonii w zeszłym roku. Tak, to był duży upadek. Nie highside, tylko straciłem przód, ale jadąc szybko i kiedy to się zdarza, szybko znajdujesz się w żwirze. Pobocze na paru zakrętach tego toru jest bardzo małe, zatem nawet żwir nie mógł mnie zatrzymać od uderzenia w bandę. Wtedy widzę, że motocykl jest poza torem, ale byłem bardzo przerażony, bo czułem ból w plecach. Zatem, początkowo byłem trochę przerażony, lecz badania, prześwietlenia wykazały nic nie jest złamane, jakimś cudem.”
Lorenzo wrócił na tor po upadku i zakończył dzień z 65 okrążeniami z 17. czasem.
„Mogłem wrócić, nawet czując ból i bez możliwości naciskania na motocykl. To było ważne aby przynajmniej spróbować wszystkich rzeczy, które mamy w harmonogramie, aby dać później sprawozdanie dla inżynierów i rozwijać motocykl.” – powiedział Hiszpan.
Źródło: motorsport.com
No to już chyba koniec kariery..
Kiedy tak dużo myśli się o kontuzjach, urazach i upadkach to chyba czas kończyć.
Ciężko będzie Lorenzo teraz otwierać przepustnicę i pokonywać zakręty 'na odwagę’ jak robią to inni.
Tym bardziej na Hondzie i oponach Michelin
a moze szuka limitow jak marquez;)
No i chyba właśnie znamy przyczynę słabych wyników Lorenzo w tym roku. Strach przed kontuzją.
Ale w ostatnim GP jechał na 100%, a nawet na 105%. Jak MM, a nie on. Chyba nóż na gardle się pojawił.
W moim odbiorze wypowiedzi Lorenzo chodziło o to, że w pierwszym momencie po uderzeniu obawiał się o kontuzję. Pozytyw – nic się nie stało, no może trochę go potargało. Ważne dla 99 jest, że wrócił na tor i kontynuował jazdę.
Zastanawiam się czasem, czy ten tor w ogóle nadaje się do wyścigów motocyklowych….
Do samochodowych też się nie nadaje, więc coś musieli tam upchnąć. Padło na F1 i MotoGP
Idąc takim tokiem myslenia to nie ma żadnego bezpiecznego toru w kalendarzu Przecież po to są testy robią dziesiątki okrążeń żeby wiedzieć jak gdzie i kiedy używać manetki gazu i hamulca czy jak wejść czy wyjść z danego łuku czy zakręt zbierając dane dla inżynierów To czy jedziesz bezpiecznie i na ile jesteś w stanie zaryzykować jest indywidualnym wyborem kierowcy i tyle
Lorenzo widać że ryzykuje bo chce wreszcie zrozumieć ten motocykl i solidnie punktować Tak jak pisze 'ZZR’ oby nie skończyło sie jakąś kontuzją bo Lorenzo jest szczególnie podatny na kontuzje
A tu nie chodzi o to, czy oni upadają, czy nie, tylko o rozsądne strefy bezpieczeństwa i przede wszystkim możliwie niewyasfaltowane, żeby mogli wytracić prędkość, frunąc w stronę bandy…
Jeśli chodzi o strefy bezpieczeństwa pewnie że sie zgadzam z Tobą i że powinni to poprawić (Korekta do mojego wcześniejszego wpisu) Ciężko robic czasy mając gdzieś w głowie że 'blisko banda ,jak to moje ostatnie w życiu metry ?..’
No pewnie :) ale niestety coś co dla wyścigów samochodowych jest lepsze wygrywa z dobrem wyścigów motocyklowych :(
To co mają powiedzieć zawodnicy wyścigu na Wyspie Man?
Ale na MAN to jeżdżą twardziele, a nie gwiazdorzy, jak na moto GP
Co on wyprawia?
Chce „skończyć” karierę?
3 dni z rzędu gleba
Chyba już czas przejść na wyścigową emeryturkę. Zresztą, kto go weźmie na kolejny sezon ?
Honda? – przecież kontrakt ma na 2 lata.
nie ma takiego kontraktu, którego nie dało by się zerwać
ten akurat jest nie do zerwania;)
Jak Japończycy zechcą swojego rodaka do fabryki to żadne odszkodowanie ich nie zatrzyma.