Randy powraca do zdrowia

Randy de Puniet powraca do zdrowia po tym, jak złamał lewą nogę podczas wyścigu o Grand Prix Niemiec. Uraz Francuza jest niezwykle podobny do tego, jakiego na początku czerwca nabawił się Valentino Rossi, z tym tylko, że Włoch uszkodził prawą nogę.

Cały weekend na obiekcie Sachsenring był pechowym dla #14, który najpierw przewrócił się w sesji kwalifikacyjnej. Kiedy w motocyklu Jorge Lorenzo wybuchł silnik i wyciekł z niego olej, po chwili przysłowiowo wylecieli na nim Amerykanin Ben Spies oraz właśnie 29’latek z Maisons Laffitte. To jednak ten drugi zawodnik miał większego pecha, gdyż lecąc w żwirze uderzył jeszcze w Yamahę M1 z numerem #11.

Po tym kwalifikacje zatrzymano, a samego kierowcę ekipy Honda LCR zabrano do centrum medycznego, gdzie stwierdzono małe pęknięcie na prawej kości piszczelowej. Na szczęście nie odnowił on kontuzji prawej kostki, której to nabawił się jeszcze rok temu. Pomimo tego, dobry czas uzyskany przed wywrotką pozwolił Randy’emu ruszyć do niedzielnego wyścigu z siódmego pola, co było jego jedną z najlepszych pozycji startowych w tym sezonie.

Spod świateł de Puniet nie ruszył najlepiej, przez co spadł na jedenastą pozycję. Zaczął przebijać się do przodu, jednak na dziewiątym okrążeniu zaliczył on high-side’a na wyjściu z czwartego zakrętu. Na leżący na ziemi motocykl z numerem #14 wjechali Aleix Espargaro i Alvaro Bautista, a Mika Kallio, próbując go ominąć, przejechał po lewej nodze Francuza. Okazało się, że zawodnik Hondy ma złamaną lewą kość piszczelową i strzałkową, a więc jest to niemalże identyczna kontuzja do tej, jakiej nabawił się nieco ponad sześć tygodni temu Valentino Rossi. Jedyna różnica jest taka, że Włoch złamał prawą, a nie lewą, nogę.

Już w poniedziałek Francuz pomyślnie przeszedł operację w szpitalu w Hartmannsdorf, a do ścigania powróci prawdopodobnie za niecałe sześć tygodni. Na szczęście dla niego zbliża się przerwa wakacyjna, toteż najprawdopodobniej straci on tylko jeden wyścig, który odbędzie się już w niedzielę na obiekcie Laguna Seca. „Jako zawodnicy zawsze ryzykujemy upadkiem i kontuzją, ale kiedy się ścigasz, nie myślisz o ewentualnych konsekwencjach wywrotki. Po znalezieniu się na ziemi, kiedy Kallio niechcący najechał na moją nogę, wiedziałem, że mam poważny problem,” mówił #14.

Z powodu tego urazu, jak już wspomnieliśmy, nie weźmie on udziału w Grand Prix USA, kończąc tym samym imponującą serię stu dziewięćdziesięciu startów w wyścigach Motocyklowych Mistrzostw Świata z rzędu. Chociaż sam 29’latek z Maisons Laffitte w przeszłości w trakcie niedzielnych zmagań wielokrotnie się przewracał, to nie były to na tyle groźne wywrotki, by musiał on opuścić którąś z rund. „Operacja przebiegła pomyślnie, a teraz czuję się lepiej. Chciałbym podziękować doktorowi Coście i wszystkim pracownikom medycznym, którzy wykonali kawał dobrej roboty. Mówią oni, że muszę odczekać sześć tygodni zanim znowu zacznę się ścigać. Zrobię co w mojej mocy, by powrócić w Brnie,” dodał na koniec Randy.

Jak już wiadomo, podczas nadchodzącego Grand Prix na RC 212V należącą do de Punieta wskoczy Roger Lee Hayden. Amerykanin wielokrotnie ścigał się na obiekcie Laguna Seca, toteż wybór ten może nie być najgorszym pomimo tego, że akurat na takim motocyklu jeszcze się on nie ścigał. W ten weekend więc rodzina Haydenów będzie miała komu kibicować na kalifornijskiej trasie, bo przecież regularnie w wyścigach Grand Prix udział bierze starszy brat Rogera – Nicky Hayden.

„Kiedyś byłem zawodnikiem i nie raz byłem kontuzjowany, więc dobrze wiem, jak czuje się Randy. Jest on jednak twardym kierowcą i wiem, że szybko wróci do rywalizacji. (…) Mimo tego niefortunnego wydarzenia zadecydowaliśmy, że pojedziemy do USA gdzie będziemy kontynuowali naszą pracę, tymczasowo jednak Randy’ego,” przyznał z kolei szef ekipy Honda LCR – Lucio Cecchinello.